Rozdział 56 - Niemożliwe staje się możliwe...

289 31 7
                                    

* Per. Kenay *

- Otworzysz portal? - zapytałem Ariany, lekko odchylając głowę do tyłu.

- Tak. Poczekaj - powiedziała. Po krótkiej chwili przed nami otworzyło się wielkie koło, w które w gracją wlecieliśmy. Wylądowaliśmy tuż przed moim domem. Miło było popatrzeć na słońce. Nie mógłbym tam żyć, w totalnej ciemności. Zszedłem ze smoka i poczułem ból. Dotknąłem się mojej klatki piersiowej. Z każdym krokiem bolało bardziej.

- Chodź do domu! Trzeba to opatrzyć - powiedziała, po czym udaliśmy się do mojego pokoju. 

Usiadłem na swoim. Wreszcie na SWOIM łóżku. Teraz zacząłem doceniać ten mebel. Zdjąłem powoli koszulkę, która była cała w błocie pomieszanym z krwią. Dziewczyna wyszła z pokoju, po czym wróciła z jakąś szmatką. 

- Odwróć się - powiedziała, po czym wykonałem jej polecenie. Zaczęła lekko dotykać wilgotną szmatką moich ran. Syknąłem z bólu.

- Jesteś cały podrapany. Widać Ci żywe mięso - wzdrygnęła się.

- Dobrze wiedzieć - powiedziałem, próbując znieść ten okropny ból.

- Czekaj. Posmaruję Ci te rany specjalną maścią - powiedziała, po czym wyciągnęła mały słoiczek z białą substancją, a następnie wylała kilka zimnych kropel na moją lodowatą skórę. Zasyczałem, iż to piekło niemiłosiernie.

- Przepraszam - powiedziała delikatnie dotykając miejsc ran, w ramach wtarcia maści.

- Ok, gotowe - powiedziała, po czym wstała. Chciała już wyjść z pokoju, ale w porę zatrzymałem ją.

- Gdzie ty idziesz? - złapałem ją za rękę.

- No...do domu. Albo przynajmniej sobie jakiegoś poszukać - powiedziała, po czym spuściła wzrok.

- O nie! Drugi raz Cię nie stracę - powiedziałem.

- Nie możesz zostać u mnie? Miałbym pewność, że nic Ci się nie stanie - powiedziałem, po czym wstałem.

- Nie chcę być dla Ciebie ciężarem - powiedziała, po czym już miała odchodzić, gdy podskoczyłem do drzwi i je zamknąłem.

- Nie jesteś! - krzyknąłem, iż emocje od środka mnie już rozsadzały. 

- Nie stracę jedynej osoby, którą mam na tym świecie. Jedynej, którą kocham całym swoim sercem - powiedziałem, po czym zmniejszyłem mój dystans do dziewczyny i oddałem na jej ustach pocałunek.

Ariana odwzajemniła pocałunek, po czym oplotła rękami moją szyję. Objąłem dziewczynę w tali. Cały ból znikł. Nie czułem teraz nic, prócz radości.


* Per. Eris *

- Mam pytanie - powiedział zdejmując maskę oraz hełm.

W środku rozsadzało mnie z ciekawości, ale z drugiej strony się bałam, że chce mnie zapytać o to co przypuszczałam. W tej chwili przypomniałam sobie o Dagur'ze.

- Możemy porozmawiać jak ludzie w komnacie, a nie na dachu? - zapytałam powoli wstając.

- Podwieźć Cię? - zapytał z nadzieją na odpowiedź jakiej się spodziewał.

- Przejdę się - powiedziałam, po czym zaczęłam laserem wycinać dziurę w dachu.

Książę pokręcił głową z lekkim uśmiechem, po czym założył swoje nakrycie głowy i twarzy, a następnie pocwałował w powietrzu na swym koniu. Wskoczyłam do środka, po czym pędem skierowałam się w kierunku komnat. Weszłam do środka niemal nie zauważona. Dagur czekał tam, tak jak mu powiedziałam.

Czarna Krew  - Inny  TOM I   ✓Where stories live. Discover now