{12}

4.8K 390 34
                                    

19:50. Stesuje sie, to chyba normalne. Niedługo dowiem sie, za co posadzili do pierdla dla nieletnich moje chłopaka... Jak tak moge go nazwać. Tak naprawde nwm kim dla mnie był. Za to on zapewniał, ze jestem dla niego całym swiatem.
Kocham go, w to nie wątpie. Nie wiem tylko czy ten związek ma sens w takim okolicznościach... Dobra, na namysły bedzie czas pozniej. Teraz czas dowiedzieć sie całej prawdy...
Upewniłam sie ze moja mama nie jest akurat na dole (nasz dom sklada sie z parteru i pierwszego pietra) i szybko załozylam cos na siebie

 Upewniłam sie ze moja mama nie jest akurat na dole (nasz dom sklada sie z parteru i pierwszego pietra) i szybko załozylam cos na siebie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Dobra, lecimy. - pomyslalam i szybko wyszłam. Na szczescie moja mama mnie nie zauważyła. Chociaz gdybym wiedziała, co bedzie potem, błagałabym ja zeby ze mna poszła...
~~~~~~~~~
20:04. Ani śladu informatora. Przyszłam w umówione miejsce. Był to park miejski, w kórym o tej porze nie było widać żywej duszy. Zaczynałam sie powoli niepokoić. Czekałam jeszcze 5 minut, potem postanowiłam zadzwonić po taksówke...
-Witaj ślicznotko. - usłyszałam za sobą nieznajomy męski głos. Odwróciłam sie, ale w tym momencie poczułam jedynie silne uderzenie w głowe. Potem była już tylko ciemność.
*Katherine*
Chodziłam w kółko po pokoju i czekając na jaką kolwiek wiadomość. Dzisiaj, podczas naszej rozmowy... Powiedziałam jej zbyt wiele... Ona musiała zniknąć. Poprostu musiała.
Nagle usłyszałam głośne walenie do drzwi. Pomyślałam ze to napewno ten gość, którego na nią nasłałam, poszłam wiec szybko otworzyć. Niestety od razu po otwarciu drzwi dostałam konkretnie w morde, a zamiast mojego pracownika, niejakim gościem okazał sie być Devries.
-Ty suko! Gadaj co z nią zrobiliście!!! Gdzie ona jest?!
Zadawał tyle pytan, podczas gdy ja lezałam z krwawiącą głowa na podłodze. Czy ten idiota naprawde myślał ze bede współpracować?
-Nic... Ci nie powiem Devries. Ona wie za dużo, rozumiesz? Za duzo...
*Leondre*
-Co to znaczy za duzo?!?! Gadaj!!! - potrząsałem tą wypizdówą zeby dowiedziec sie co zrobila z Kar.
Lecz ta po chwili przestała sie ruszać. Sprawdziłem puls. Żyła, ale straciła przytomnosc. Walić to.
Wziąłem ja na rece zeby połozyc ta idiotke do lozka
-I tak znajde tego złamasa... Znajde i go zabije. - burknołem pod nosem zatrzaskując drzwi.
Nie miałem nic do stracenia. Musiałem sie stąd jakoś wydostać, bo w innym przypadku on ją zabije. Nie mogłem jej stracić, nie ją, nie teraz...
Pośpiesznie ubrałem bluze z kapturem i uchyliłem drzwi, aby skontrolować czy nikt nie stoi na korytarzu. Na moje szczeście ochroniarze postanowili troche wczesniej isc do domu.
Wyszedłem bezszelestnie i truchtem udałem sie do wejscia glownego. Potem poszło z płatka.
I już kurwa prawie wychodziłem, gdy nagle poczułem szarpnięcie do tyłu. No tak, Charlie.
-Stary słuchaj, wszystko ci wyjasnie....
-Ide z tobą- przerwał mi. -Katie sie obudziła. Śpi... Kazała cie przeprosić.
Pff
-nie obraź sie, ale nie obchodza mnie jej przeprosiny. Jedyne co mnie teraz obchodzi to bezpieczeństwo Karoline. Chodźmy- nakazałem i ruszyłem biegiem do przodu. Charlie biegł za mną.
Prosze... Prosze, żyj. Tak cholernie cie potrzebuje...
***********
Siemka misie! Sorka ze tak pozno no ale jednak jest 12 ❤
⭐ i kom= jeden kop w dupe dla Katherine 😂😂 lof ju do nastepnego xx

No Matter What |L. D. | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now