4

420 46 14
                                    

   Noc była przyjemna. W powietrzu czuć było orzeźwiający zapach nocy przełamującej się w zapach wczesnego poranku. Zapach soczystej trawy oraz dźwięki tykających w trawie świerszczy, towarzyszyły mi w spacerze do domu. Bri i Ash rozstali się ze mną kilka minut temu, a Calum został w barze czekając na dziewczynę, która obsługiwała nas cała noc. Chodź nie sądzę by była jedną z tych dziewczyn, z którymi ma zwyczaj zadawać się chłopak. A bynajmniej nie wygląda na taką.

  Idąc wilgotną drogą między budynkami mieszkalnymi zdecydowałem się wyjąć jednego papierosa i zapalić. Zastanawiałem się chwilę kiedy ostatnio miałem okazje zapalić i było to... chyba dwa tygodnie we wtorek. Chłopacy za tym nie przepadali, a wtedy często bywałem z nimi na mieście. Dlatego nie miałem okazji poczuć smak ulubionych fajek.

Czując dym w płucach, poczułem się dziwnie zrelaksowany. Droga wydała się o wiele przyjemniejsza, jednak myśli nadal nie potrafiły pozostawić tematu Luka w spokoju ilekroć tego chciałem. Luke, wysoki blondyn, o pięknych niebieskich oczach. Za każdym razem kiedy w nie patrzyłem czułem się spokojny, ten głęboki błękit uspokajał mnie nawet kiedy byłem naprawdę wkurzony. A on zawsze sprawiał, że się uśmiechałem. 

- Mówię serio - znajomy głos sprowadził mnie boleśnie na ziemię.

  Moje nogi zatrzymały się za nim reszta ciała dostała jakikolwiek sygnał. Co spowodowało lekkie zachwianie. W oddali widziałem dwie postaci. Szczupły wysoki blondyn i ciut niższa brunetka. Tona makijażu, ubiór od razu powiedziały mi kto to jest. A to zabolało. Nabrałem powietrza do płuc czując jak z jakiegoś niewiadomego dla mnie powody w moich oczach pojawiają się łzy. A może to przez dym, który właśnie w nie wleciał?  

- Arz, skarbie - blondyn przeczesał jej brązowe włosy z czułością - Wątpię w to. Znam swoich przyjaciół - dziewczyna westchnęła ciężko i przeniosła ciężar z jednej nogi na drugi by ostatecznie stanąć prosto. 

- Luke ja mówię serio! Bryana ta... - dziewczyna wzięła głęboki wdech - Wiem, że coś o mnie powiedziała co z prawdą nie ma nic wspólnego - oznajmiła głosem małej dziewczynki. 

- Możemy dziś o tym nie rozmawiać? - spytał głaszcząc dziewczynę kciukiem po policzkach - Okej - spojrzał jej czule w oczy.

Auć, to zabolało. Na twarzy Arz pojawił się dziwny uśmiech, który wywołał u mnie falę chłodu. Zamknęłam na chwilę oczy, a kiedy je otworzyłem widziałem jak para całuje się gorzej niż w pornolach. Wcześniej wypite piwo i orzeszki podeszły mi do gardła. 

- Widzimy się w niedzielę? - spytał Luke, na co dziewczyna kiwnęła głową lekko przygryzając wargę - Śpij dobrze - powiedział na pożegnanie i znów ją pocałował.

  Chwilę patrzyli na siebie po czym chłopak patrzył jak znika za czarnymi drzwiami swojego mieszkania. Blondyn patrzył przed siebie długą chwilę po tym jak dziewczyna za pewno dawno trafiła do swojego mieszkania. Wsadził ręce do kieszeni i wyjął z niego komórę wybierając numer. Na jego twarzy malował się dziwny ból, który sprawił, że także źle się poczułem. Czując wibracje swojego telefonu pośpiesznie wyjąłem telefon. Luke. 

 Wycofałem się do tyłu i odebrałem połączenie kiedy wszedłem w alejkę obok. Z drugiej strony z początku nic nie słyszałem, dlatego także się nie odezwałem. Poczułem się dziwnie, ale zignorowałem to uczucie.

 - Luke. Się masz? - spytałem zbyt wesoło, ale on chyba tego nie zauważył. 

  Chyba nawet nie zauważył tego, że nigdy nie mówię się masz. Nabrałem powietrza, co on także uczynił.

- W porządku, zastanawiam się co robisz - powiedział. 

  Wypuściłem dym z ust i rozejrzałem się po pokrytej półmrokiem uliczce. Poczułem dreszcz w momencie kiedy zawiał wiatr. 

Fuck friendzoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz