Rozdział 2 "Brązowe ślepia"

1.7K 139 90
                                    

Patrzyła z powątpieniem na zawinięte w niebieski papier ozdobny pudełko ręcznie robionych czekoladek, zastanawiając się, czy na pewno zrobiła trafiony prezent. Wprawdzie użyła do zrobienia ich różnych przepisów - niektóre miały nawet owocowe nadzienie - jednak Suzuran zaczęła poważnie zastanawiać się, czy to wystarczy. Westchnęła, wyciągając telefon z kieszeni spódniczki i wybrała jeden z nielicznych numerów zapisanych w jego pamięci.

Podziękowała w duchu najlepszemu przyjacielowi, kiedy ten odebrał niemal od razu.

- Koutarou, pomocy - jęknęła, rzucając się plecami na łóżko.

- Cze.. chwila - westchnął zaspany chłopak. - Suzu...? Czy to ty?

Przymknęła oczy, kręcąc w powietrzu niewidzialne okręgi dłonią.

- Tak. Czy ty wiesz, która jest godzina?

- Godzina mojego spa.. - Głośno ziewnął. - ...aania.

- Macie apel o ósmej, trzydzieści minut przed lekcjami - stwierdziła, wzdychając. - Jest siódma piętnaście. Jak nie chcesz spóźnić się na pociąg, to radzę wstać i się pospieszyć.

Kiedy po drugiej stronie telefonu zapadła cisza, Suzuran wiedziała, że za chwilę cały dom Bokuto będzie postawiony na nogi przez jego krzyk. Dla bezpieczeństwa odsunęła urządzenie od swojego wrażliwego ucha, kładąc dłoń na czole i przygryzając wargę.

Teraz.

- O cholera jasna! - Usłyszała, że wstał, więc uśmiechnęła się delikatnie, kiwając głową. - Ja nie wierzę, że znowu się spóźnię! Znowu wyląduję u dyrektora, no to się nie dzieje na prawdę! Cholerny budzik, czemu on żyje własnym życiem, powinienem chodzić wcześniej spać i być przykładnym uczniem, bratem i synem! Jaka porażka, ugh! Pogadamy za dziesięć - Zrobił przerwę na oddech i wbiegając do jakiegoś pomieszczenia przewrócił coś ciężkiego, sycząc. - minut, przyjdę po ciebie i pójdziemy razem na peron! Proszę, zrób mi śniadanie, co? Mówiłem już, że cię kocham? Co ja bym bez ciebie zrobił, z góry dzię-

- Bokuto Koutarou! Chcesz, żebym zeszła na zawał?! - Ostatnie, co licealistka usłyszała, to zdenerwowany krzyk mamy Koutarou i odgłos kolejnego przewróconego przedmiotu. Rozłączyła się, wstając z łóżka i śmiejąc się cicho pod nosem.

Popatrzyła na niebieski prezent dla Kuroo ostatni raz, po czym wyszła z pokoju, chowając go ostrożnie do torby.

Stanęła na środku korytarza, zabierając głęboki oddech.

Panikara.

- No po prostu mu to daj - szepnął Bokuto, rozsiadając się wygodnie na siedzeniu w pociągu. Suzuran przewróciła oczami, patrząc na przyjaciela z powątpieniem.

- Nie wydaje ci się to za bardzo... oklepane? - zapytała cicho, patrząc przez okno. Drugoklasista wzruszył ramionami, przymykając powieki.

- Prezent to prezent. Weź nie przesadzaj, Suzu, robisz z igły widły.

- Cicho - westchnęła. Poprawiając torbę na kolanach obserwowała licealistę, analizując każdy najmniejszy ruch.

Zmarszczył brwi, zaplatając umięśnione ramiona na torsie. Zirytowany.

- Wyolbrzymiasz wszystko - mruknął, patrząc na Shirayuki kątem oka. Pod wpływem intensywnego spojrzenia Suzuran lekko się wzdrygnął i spiął, a po jego policzku spłynęła stróżka potu. Analizuje mnie, pomyślał, przełykając ślinę.

Zdezorientowany i spięty, stwierdziła w myślach, wpatrując się w złote oczy asa Fukuroudani.

Mierzyli się spojrzeniami, wsłuchując się w ciszę przerywaną odgłosami wydawanymi przez pociąg. Gdy oboje uśmiechnęli się delikatnie, napięta atmosfera wokół nich diametralnie się zmieniła. Bokuto jednak cały czas widział przez sobą przytłaczający wzrok Shirayuki - dawno nie doświadczył tego niepokojącego uczucia mniejszości.

Storczyk | Kuroo T.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz