4

10.3K 591 42
                                    

Podążałam przed siebie, starając nie zgubić się w tłumie ludzi. Wszyscy zmierzali na plażę, aby obejrzeć zachód słońca, dlatego w każdej uliczce było niesamowicie głośno i tłoczno.

Mogłabym powiedzieć, że szliśmy w ciszy, ale ten otaczający nas hałas trochę zagłuszał mi myśli. Czułam jak koszulka lepi mi się do ciała. Miałam ochotę skakać z radości kiedy wreszcie zdołaliśmy przedostać się przez ten tłum ludzi i zobaczyłam ogromny napis "toalety".

Starsza pani siedząca w okienku wzięła ode mnie 1$. Patrząc na jej zmęczoną twarz, chciałam wierzyć, że ma wewnątrz tej swojej małej przestrzeni klimatyzacje. Jeśli jednak nie, to mogłam tylko okazać jej szacunek i dać napiwek.

Weszłam do wolnego pomieszczenia i zaczęłam proces reanimacji mojej bluzki. Szybko zdałam sobie jednak sprawę, że starając się zmyć plamę wodą jedynie pogorszyłam całą sytuację. Ubranie było teraz tak prześwitujące, że właściwie mogłabym wyjść z łazienki nie mając go na sobie. 

Po dłuższej chwili udało mi się pozbyć plamy. Włożyłam na siebie koszulkę i za wszelką cenę próbowałam ukryć ten wielki okrąg, który idealnie ukazywał zarówno kolor jak i typ mojego stroju kąpielowego. Kiedy wreszcie wyszłam z łazienki, byłam odrobinę zaskoczona, ponieważ muszę przyznać, że kompletnie zapomniałam o Shawn'ie. 

- Tak jakby się udało - odparłam, zasłaniając włosami dokładnie widoczny dekolt.

- Rozważałem już sprawdzenie czy przypadkiem nie spowodowałaś tam powodzi - odpowiedział, śmiejąc się - Cieszę się, że nie zniszczyłem Ci ciuchów. 

- To tylko kawałek materiału. Nie rzuciłabym Ci się do gardła - odparłam. - W każdym razie dziękuję za pomoc z bluzką, no i oczywiście za telefon. Muszę już wracać, bo inaczej prawdopodobnie wcale nie odnajdę drogi do domu. 

- W takim razie do zobaczenia. Miło było Cię poznać - nastolatek chwilę mi się przyglądał, po czym zabawnie pomachał ręką i odszedł w kierunku plaży. 

Ja to jednak mam szczęście. Takie historie już pierwszego dnia. Gdyby moje życie było filmem, to mogę się założyć, że otrzymałabym Oskara zdecydowanie szybciej niż Leonardo Dicaprio.  

Rozejrzałam się dookoła, starając się przypomnieć sobie drogę powrotną do domu. Miałam wrażenie, że wszystko w całym mieście wygląda identycznie. Byłam bliska ataku szału. Postanowiłam po prostu iść przed siebie. Liczyłam, że może wreszcie natrafię na jakieś znajome miejsce albo po prostu na postój taksówek. Wiedziałam, że w każdej chwili mogę wyjąć telefon i po prostu napisać do cioci. Natomiast miałam już 16 lat i chciałam być chociaż odrobinę samodzielna. 

Powoli robiło się ciemno, a ja wciąż widziałam przed sobą jedynie obce miejsca. Uznałam, że mimo dumy, muszę zadzwonić do kogoś, kto mógłby po prostu mnie odwieźć. Można jedynie wyobrazić sobie moją minę, kiedy zamiast ekranu blokady, po naciśnięciu przycisku włączył mi się znak baterii. Miałam ochotę po prostu sama się uderzyć. Będąc rano w domu wiedziałam, że powinnam naładować telefon, ale jak zwykle to zignorowałam. Teraz to dopiero mogę się nazwać szczęściarą.

- Dajcie mi tego Oskara - powiedziałam, sama do siebie. 

Próbowałam już chyba wszystkiego. Pocierałam baterię, przeszłam kolejne 200 metrów, a nawet podjęłam próbę zaczepiania ludzi i pytania ich o drogę. Natomiast żaden sposób nie przyniósł mi oczekiwanych rezultatów. Wszyscy ludzie, których zaczepiałam byli turystami i ledwie zapamiętywali nazwy ulic, na których znajdował się ich ośrodek. Całe szczęście, że ja pamiętałam adres, który wysłała mi ciocia.

Na zewnątrz było już kompletnie ciemno. Nawet gdybym bardzo chciała, nie potrafiłabym już rozpoznać żadnego budynku. Byłam okropnie zmęczona. Usiadłam na ławce, licząc że jakiś lepszy pomysł po prostu sam wpadnie mi do głowy. 

- Nie powinnaś być w domu? - zza pleców usłyszałam męski głos. 

W głowie miałam już najgorszy scenariusz. 

-------------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział już za nami! Nie mogę uwierzyć, że minęło ich już 4. Jeśli czytacie te słowa to byłabym niesamowicie szczęśliwa jeśli napisalibyście komentarz, ponieważ nie wiem do końca ile osób postanowiło być na bieżąco i czyta moje wypociny, haha :D Do następnego rozdziału!

Kid in Love || Shawn Mendes (part 1)Onde histórias criam vida. Descubra agora