~ #8 ~ Koniec

1.1K 77 6
                                    

~ Aki

Obudziłem się. I powoli otworzyłem oczy.
- Aki! Nic ci nie jest? - usłyszałem zaniepokojony głos Vincenta. Spojrzałem na niego.
- C-co się stało? - zapytałem cicho, a na jego twarzy pojawiała się ulga. Dopiero teraz zauważyłem że znajduje się w jego pokoju na Piekielnej Damie.
- Starciłeś przytomności z powodu upływu krwi. Przepraszam powinienem od razu uleczyć ci te rany - powiedział przraszająco. Teraz sobie przypomniałem widok rozsypujacego się w proch Caleba.
- Co się stało po jego śmierci? - zapytałem zaciekawiony.
- Przejeliśmy ich statek, a potem go zatopiliśmy - westchnął.
- Rozumiem - powiedziałem cicho.
- Dziękuję ci... - powiedział po chwili milczenia kapitan, a ja spojrzałem na niego zaskoczony - nie wiem jak by się to skończyło gdybyś mnie nie rozkuł.
- To nic takiego...
- Mimo wszystko i tak dziękuję - pocałował mnie w czoło i wyszedł zająć się czymś na statku.

~ KONIEC







































































~ Prawie (͡° ͜ʖ ͡°)
jak ktoś nie chce niech nie czyta i uzna powyższe za koniec booo tu będzie słaba zapewne scena łóżkowa Vinuś x Aki...
Ja nie umiem czegoś takiego pisać (╥﹏╥) więc nie oczekujcie nic wielkiego (╥﹏╥)

~ Aki

Vincent przyszedł do mnie wieczorem i przez jakiś czas rozmawialiśmy, było mi trochę głupio bo znowu mnie przepraszał, za tamto z utratą przytomności. Zaczynało mnie to denerwować. Gdy zaczął przepraszać po raz chyba już szósty wygciągłem swoje małe ciałko i zatkałem mu usta pocałunkiem. Vincent spojrzał na mnie zaskoczony, a ja z lekkim rumieńcem się cofnalem.
- Przepraszam - powiedziałem cicho.
- Nie szkodzi... - nachylił się nade mną i pocałował mnie popychając do pozycji leżącej. Odwajemniłem mrużyłem oczy z przyjemności. Po chwili Vincent się ode mnie oderwał, abym mógł chwycić oddech.
- Nie wiem czy to dobry pomysł Aki...
- Ale ja chce - mruknąłem cicho - a ty nie chce tego zrobić ze mną? - spojrzałem na niego z wyrzutem.
- Chce, ale nie chce zrobić ci krzywdy - odsunął mi włosy z czoła.
- Nie zrobisz - powiedziałem cichutko i zacząłem ssać jego palce. Westchnął i najwyraźniej dał za wygraną.
- Możesz tego żałować - powiedział i zdjął ze mnie ubranie tak szybko, że zdążyłem tylko na niego spojrzeć. Równie szybko pozbył się swoich. Zaczął mnie całować po szyji po czym zaczął zjeżdżać ustami niżej. Na moich policzkach kwitły rumieńce, gdy jego wargi dotarły poniżej pasa. Zaczął mnie całować po wewnętrznej stronie ud rozchylając mi nogi. Po chwili z moich ust wydobył się cichy syk, włożył we mnie palec i powoli zaczął nim poruszać cały czas mnie całując. Zagryzałem dolną wargę czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Drugi palec się we mnie wślizgnął co wywołało mój cichy jęk. Wampir niecierpliwie wyciągnął je ze mnie i zanim zdążyłem coś powiedzieć zdławił to pocałunkiem wkładając we mnie swoją męskość. Jęknąłem mu w usta i odchyliłem głowę do tyłu. Oddychałem szybko, a po chwili jeszcze szybciej bo on zwiększył tempo. Zacząłem jęczeć. Zakryłem sobie usta ręką, ale on odsunął je szepcąc mi do ucha "chce Cię słyszeć malutki" i podgryzając płatek mojego ucha. Odsunąłem dłonie, które zacisnęły się mocno na jego ramionach. Najwyraźniej mu to nie przeszkadzało. Uśmiechnął się do mnie i chodź wydawało mi się to niemożliwe włożył go we mnie glębiej. Jęknąłem głośno dochodząc, on pocałował mnie w szyje przyciągając do siebie i doszedł we mnie. To było wyjątkowo dziwne uczucie...
Pocałował mnie w czoło i zaczął wyznaczać pocałunkami ścieżki po moim ciele. Zamknąłem oczy, to było takie przyjemne, nie wiedząc kiedy zasnąłem.

Obudziłem się w ramionach Vincenta równie szczęśliwy co obolały. Uśmiechnął się widząc, że otworzyłem oczy.
- Przez dwa dni masz zakaz wychodzenia z łóżka - powiedział poważnym tonem, ale w jego oczach pojawiło się rozbawienie.
- A ty będziesz moim sługą przez ten czas? - zaśmiałem się wtulając się w niego.
- Jeśli chcesz... - również się zaśmiał - Kocham Cię Aki...
- Ja też Cię kocham - wyszeptałem wtulając nosek w jego klatkę piersiową. Uniósł moją twarz abym na niego spojrzał. I pocałował mnie, oddałem bez zastanowienia.
- Co powiesz na jeszcze raz? - zapytał.
- NIE ma mowy - wtyliłem się w niego - wszystko mnie boli...
- Tylko żartowałem - zaśmiał się.
- To nie było śmieszne...
Wtulilem się w niego, a on otulił mnie ramieniem. Zasnąłem.
W ten sposób rozpoczęło się nasze wspólne życie na statku, ale wampir jeszcze nie wie że mój następny raz będzie tylko za jakieś sześć lat. Nie zamiarzam się z tym spieszyć ani go o tym informować.

I żyli długo i szczęśliwie

KONIEC

(Paczcie udało się coś! ^^)





































































































NAPRAWDĘ TO JUŻ KONIEC XD
(W końcu...)

Ocean KrwiWhere stories live. Discover now