1

430 33 8
                                    


Rano Caspera obudziła mewa, która nieprzyzwoicie głośno wydzierała się na parapecie jego kajuty.Otwarł oczy i zaczął się zastanawiać czy rosół z mewy to nie był by złym pomysłem. Na całe szczęście (dla mewy) Casper dobudzał się dość długo, więc zanim zwlókł się z łóżka, mewa już dawno odleciała. Zwlókł się i podszedł do okna. Był na morzu. W podświadomości wiedział że jest już niedaleko swojej samotni w postaci prywatnej wyspy. Casper jako dziedzic wielkiego majątku i kilku ogromnych firm mógł sobie pozwolić na takie drobiazgi jak własna wyspa. Pojawiał się tam zawsze gdy miał serdecznie dość całego otoczenia. Tym razem sprawa była poważniejsza. Otóż, jako młody mężczyzna przyciągał setki kobiet. Nie ma się co dziwić. Młody, przystojny, bogaty... czegoż chcieć więcej? No właśnie. I tu jest problem. Panie robiły wszystko by zdobyć Caspera na własność. Walczyły o niego jak o przedmiot a nie kochanka. Miał tego dość. Spojrzał hen na horyzont i zagłębił się w myślach. Mężczyzna był wysoki, i to bardzo, miał krótkie, granatowe włosy i lodowate, szare oczy.Miał marzenie: być w życiu szczęśliwym. I właśnie wtedy myślał o tym jak to marzenie spełnić. Jednak nie wiedział że ktoś go obserwuje z pobliskiej skały która wystawała z wody. Ktoś, a dokładnie młody syren. Chłopiec z pięknymi, perłowymi,długimi włosami oraz iście błękitnymi oczami i fioletowym ogonem. Od zawsze był zafascynowany ludźmi a konkretniej tym jednym. Kiedy docierały do niego informacje o tym że statek Caspera się zbliżał, od razu pędził żeby go zobaczyć. Lubił patrzeć na piękną twarz mężczyzny i na to jak chodzi... nie, przepraszam, z jaką gracją i duma kładzie stopy na podłożu. Nie mówiąc już o samej umiejętności chodzenia, która od wieków interesowała syreny. W prawdzie ogony syren po wyschnięciu zamieniają się w nogi ale ich nie przyzwyczajone mięśnie do chodzenia odmawiają posłuszeństwa. Chłopiec nigdy nie zbliżał się do ludzi, oprócz jednego razu kiedy zajrzał do sypialni Caspera. Chłopak pamiętał to dokładnie. Niebo było bezchmurne a księżyc w pełni. Jego blade promieni oświetlały nagie, do pasa w gore, ciało mężczyzny. Dla syrena ten widok był przepiękny. Ale to było tylko raz. I już nigdy więcej nie miał zamiaru się tak narażać. W prawdzie okna jego ukochanego były bardzo blisko morza ale, nawet jeśli Casper by się nie obudził, zawsze mógł się znaleźć ktoś kto mógł złapać chłopaka. Młodzieniec wzdrygnął się na samą tą myśl. Choć jego ruch był nieznaczny, wystarczył by przyciągnąć uwagę mężczyzny. Gdy syren to zauważył, wycofał się rakiem. Odległość była na tyle duża że Casper nie widział dokładnych rys postaci ale wiedział że coś tam było. Wtedy do jego kajuty wszedł kapitan statku.

-Panie Isowkanaj, za chwile schodzimy na brzeg-oznajmił. Mężczyzna pomachał głową potwierdzająco.

-Jakie jest prawdopodobieństwo że znajdzie się tu jakaś osoba prócz mnie i was?- zapytał.

-Chyba nie rozumiem.-oznajmił kapitan.

-No czy ludzie znajdujący się na najbliższej wyspie od mojej mogliby tu przypłynąć o własnych silach?

-Raczej nie. Musieli by płynąć przynajmniej z 8 godzin bez przerwy, pomijając fakt że to niebezpieczne. A coś się stało?

-Wiem że to dziwnie zabrzmi ale, chyba, widziałem kogoś na tamtym kamieniu...-powiedział wskazując wystającą z wody skale-...ale uciekł.-zaśmiał się.

-Wie Pan co? Niektórzy twierdza że w tych wodach żyją syreny. Może wpadł Pan jakiejś w oko.-zasugerował żartobliwie kapitan.

-Może.-rozmarzał się mężczyzna a kapitan wyszedł z kajuty.

-Na pewno,-skwitował cicho syren który przysłuchiwał się rozmowie, płynąc przy burcie statku. Po niecałych piętnastu minutach Casper stał już na lądzie i przesuwał wzrokiem po swojej wyspie. Na pierwszy rzut oka wyglądała jak bezludna. Tą tezę podważał jedynie domek na plaży. Mężczyzna poszedł do domku a za nim kilku mężczyzn z torbami. Syren, jak zawsze, obserwował poczynania ludzi. Z daleka ale jednak. Gdy Casper tylko zniknął w czeluściach domu, syren wrócił się z powrotem do wody. Rozejrzał się dookoła i popłynął w nieokreślonym kierunku. Prawda była taka że, prócz ryb w morzu, chłopiec był sam. Nie pamiętał nawet żeby widział w życiu jakieś inne syreny. Nie pamiętał nawet skąd wie te wszystkie rzeczy na rożne tematy. Czuł się samotny. Bardzo samotny.

W tym samym czasie Casper rozpakowywał się a służba, w postaci kilku mężczyzn, przynosili resztę rzeczy. Kiedy wszyscy już wszystko skończyli, słonce chyliło się ku zachodowi. Wtedy Casper stwierdził że przejdzie się wzdłuż plaży. Szedł podziwiając zachód. W pewnym momencie zatrzymał się i usiadł, nie spuszczając wzroku ze słońca. Syren, który oczywiście "towarzyszył" mężczyźnie od początku spaceru, zastanawiał się czy położenie się na plaży koło skały znajdującej się z... 3?... max 5 metrów od Caspera to dobry pomysł. W końcu stwierdził że nic się nie stanie jeżeli to zrobi. Musi być jedynie cicho. Podpłynął do skały od strony po której nie siedział mężczyzna i z pomocą fal wyczołgał się na plażę. Podparł się rekami i zerkną na Caspera.

-O co ja mam zrobić?-usłyszał syren.-Nie mam najmniejszej ochoty żenić się z jakąś kobieta której zależy tylko moich na pieniądzach. Ehh... Ale chyba nie wszystkie są takie. Prawda?-mężczyzna mówił do zachodzącego słońca-Po co ja się w ogóle łudzę, przecież i tak skończę z jakąś jędzą która szybko puści mnie z torbami. Czy nie ma na świecie jakiejś dobrej istotki z którą mogę się ożenić?-chłopak zarumienił się i schował, jednocześnie uderzając ogonem w fale, która właśnie podpłynęła, z głośnym CHLUP.-Kto tam jest?!-zerwał się mężczyzna. Syren przytulił się jeszcze bardziej do piasku.-Hej!-jeszcze krzykną i zaczął pomału zbliżać się do skały.

Syren słysząc to spanikował.

-Stój!-krzyknął. Mężczyzna zatrzymał się. Syren nieśmiało wyjrzał zza kamienia. Jego błękitne oczy nie miały nawet odwagi spojrzeć na mężczyznę którego lodowate spojrzenie przyprawiło chłopaka o dreszcze.-Prze... Przepraszam. Nie...Nie chciałem pana podsłuchiwać. Tylko...-Dukał syren.

-Kim jesteś?-zapytał stanowczo mężczyzna.

-Ja? Ja jestem... jestem...-Casper zrobił krok w stronę chłopaka -STÓJ!- krzyknął chłopak, zaciskając oczy i pięści. Na twarzy człowieka ukazało się zaskoczenie.-Przepraszam. Jestem całkiem nagi. Moje ubrania zostawiłem w innym miejscu. Położyłem się tu na chwile, żeby odpocząć, ale usłyszałem kroki, spanikowałem i stwierdziłem że tu zostanę. Wcale nie miałem zamiaru pana podsłuchiwać.

-Nie ma sprawy.-zaśmiał się Casper. Chłopak otworzył oczy. Był zaskoczony że mężczyzna się do niego uśmiecha.-Nie jestem zły że słyszałeś co mowie, tylko zdumiony że ktoś tu był. Skąd się tu wziąłeś?

-Przypłynąłem.-palnął bez namysłu syren. Doskonale wiedział ile czasu zajmuje ludziom przepłyniecie z najbliższej wyspy na tą.

-Przypłynąłeś?-zdziwił się.

-Przepraszam, może wydam się niegrzeczny, ale rozmowa z Panem nienależny do komfortowych kiedy nic na sobie nie mam.-zaczął chłopak swoja dygresje. Mężczyzna rozejrzał się i rzucił chłopakowi bluzę którą trzymał w ręce.

-Jest na mnie za duża więc nie powinno być problemu z jej długością.-chłopak nie wiedział jak ma zareagować na ten gest. Spuścił głowę.

-Mógł by się pan odwrócić tyłem?-zapytał nieśmiało. Casper się zarumienił.

-Oczywiście.- odpowiedział szybko i odwrócił się na pięcie. Syren bardzo chciał spędzić czas z mężczyznom ale wiedział jak może się to skończyć. Podjął,jego zdaniem, najwłaściwszą decyzje. Odłożył delikatnie bluzę na kamień i z czołgał się w tył do wody po czym zmyła go z plaży fala. Syren odpłynął jak najszybciej się dało. Było mu wstyd i serce waliło mu jak młot pneumatyczny. Chciał znaleźć się jak najdalej mężczyzny.

-Jak ty właściwie masz na imię?-zapytał Casper. Odpowiedziała mu cisza. Mężczyzna odwrócił się i zobaczył swoja bluzę położoną na kamieniu. Podszedł do kamienia. Nikogo za nim nie było. Z początku był zdziwiony ale potem uśmiechnął się delikatnie do siebie-Zawsze będziesz mi tak uciekał?-zapytał zabierając bluzę i ruszył z powrotem do domu.

Shinju [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz