Rozdział 7

23.2K 893 87
                                    

Od momentu, w którym Ivers wyszedł z mojego pokoju, minęły trzy godziny, a on do tej pory nie wrócił. Nie powiem, że nie było mi przykro, bo było i to bardzo.

Rozumiem, że to jego narzeczona, ale do cholery, całowaliśmy się, a on tak po prostu wyszedł i nawet nie wrócił.

Przekręcałam się z boku na bok, jednak to i tak nic nie dawało, bo nadal nie mogłam zasnąć, a byłam jeszcze bardziej zirytowana.

Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest północ, co świadczyło o tym, że w Nowym Jorku jest wieczór, dlatego postanowiłam zadzwonić do Shane'a.

Chłopak odebrał po zaledwie dwóch sygnałach.

-Tak? - spytał zmęczonym głosem.

-Hej - odezwałam się, bo tak naprawdę chyba po raz pierwszy w życiu nie wiedziałam co do niego powiedzieć.

-Nellie? Coś się stało? Z tego co wiem u Was jest północ.

-Nie. Tak. Nie wiem - zmieszałam się, bo naprawdę nie miałam pojęcia czy powiedzieć mu o tym co się stało, ale w końcu to mój przyjaciel, tak?

-Gadaj, miśku.

-Bo był u mnie Ivers... - powiedziałam powoli.

-I Cię zerżnął - krzyknął, na co przemknęłam oczy. Czasami był naprawdę irytujący.

-Zamknij się - jęknęłam. - Zjedliśmy kolację, a później oglądałam film na jego laptopie, a on powiedział, że moglibyśmy robić coś innego - wyrzucałam z siebie słowa z prędkością światła, co na pewno nie pomogło szatynowi zrozumieć sytuacji.

-Ej, ej, wolniej. Co się stało potem?

-Pocałowałam go, a on oddał pocałunek - mówiłam już wolniej. - Potem zadzwonił jego telefon, a on wyszedł z pokoju i do tej pory nie wrócił.

-Wiesz kto dzwonił?

-Hope - westchnęłam smutno.

-Dawno to było?

-Trzy godziny temu?

-Dupek - mogłam wyobrazić sobie, jak Shane wywraca oczami. - Nie przejmuj się nim, kotek. Idź jutro na miasto i zabaw się! Jesteś w Londynie, zawsze chciałaś tam polecieć. A Iversa miej głęboko w dupie.

-Myślałam, że mnie z nim shippujesz - zaśmiałam się.

-Nie dziś. A teraz idź spać, bo rano nie wstaniesz. Oboje wiemy, że masz z tym problemy.

-Dobrze. Branoc - rzuciłam, a po usłyszeniu tego samego - rozłączyłam się.

Rozmowa z przyjacielem dobrze mi zrobiła, bo już niedługo później spałam.

☆☆☆☆☆

Iversa spotkałam zaraz po śniadaniu, kiedy razem z innymi mieliśmy jechać na spotkanie. Oczywistym było, że wyląduję w taksówce razem z brunetem. Najbardziej denerwowało mnie, jednak to, że zachowywał się jakby wczoraj nic się nie stało.

-Co powiesz na kolację? - spytał, kiedy wracaliśmy ze spotkania dwie godziny później.

-Miałam zamiar wyjść na miasto - wzruszyłam ramionami, nawet na niego nie patrząc. Od samego rana tak się zachowywałam, jednak to nie tak, że chciałam się zachowywać jak rozpieszczona księżniczka, która nie dostała tego co chciała. Po prostu to co zrobił wczoraj i dziś, naprawdę zabolało, a mój charakter nie pozwalał mi zachowywać się inaczej.

-Coś się stało?

-Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Do końca drogi się nie odezwał. W hotelu, szedł cały czas za mną, a ja myślałam, że po prostu idzie do swojego pokoju, który był troszkę dalej. Zrozumiałam, że się myliłam, kiedy tylko wszedł za mną do pokoju.

Zakazana graWhere stories live. Discover now