2

290 30 2
                                    

Następnego dnia słońce smażyło niemiłosiernie. Syren właśnie wylegiwał się na skale wychodzącej z wody paręnaście metrów od brzegu. Lubił taką pogodę. Morze bardzo rzadko bywało ciepłe więc przynajmniej w takie dni jak te mógł skosztować troczę ciepła. Otaczała go niczym nie zmącona cisza dopóki nie usłyszał krzyków z lądu. Z turlał się ze skały do wody, po czym zerknął w tamtym kierunku. Na plaży stał Casper i jeszcze dwóch innych chłopców. Wszyscy z jakimiś deskami w rękach i w jakichś kombinezonach pod samą szyje. Syren pamiętał że w podobnym kombinezonach kiedyś nurkowali. Stwierdził że jeżeli ta trójka ma zamiar nurkować to lepiej się ulotnić. Zszedł pod wodę i popłynął na drugą stronę wyspy. Słonce nadal świeciło. Syren położył się na plaży wtulając się w piasek. Wtedy zaczął się zastanawiać czy Casper kiedykolwiek był z tej strony wyspy. Usiadł i spojrzał na widno krąg.

-Chciałbym zobaczyć zachód słońca z tobą.-powiedział do siebie-Idiota.-zaśmiał się.-Co ty sobie wyobrażasz? On jest facetem. Do tego pięknym... i pewnie popularnym. Już nie wspominając że to człowiek. Cholera!-krzyknął uderzając pięścią w piasek. Łzy napłynęły mu do oczu. Zaczął cicho łkać. Położył się i skulił. W pewnym monecie zasnął.

Obudziła go dopiero zimna kropla wody która skapnęła na jego twarz. Syrena przeszedł dreszcz. Otworzył oczy i się rozejrzał. Wszędzie było szaro. Podniósł się i po chwili do niego dotarło...

-CASPER!!! - krzyknął i rzucił się w wodę. Wiedział co znaczy taka pogoda. Zanim dopłynął na druga stronę wyspy tam już szalała burza. Towarzysze Caspera byli już na brzegu a sam Casper próbował dopłynąć do niego. Nagle fala i... mężczyzna zniknął pod powierzchniom wody. Syren zanurkował i popłynął jak najszybciej mógł do topielca który szedł powoli na dno. Syren go złapał pod ręce i próbował wyciągnąć. Po długiej walce wreszcie z nim wypłynął na powierzchnie. Dopłynął do brzegu i położył na plaży nieprzytomnego mężczyznę. Burza się uspokoiła. Złapał twarz mężczyzny w obie ręce.

-Casper?-powiedział panicznie.-Casper!-krzyknął.-Casper! BŁAGAM CIĘ!!!-krzyknął przez łzy. Bał się niesamowicie że jego ukochany mógł się już nie obudzić.-Zaraz. To jest człowiek. Jak to było...? Oddech!Właśnie! Czy oddycha?-syren położył się na piersi mężczyzn i nachylił swój policzek nad jego usta. Nic. Chłopak się przeraził jednak zachował zimną krew. Już nie raz widział jak ludzie to robią. Najpierw dwa wdechy... potem trzydzieści uciśnięć...jeszcze pięć wdechów i... raz... dwa... trzy... mężczyzna zaczął się krztusić i wypluwać wodę. Obrócił się na bok i tym samym zrzucił z siebie syrena. Mężczyzna zaczął już oddychać, co sprawiło że kamień spadł syrenowi z serca, jednak nadal nie otwierał oczu. Młodzieniec stwierdził że już nie musi się martwić, a że nie miał sił wrócić do wody, więc położył się koło Caspera na plaży. W pewnym momencie zmógł go sen i...zasnął.

Shinju [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz