dope

4.3K 352 105
                                    

- Za nowy etap w naszym życiu! - wysokie, kryształowe kieliszki uniosły się ku górze. Słychać było głośny dźwięk szkła uderzanego o szkło, po chwili zaś z eleganckich naczyń zaczął znikać szampan, który nie należał do najtańszych. Yoongi zawsze miał słabość do luksusów, szczególnie zaś wtedy, gdy w grę wchodziło coś, co miało związek z jego ukochanym chłopakiem. Nie potrafił oszczędzać przy Tae, prawdę powiedziawszy nawet nie chciał. Świadomość, że ten miał wszystko sprawiała, że czuł się spełniony i szczęśliwy, a wiadomo, że każdy lepiej czuje się w otoczeniu ładnych przedmiotów. Stąd też i dzisiejsze przyjęcie, na którym mieli uczcić ich wspólne mieszkanie, które starszy w końcu zakupił. Nie zbierał na nie zbyt długo, awans i wyższe zarobki pozwoliły mu na taką ekstrawagancję już w wieku dwudziestu czterech lat. Ogromne lokum w sercu stolicy, na ostatnim piętrze jednego z ładniejszych budynków, z wielkim tarasem, basenem i jacuzzi w łazience. Nic lepszego nie mogli mieć, chociaż nie to było najważniejsze. Liczył się fakt, iż w końcu zamieszkają razem i będą mogli spędzać ze sobą każdą wolną chwilę. Dotychczas ich spotkania były mocno ograniczone, bo młodszy studiował, on zaś miał na głowie pracę, co strasznie go irytowało. Nie potrafił długo bez niego wytrzymać.
Zerknął na chłopaka, który opadł na elegancką kanapę. Niemal od razu usiadł obok, obejmując go ramieniem, nieco ostentacyjnie całując jego policzek, na co blondyn zachichotał, rumieniąc się uroczo. Oto jego cudne maleństwo!
- Zakochańce, błagam! - jęknął Hoseok, przyjaciel Yoongiego jeszcze z czasów szkoły. Upił kilka łyków szampana, wykrzywiając twarz w grymasie. - Miłość okażecie sobie później.
Taehyung wyszczerzył się i wtulił w tors starszego, który dumny z siebie rzucił:
- Nie bądź zazdrosny Hobi. Ciebie też w końcu ktoś pokocha.
Właśnie obrażony chłopak rozchylił wargi niezadowolony, po czym zmarszczył nos, sięgając po maleńką kanapkę.
- Jesteś podły, Cukierku. Tae jest tylko jeden, na moje nieszczęście ty go masz. - puścił mu oczko, na co najstarszy z towarzystwa aż wstrzymał oddech. Widząc to Hobi dodał: - Żartuję zazdrośniku. Wolę dziewczyny, penisy średnio mnie interesują. No. Poza tym Jina. - puścił oczko wysokiemu chłopakowi, który siedział naprzeciwko. Ten zakrztusił się piwem, wpatrując się w niego jak największego kretyna we wszechświecie.
- Za dużo piwa Hoseok, idź spać. - wysapał, wycierając załzawione oczy.
- Widzisz? Jesteś skazany na własną rękę. - wyszczerzył się Yoongi, gładząc palcami przydługawe włosy Taehyunga, który podciągnął nogi i przerzucił je przez uda starszego. Ten ucieszony przyciągnął go do siebie jeszcze bardziej, chowając w drobnych ramionach. - Jesteś zmęczony, kotek? - zerknął na szatyna z troską.
- Nie hyung. Tak mi po prostu wygodnie. Lubię, gdy jesteś blisko. - uśmiechnął się, pakując do ust kolejną już truskawkę w czekoladzie. Serce Mina aż podskoczyło. Cholera. I jak on miał się nie rozczulać, skoro miał perfekcyjnego chłopaka, który ociekał słodyczą? Najchętniej wycałowałby go calutkiego, mocno tuląc oraz pieszcząc, jednak był gospodarzem i musiał zająć się gośćmi, którzy po części sami postanowili się zabawić. Kilku znajomych z pracy już pływało w basenie, gdzieniegdzie jakieś pary podrygiwały w rytm nowoczesnej muzyki, inni jedli, czy też pili. Zaprosił naprawdę wiele osób, bo i oni sami należeli do osób towarzyskich, a przynajmniej Tae. On przeżyłby z kilkoma bliskimi osobami, ale musiał dbać o swoje dobre imię, więc ściągnął tu też pozostałych kierowników, czy co milszych podległych mu pracowników. Plus kilku znajomych młodszego. Wszystkich rzecz jasna odpowiednio prześwietlił, bo nie zniósłby, gdyby jego maluch zadawał się z niebezpiecznymi ludźmi.

***

- Hyuuuung! - niski, słodki głos momentalnie obudził Yoongiego. Otworzył oczy i wbił wzrok w swojego chłopaka, który nachylał się nad nim, robiąc dzióbek ze swoich pięknych warg. - Dzień dobry. Buzi na powitanie?
- Awwww! Mój cudowny misiaczek! - złapał go zdecydowanym ruchem za kark i wpił w wargi, drugą ręką obejmując w pasie. Często zdarzało im się wstawać razem, jednak dopiero dzisiaj mogli poczuć się naprawdę swobodnie. Taehyung dotychczas mieszkał z rodzicami, więc okazywanie sobie pieszczot nie było wskazane, chociaż jako tako tolerowali ich związek. Wprawdzie Min naprawdę musiał się wysilić, jednak skoro później mógł spokojnie spędzać czas ze swoim maluchem, to było warto wchodzić im w tyłki, plus dobrze płatna praca i wysoka pozycja wpływały na postrzeganie przez nich rzeczywistości. Łatwiej im było oddać ukochanego syna komuś, kto jest w stanie się nim zająć nie tylko duchowo, ale i finansowo. Miał świetną pracę i wielu pracowników pod sobą, wypłatę większą niż większości koreańskich rodzin zebranych do kupy. Obietnica utrzymywania go, jak tylko zakupi mieszkanie dały mu kilka punktów i względne zaufanie.
Nie było jednak tak, że został w jakiś sposób zmuszony. Sam pragnął być dla niego bohaterem. Mężczyzną, który zadba o każdą potrzebę i sprawi, że jego życie będzie bezstresowe i pełne przyjemności, dlatego pracował za trzech, byleby zawsze mieć pieniędzy pod dostatkiem i go rozpieszczać. Nie pozwoli przecież Tae pracować. Studiował, musiał skupić się na nauce, poza tym gdzie jego śliczne kochanie i wysiłek, dźwiganie, czy użeranie się z innymi? Jego dongsaeng powinien pachnieć oraz wcinać owoce, nie zaś harować jak jakiś robol. Prawdziwy mężczyzna musi dbać o rodzinę, a jego aktualnie składała się z tego jednego chłopaczka.
- Zrobiłem ci śniadanie, musimy iść do kuchni, bo będzie zimne. - zamruczał młodszy, opierając swoje czoło o te Yoongiego. Zwilżył językiem wargi, uśmiechając się słodko.
- Dobrze kochanie. Chodźmy. - trzymając chłopaczka podniósł się do siadu, od razu wtulając nos w jego szyję. - Kocham cię Tae.
Młodszy zachichotał i poczochrał jego włosy.
- Ja ciebie też kocham hyung. Najmocniej na świecie. - cmoknął go w czoło i delikatnie wysunął się z jego ramion. - Idziemy jeść! Zaraz muszę uciekać na zajęcia, a jak cię nie upilnuję, to nie zjesz.
- Za dużo mi tego nakładasz! - jęknął Min, łapiąc dzieciaka za rękę. Udali się do kuchni, gdzie starszy opadł na krzesło, przyciągając na swoje kolana chłopaka. Zerknął na nieco przypalone tosty i za mocno ściętą jajecznicę, jednak uśmiechnął się szeroko udając, że wszystko jest w porządku. Przecież nie powie, że jego śniadania są niezjadliwe, jeszcze by go zasmucił, a to ostatnia rzecz, jakiej by pragnął. Zamiast tego sięgnął po kawę upijając łyk, po czym zaczął jeść jajka udając, że są wyborne, chociaż niemal paliło go od nadmiaru pieprzu i soli.
- Dobre hyung? Troszkę się zagapiłem, ale chyba nie jest źle, co? - Taehyung nadął policzki, uważnie przyglądając się jego twarzy. Min wiedział, że szuka jakiejkolwiek oznaki uznania, bądź jego braku, więc uśmiechnął się szeroko, oblizując wargi.
- Jest pyszne. Najlepsze. Moja kuchareczka. - ucałował jego policzek, na co szatyn nieco się zarumienił, wtulając mocniej w jego ciało.
- To super!
Yoongi tylko odwzajemnił uśmiech, szybko pochłaniając resztę posiłku, by mieć to za sobą. W sumie nie mógł powiedzieć, że było to niedobre. Jeśli miałby wybierać pomiędzy najlepszymi restauracjami, a przypalonymi śniadaniami Taesia, to zdecydowanie wybrałby to drugie. Sama świadomość, że musiał wstać wcześniej i się namęczył sprawiała, że na sercu robiło mu się cieplej oraz miał ochotę na kolanach dziękować bogom, że zesłały mu tak cudownego ukochanego.
Wytarł usta serwetką i dopił kawę. W tym samym momencie młodszy zsunął się z jego kolan i szybko zabrał naczynia, chowając je do zmywarki.
- Hyuuuung... Chyba muszę się zbierać, zaraz mam autobus. - westchnął, sięgając po ciastko. Wbił wzrok z bruneta, jakby z nadzieją, że pozamienia dni tygodnia i sprawi, że dzisiaj będzie sobota, nie zaś poniedziałek.
- Hm, musisz iść, ale mógłbym cię podwieźć. Daj mi tylko chwilę, ubiorę się i ogarnę.
- Naprawdę? - szatyn niemal podskoczył, podbiegając do swojego mężczyzny. Ucałował jego usta, zarzucając mu ręce na szyję. - To ja tak chcę. Jedź ze mną. - wyszczerzył się, gdy oderwali się od siebie, chcąc zaczerpnąć powietrza.
I cóż Yoongi mógł? Szybko wsunął na tyłek spodnie i zajął się swoim kochaniem.

dope | taegiWhere stories live. Discover now