5. „Przyjaźń"

3.1K 170 27
                                    

Siedząc w poniedziałkowy poranek na matmie, z trudem powstrzymywałam się, żeby nie zasnąć. Co sekundę ziewałam, a moje powieki niemiłosiernie się zamykały.

Kiedy tak szybko minął weekend? Z pewnością to pytanie zadawała sobie w myślach połowa mojej klasy, będąca w podobnym stanie jak ja, a nawet gorszym. Niektórzy mieli jeszcze kaca, co było widać gołym okiem.

Ale tego nie mogłam powiedzieć tym razem o Ann. Moja przyjaciółka, siedząca w ławce obok mnie, uśmiechała się błogo do telefonu. Od początku lekcji pisała na smartfonie, nie odrywając wzroku z ekranu. Aż się dziwiłam, że nauczycielka tego jeszcze nie zauważyła. Bieler była w dziwnym stanie, wyjątkowym jak na nią. A ja nie mogłam zrobić nic innego, jak sprawdzić powód jej szerokiego uśmiechu na twarzy.

Wyciągnęłam telefon i wystukałam do niej szybko wiadomość na facebooku.

Lilly: Z kim piszesz?

Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Obserwując Ann jak czyta moja wiadomość, stukałam palcami po ławce, czekając. Nawet gdy mi odpisywała, cały czas była wesoła.

Skończyła pisać i odwzajemniła moje spojrzenie. Widziałam wesołe iskierki w jej oczach. Poczułam wibracje w telefonie.

Ann: Napewno chcesz wiedzieć?

Wywróciłam oczami i rzuciłam mojej przyjaciółce powątpiewające spojrzenie.

Nie, zadałam ci to pytanie, tak po prostu. Wcale nie chcę wiedzieć, kto wywołał ten ładny uśmiech na twarzy mojej przyjaciółki.

Lilly: Pisz, Bieler!

Widziałam, że przeczytała moją wiadomość, ale czekałam z pięć minut aż odpisze. Moje palce w tym czasie zdążyły już przejść z tempa poloneza do mazurka.

Gdy w końcu otrzymałam nazwisko, z trudem mój telefon nie upadł i nie zderzył się z kamienną podłogą.
Przeczytałam jeszcze raz tekst wiadomości, ale nadal widziałam to samo.

Ann: Wellinger

Lilly: Chodzi ci o Tanje czy Julię?

Wciąż miałam nadzieję, że się mylę. Tak bardzo chciałam aby wyprowadziła mnie z błędu. Czy to tak trudno uszczęśliwić jedną osobę?

Ann: Andi, debilko.

Telefon tym razem z hukiem uderzył o podłogę, a ja ściągnęłam na siebie wzrok wszystkich w klasie łącznie z nauczycielką.

Brawo Lilly!

- Schmidt, czy chcesz coś powiedzieć? - spytała chłodno nauczycielka, podchodząc do mojej ławki.

Podniosłam telefon z ziemi i dokładnie go obejrzałam. Był w całości i się uśmiechnęłam.

- Nie stłukł się!

***

Siedząc na korytarzu pod szafkami, analizowałam wcześniejsza sytuację. Nie moja słowa, a nauczycielki. Tuż po tym jak kazała mi wyjść z sali, powiedziała, że jestem drugim Wellingerem. Moja mina musiała być zabawna, ale sytuacja już niekoniecznie.

angel || andreas wellingerWhere stories live. Discover now