Krótka historia pewnej wiadomości

816 113 39
                                    

Gdyby ktoś powiedział o Ani, że była najnormalniejszą dziewczyną pod słońcem - nie skłamałby ani na jotę. Nasza bohaterka nie miała w sobie niczego z ekscentryka, nie licząc paru niewinnych dziwactw. Uwielbiała makaron al dente i miała trzy koty pomimo paskudnej alergii (stwierdziła, że woli zakichać się na śmierć niż pozbyć się choćby jednego ze swoich mruczków).

Tak, sądzę, że właśnie tyle powinno się wiedzieć o tej istotce na samym początku naszej opowieści. Warto by także wspomnieć, że dzień, w którym się owa opowieść rozegrała, był lutową środą - niemalże końcówką Aninych ferii. Dziewczyna leżała właśnie na wznak na swoim ukochanym, najwygodniejszym na świecie łóżku, ze smartfonem w ręku. Jakoś tak się złożyło, że żaden ze znajomych nie miał sił lub też ochoty, by wybrać się gdziekolwiek, a rodzice wraz z młodszym rodzeństwem udali się...

W sumie - nie wiedziała dokąd. Gdy wychodzili, była zbyt zmęczona, żeby przyjąć cokolwiek do wiadomości.

Spojrzała na zegarek. Godzina dwunasta w południe. I właśnie wtedy nastąpił zwrot akcji, bez którego dalsza treść tego tekstu zmieniłaby się w najzwyklejszy opis najzwyklejszego pod słońcem dnia.

Otóż na ekranie telefonu pojawiła się reklama jakiegoś portalu młodzieżowego, a konkretniej mówiąc - wątku na forum takowej strony, o wiele mówiącej nazwie "O kobietach".

Cóż...

Naszą Anię nie od dziś cechowała ciekawość, więc czymś oczywistym dla niej było kliknięcie w ów opatrzony obrazkiem ładnej blondynki link (sama miała taki kolor włosów, choć poza tym wcale nie przypominała piękności z reklamy). A że ciekawości towarzyszyła porywczość, niemal natychmiast poczerwieniała na twarzy i ze złości silniej zacisnęła palce na obudowie komórki.

Kobietom w naszych czasach cycki urosły, a mózg zmalał.

Właśnie tak laska widzi twojego penisa, gdy powiesz jej, że dużo zarabiasz - do tego posta załączony był obrazek przedstawiający kolorowego lizaka.

Te feministki tak zapraszają tutaj muzułmanów, a potem się dziwią, że je zgwałci autobus Arabów. Żałosne.

Myślała, że za chwilę kogoś zastrzeli. Gdyby tylko przed jej oczami pojawili się autorzy tych przezabawnych tekstów, na pewno nie wyszliby z tego spotkania żywi - mimo że nastolatka w życiu widziała broń tylko na obrazku.

Gniew działa cuda.

Sama nawet nie zauważyła, kiedy weszła na jeden z portali społecznościowych i zaczęła przelewać swoje uczucia na dotykowy ekranik w postaci jednego soczystego i dosadnego komentarza.

I choć nigdy nie miała nic do osób tęższych...

***

Nienawidzę, gdy jakieś grube spierdoliny bez szans na związek obrażają kobiety.

Dwadzieścia sześć lajków, kilkanaście komentarzy. Ha - nawet jedno udostępnienie! W jakiś niepojęty sposób ukłuło to pewnego bruneta, mimo że zazwyczaj nie zwracał na takie rzeczy uwagi. Gwoli ścisłości - nie był gruby, lecz delikatnie przy tuszy. Stanowiło to dlań różnicę niemal tak istotną jak to, że miał na imię Maciej, a nie Maciek.

Nigdy nie lubił zdrobnień. Może dlatego uśmiechnął się nieco pobłażliwie, gdy zauważył, że autorka felernego posta przedstawia się jako jakaś tam Ania. Prychnął pogardliwie pod nosem coś o braku szacunku dla własnego imienia i kompletnym zdziecinnieniu, ale... Cóż. Nie przyniosło mu to żadnej satysfakcji.

Choćby najmniejszej.

Gdyby tylko znajomość Maciejowo-Anina nie rozpoczęła się w taki sposób, nasza dwójka mogłaby się nawet polubić. Ojciec chłopaka oddawał niemalże nabożną cześć ich persowi, Witusiowi. Wituś nigdy nie mógł narzekać na jakikolwiek brak, co najwyżej na nadmiar luksusów i błysk fleszy na wystawach, które tak często odwiedzał wraz ze swoim panem. To bez wątpienia zaimponowałoby każdej miłośniczce kotów. Poza tym, Anna zawsze chciała nauczyć się grać w szachy, a w tej dyscyplinie nastolatek był bez wątpienia mistrzem w swojej okolicy. Mógłby podszkolić koleżankę co nieco, a przy okazji pochwalić się pokaźną kolekcją dyplomów z różnych turniejów, jeszcze z czasów podstawówki i gimnazjum...

Krótka historia pewnej wiadomościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz