#26

6.6K 342 23
                                    

- Gdybyś mi pomógł to byś wiedział - odpowiadam spokojnie

- Mówcie mi natychmiast co wyście robili!! - po raz kolejny wrzasnął

- Zagadka - powiedział Harry - Ona leżał, a ja byłem na niej. Co byśmy mogli robić? - uśmiechnął się głupkowato

- Puściłaś się z nim!?

- C-co? - zapytałam gdy dotarło do mnie to co powiedział

- Pytam się, czy kurwiłaś się z moim przyjacielem!!

- Naprawdę za taką mnie masz? - mój głos załamywał się coraz bardziej

- Odpowiedź mi do kurwy nędzy!! - po raz kolejny podniósł na mnie głos

Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie tylko z bólu jaki zadał mi Niall tymi słowami, ale również ze strachu przed nim. Teraz przypominał mi mojego ojca w dzień, kiedy mnie uderzył. Od tamtej chwili z nim nie rozmawiałam.

- Niall dość! - wrzasnął na niego Lou - Uspokój się wreszcie! - dodał

- Po czymś takim mam się uspokoić!?

- Ja.... - odezwałam się cicho

- Co masz już mi coś do powiedzenia!?

- Ja nic...nic...nie...zrobiłam - łkałam

- I myślisz, że ja ci uwierzę!?

- Proszę Cię...nie krzycz...

- Niedoczekanie twoje!!

- Ja naprawdę nic nie zrobiłam - mówię

- Nie wieże ci!!

- Harry...pomóż... - mówię błagalnym głosem do chłopaka, a on stoi wystraszony i nie wie co ma zrobić

- A ja cię tak kurwa kocham! Jak ty mogłaś mi to zrobić!? Kurwa pytam się ciebie o coś! - krzyczał, a ja zaczęłam się wycofywać z tego pomieszczenia. Jedyne co teraz miałam to myśl o ucieczce

- Horan kurwa! - krzyknął w końcu Hazz - Ja ją tylko łaskotałem, bo nie chciała przyznać, że moje loki są słodsze niż loki Brada - wyjaśnił a po chwili wszystko dotarło do Nialla

- Lucy.... - mówi cicho

- Nie mogłabym ci tego zrobić - mówię również cicho i uciekam z domu

Biegnąc ulicą nie zwracając uwagi na to co się dzieje wokół mnie. Dobiegam na jakiś przystanek i wsiadam do autobusu, który dowiezie mnie do domu.
Po dwudziestu minutowej drodze jestem na miejscu. Wysiadam i idę do domu, gdzie dawno mnie nie było.
Wchodząc do budynku słyszę odgłosy telewizora odbiegające z salonu, czyli ktoś jest w domu. Idę tam, moim oczom ukazuje się mój ojciec z piwem w ręku, dodatkowo kilka pustych butelek leży na stoliku naprzeciwko. To zły moment na powrót do domu.
- O kogo ja tu widzę - mówi spoglądając na mnie - A gdzie twój książę na białym koniu? - pyta kpiąco

- Nie twój zasrany interes - odpowiadam

- Oj chyba ostatnio się niczego nie nauczyłaś - mówi i do mnie podchodzi

- O co ci chodzi? - pytam

- Oh komuś trzeba odświeżyć pamięci - kończy, a po chwili czuje ból policzka

- Co za ojciec bije własne dziecko? - pytam - Jesteś skończonym chujem!!

- Pożałujesz tych słów, mała suko - mówi przez zaciśnięte zęby, następnie bije mnie w każdą możliwą cześć ciała, po chwili padam na ziemie nie mając siły się bronić



New Message || N.H. [zakończone]Where stories live. Discover now