Louis POV.
Przez pierwsze pięć minut stałem jak słup soli, nie wiedząc o czym Patricia do mnie mówi, jednak gdy tylko usłyszałem jej krzyk spowodowany bólem wbiegłem do pokoju naszego Synka i złapałem jej torbę, która była naszykowana już od miesiąca. Założyłem ją przez ramię i dzwoniąc do Oscara wziąłem ją pod rękę by zaprowadzić do samochodu, powiedziałem mu, żeby przyjechał do szpitala po Jess i zabrał ją do siebie, bo Patricia rodzi, gdy tylko moja ukochana siedziała już na tylnym siedzeniu samochodu pobiegłem po małą i również umieściłem ją w samochodzie starając się jak najszybciej odpalić samochód i pojechać do szpitala. Jessica nie wiedziała co się dzieje i zaczęła płakać na tylnym siedzeniu. Próbowałem ją jakoś uspokoić tym, że jej braciszek chce wyjść już na świat i dlatego mamusie boli. po niecałych 15 minutach byliśmy już w szpitalu, zaparkowałem jak najbliżej wejścia i pobiegłem po pielęgniarkę aby pomogła mi z żoną bo ja musiałem również zająć się córką. Wszystko wydawało mi się nienormalne, nie wiedziałem co mam robić, wziąłem torbę z bagażnika i J na ręce idąc zaraz za pielęgniarką która na wózku wiozłam moją żonę. Zaraz jak weszliśmy do budynku ona zniknęła gdzieś w sali. Usiadłem więc z małą na krześle przed drzwiami i czekałem na Oscara który po chwili pojawił się wraz z Dianą. Zabrali Jess a ja skierowaniem się do pokoju gdzaie przebywała Patricia. Za chwilę przyszedł też lekarz, który stwierdził, że to najwyższy czas żeby przewieźć na porodówkę. Kroczyłem zaraz za nim, pielęgniarka podała mi fartuch dzięki któremu mogłem wejść razem z nimi do pomieszczenia. Usłyszałem tylko wiadomość, że zaczyna rodzić. Po plecach słyną mi pot i zbladłem. Myślałem, że to już. Ale jak się potem jednak okazało od tych słów minęły dwie godziny, Patricia parła dużą ilość razy a dziecka nie było, trzymałem ją za rękę, a właściwie to ona mnie i ściskała ją z całych sił podczas parcia, Mnie bolał jej uścisk, a co ona musiała przeżywać? Mijały kolejne minuty a ja nie wiedziałem co i jak, wydawało mi się, że czas leci wolno, że dopiero minęło jakieś 10 minut, a tu już usłyszałem płacz naszego dziecka. Lekarz zapytał sie mnie czy chce przeciąć pępowinę, podziękowałem, bo wiedziałem, że zaraz zemdleję jak zobaczę nasze dziecko we krwi, kiedy położyła naszego syna na piersi Patrici popłakałem się, nie wiem czy ze szczęścia, czy przez coś innego. Patricia też płakała i bez sił dotknęła policzka naszego syna, po czym pielęgniarka zabrała go do innego pokoju, a Pat została przewieziona do sali, w której ma spędzić kolejne kilkanaście godzin. Zadzwoniłem do teściowej i podzieliłem się z nią nowinami. Chciała od razu przyjechać do szpitala, lecz popr0osiłem ją aby odebrała najpierw starszą wnuczkę od mojego brata.
Patricia POV
Wszystko mnie bolało, ale cieszyłam się, że jest już po wszystkim, koło mnie w prowizorycznym łóżeczku leżał już mój syn, a w niego wpatrywał się Louis. Czekaliśmy na przyjazd mojej mamy wraz z Jessicą.
-A wiec, jakie imię Państwo wybrali dla synka? - zapytała wchodząca do pokoju pielęgniarka.
-Nathan. Myślę, że to będzie najlepsze imię dla niego.
-A na drugie?
-Liam, tak na na imię miał mój dziadek - powiedział Louis.
-Tak więc Nathan Liam Tomlinson, tak?
-Oczywiście. W takim razie ja już pójdę, oraz proszę, aby nie siedzieć zbyt długo, Pańska żona jest pewnie zmęczona, mały Nathan tak samo.
Chwile po wyjściu pielęgniarki do sali weszła moja mama wraz z Jessicą, która od razu po wejściu podbiegła do mnie i mocno przytuliła, przez co odruchowo jęknęłam z bólu. Nie był on tylko spowodowany uściskiem mojego dziecka, lecz doszły do tego bóle poporodowe. Louis wziął na ręce małą i pokazał jej śpiącego braciszka, Jess chciała od razu go dotknąć lecz mój mąż nie pozwolił jej na to, powiedział jej coś na ucho przez co dziewczynka się od razu uśmiechnęła. Posiedzieli ze mną chwilę po czym pożegnali się i wyszli.*3 dni później*
W dniu dzisiejszym wychodzimy z małym ze szpitala, mimo, że spędziłam w tym miejscu tylko 3,5 dnia to i tak, o 3 za dużo. Nienawidzę takich miejsc, tak jak 3/4 ludzkości żyjącej na świecie. Louis przyjechał po nas punktualnie o 13, aby zabrać nas do domu, wziął naszego synka z "łóżeczka" i włożył do nosidełka. Gdy byliśmy już w domu czekała na nas Jessica i moja mama z obiadem.
Późnym wieczorem gdy byłam już umyta, Jessica już spała mały Nath obudził się na karmienie, Lou poszedł po niego i stojąc przy łóżku w samych bokserkach odwrócił się przodem do mnie z przytuloną kruszynką do swojego nagiego torsu, moje serce stanęło ze szczęścia, po policzkach poleciały łzy.-Hej, kochanie co jest? - zapytał podając mi synka, na co uśmiechnęłam się lekko kręcąc głową. Po nakarmieniu małego kołysząc go lekko na rękach by zasnął podałam go znów Louisowi, żeby zaniósł go do łóżeczka. Zanim wrócił do sypialni zdążyłam odwrócić się na bok i zgasić lampkę stojącą obok mojej strony łóżka, za chwilę również poczułam uginający się materac za mną. Louis przysunął się do mnie, obejmując delikatnie moje ciało.
-Kocham Cię, tak bardzo Cię kocham. - wyszeptał prosto do mojego ucha. - Jesteś moim aniołkiem wiesz?
-Och, Lou, coś się stało? - słowa były przepiękne, lecz nie byłam pewna, czy nie zwiastują czegoś złego.
-Nie kochanie, nic. Nie mogę Ci nawet powiedzieć, że Cię kocham?
-Możesz głuptasie, ale to brzmiało tak jakby coś się złego stało.
-Nic się nie stało, na prawdę. tylko cieszę się, że urodziłaś mi dwoje dzieci, może i Jessica nie jest moją biologiczną córką, ale ja ją wychowuję i teraz będę ją kochał tak samo jak kocham Nathaniela.
-Ja Ciebie też kocham. Choć już spać, bo niedługo się obudzi i postawi cały dom na nogi. Jest takim samym głodomorem jak Ty. - zaśmiałam się i czułam jak zasypiam - Dobranoc Lulu - wyszeptałam i zasnęłam nie czekając nawet na jego odpowiedź.PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM.
Ale wiecie sesja i te sprawy...
Mam nadzieje, że się spodoba i zobaczycie zdjęcie
jeśli czytacie na telefonie, bo dzisiaj pierwszy raz pisałam na komputerze.
CZYTASZ
Good Time | L.T (book 2, sequel Bad Time)
FanfictionOto druga część historii o życiu Patrici oraz Louisa. Przyszłe małżeństwo, (może) niedługo staną się prawdziwą rodziną, jeśli nic i nikt nie przeszkodzi im w tworzeniu ich własnej historii. Zapraszam do czytania drugiej części mojego opowiadania! Ok...