Rozdział 8

1.1K 85 1
                                    

Kiedy Caroline odwróciła się w stronę, z której wydobywał się damski głos nie mogła uwierzyć. Przed ich stolikiem stała zniewalająco piękna brunetka. Była średniego wzrostu. Jej ciemne włosy układały się w perfekcyjne fale sięgające do połowy ramienia. Duże, brązowe oczy były dokładnie obrysowane czarną kredką, pełne usta układały się w uśmiech pokazując perłowo białe zęby. Ubrana była w czarną przylegającą sukienkę z dekoltem w serek sięgającą do połowy uda oraz buty na niebotycznie wysokim obcasie w tym samym kolorze z odkrytymi palcami. Caroline czuła się przy niej zawstydzona. Pewnie gdyby była człowiekiem jej twarz spłonęłaby rumieńcem ze wstydu.

- Rachel Crow – odezwał się pierwotny, przyglądając się nowoprzybyłej – Kto by pomyślał. Jesteś ostatnim człowiekiem, jakiego spodziewałbym się tutaj zobaczyć.

Człowiekiem?

- Za to twój widok Niklaus wcale mnie nie zdziwił. Spodziewałam się ciebie tutaj – posłała w jego kierunku zniewalający uśmiech, a Caroline poczuła ukłucie zazdrości – Mogę się przysiąść?

W tym momencie spojrzała na Caroline, ale chyba nie po to by szukać odpowiedzi na swoje pytanie. Otaksowała ją wzrokiem, po czym lekko uśmiechnęła się. W międzyczasie kelner przyniósł dodatkowe krzesło do ich stolika, głupio uśmiechając się do Rachel.

- My się chyba nie znamy – podała jej wypielęgnowaną dłoń i pomalowanymi na czarno paznokciami. Co za zaskoczenie – Rachel Crow

Dziewczyna uścisnęła mocno dłoń kobiety patrząc jej prosto w oczy. Crow, czyli wrona. Faktycznie można by ją porównać do wrony.

- Caroline Forbes

W momencie kiedy ich dłonie się dotknęły Rachel wydawała się nieobecna, ale tylko przez ułamek sekundy. Potem uśmiechnęła się jak gdyby nigdy nic i powiedziała.

- Wampir. Całkiem młody.

Caroline podniosła brwi ździwiona.

- Co?

- Jesteś wampirem, poczułam to w chwili, gdy cię dotknęłam.

Aha, okej.

- A ty jesteś? – Caroline była lekko zirytowana, tym że przez sam dotyk kobieta mogła tyle się o niej dowiedzieć.

- Czarownicą.

- I to bardzo potężną – wtrącił się pierwotny – Znamy się z Rachel od bardzo dawna.

- Ach tak.

Wampirzyca była wyraźnie niezadowolona z obecności czarownicy.

- Dziękuję ci, Niklaus. Miło, że ktoś docenia moją moc.

- Dobrze się trzymasz jak na swoje lata, Rachel.

- To ile masz lat? – dziewczyna była strasznie ciekawa.

- Dokładnie 73 w przyszły piątek.

Caroline z wrażenia, aż zakrztusiła się winem, które popijała co wywołała śmiech ze strony czarownicy.

- Widzisz Caroline. Tak to bywa, kiedy jest się czarownią. Nie trzeba pić krwi żeby wiecznie wyglądać młodo.

Tym stwierdzeniem rozśmieszyła pierwotnego.

- Czy to Chateau Lafite? – płynnie wypowiedziała francuską nazwę wskazując na wino w lampkach – Widzę, że zamierzasz zostawić tu spory majątek, Niklaus.

I zamówiła lampkę wina dla siebie, po chwili ten sam kelner, który przyniósł krzesło przyszedł z zamówionym winem.

Sposób w jaki czarownica wypowiadała jego imię nie spodobał się Caroline. Tak jakby nuciła piosenkę. Caroline przyjrzała się twarzy pierwotnego. Wydawał się być zadowolony ze spotkania z czarownicą, ale kiedy dziewczyna przyjrzała się bliżej jego twarzy zauważył, że zachowuje się troche inaczej. Był czujny. Dyskretnie rozglądał się dookoła i nasłuchiwał.

Podróż życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz