27.

228 16 0
                                    

Zamiast poczuć okropny ból, poczułam tylko rozluźniające się liny na moich nogach. Pierwszy raz od paru dni ruszyłam nogami. Chwilę później gładziłam swoje nadgarstki i spojrzałam na Christophera.

- Spieprzaj stąd. Już. - powiedział opierając się o ścianę i patrząc przed siebie. Bez obaw podeszłam i stanęłam na przeciwko niego. Nie miał wyboru, musiał patrzeć na mnie. - Chyba wyraziłem się wystarczająco jasno. - warknął pod nosem.

- Dziękuję. - szepnęłam.

- Nie masz za co. Wiesz co masz teraz zrobić i to zrób, zanim zmienię zdanie. - nie ruszał się. Nie chciał mi nic robić. Teraz odpuścił. Powoli odchodziłam od niego. Zatrzymałam się tylko w progu i obejrzałam się za siebie.

- Trzymaj się. - powiedziałam cicho i zostawiłam go za sobą. Wyszłam na korytarz i wybiegłam przez drzwi. Zbiegłam po schodach, co chwilę obracając się czy nie postanowił mi nie odpuścić. Pchnęłam ciężkie drzwi i wyszłam na świeże powietrze. Moje włosy uniósł wiatr, który poczułam na swojej szyi. Szelest drzew i śpiew ptaków. Chyba jednak nie chciałam odchodzić z tego świata. Jednak mam coś co muszę zrobić. Teraz chyba wiem to na pewno. Uśmiechnęłam się do siebie i pobiegłam przed siebie. Byłam chyba na jakimś starym osiedlu na przedmieściach. Tam mi się przynajmniej wydawało. Było tu cicho i w miarę zielono. Biegłam przez chodnik, który zbliżał mnie do centrum miasta. Cieszyłam się, że miałam wolne nogi i mogłam swobodnie biec. Ten koszmar tajemnic się właśnie dla mnie zakończył. Kiedy się zmęczyłam przeszłam na spokojny spacer. Miałam czas, nawet miałam go bardzo dużo. Powoli rozpoznawałam te okolice. Myślę, że zanim dotarłam do centrum przeszłam co najmniej sześć kilometrów. Dzisiejszy dzień był nadzwyczaj piękny. Świeciło słońce, a niebo było niebieskie. Cały czas się śmiałam mimo, że okropnie bolały mnie nogi. Moje szczęście mnie nie opuszczało. Na chodniku leżał banknot, który chwilę później znalazł się w mojej kieszeni. Wiedziałam, że muszę teraz znaleźć taksówkę. Z tym też nie było wielkiego problemu. Rozsiadłam się wygodnie i podziwiałam mijające za oknem samochody i inne rzeczy. Kiedy dotarłam na miejsce, chwilę rozejrzałam się i zdecydowanym krokiem poszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i czekałam, aż ktoś otworzy. Kiedy otworzyła mi ta właśnie osoba,która wyglądała dzisiaj całkowicie inaczej uśmiechnęłam się szeroko.

- To gdzie jedziemy? - szepnęłam.

Remain A Mystery Where stories live. Discover now