Rozdział siódmy - Zagrożenie

775 68 32
                                    

Byłam już zmęczona, a ciepło taty jeszcze bardziej zachęcało mnie w stronę spokojnego snu. Nagle moje powieki zrobiły się ciężkie i nie wiedziałam kiedy zasnęłam, śniąc o cieście, Rock'im, tacie i Czarusiu...

Budzę się, ale nie w moim cieplutkim łóżku. Nie obok mojego tatusia, lecz w lesie. Wokół mnie roztaczała się ciemność, gęsta jak mgła. Przez nią widać było tylko słaby kształt księżyca. W tym mroku, mogłam zobaczyć kilka, gołych drzew. Były one bez liści, w kolorze ciemnej czekolady. Wiatr był tak silny, bo gdy chciałam wstać, od razu powalał mnie z powrotem na ziemię. Wicher wydawał dźwięki, przypominający śmiech. Psychopatyczny śmiech. Przez moje zimne plecy, przechodziły dreszcze strachu. Rozglądałam się w poszukiwaniu pomocy. Brak życia...

- H-halo cz-czy ktoś t-tu jest?- jąkałam się przerażona.

- T-tatusiu? J-jesteś tutaj?- łkałam cicho, chowając swoją mokrą twarz w dłoniach. Kilka razy próbowałam jeszcze go przywołać, ale nic z tego. Nagle usłyszałam ponownie psychopatyczny śmiech wiatru... albo człowieka. Krzaki przede mną zaczęły drżeć, tak mocno jak moje przestraszone serce. Tak bardzo chciałabym znaleźć się w domu. Łzy tworzące się nadmiernie w moich oczach, zaczęły rozmazywać obrazy, abym po chwili widziała tylko ciemne plamy. Nie mogłam ich zetrzeć, ponieważ moje ciało odmawiało posłuszeństwa.

-Hahahaha!!!- Teraz byłam pewna że to człowiek. W pewnym momencie krzaki się uniosły, pokazując czarną zakapturzoną postać. Jedyne co mogłam zauważyć to bordowe usta, zaciśnięte w wąską linie i blady podbródek. Obsydianowa peleryna sięgała mu do kostek. Czarne spodnie, postrzępione w wielu miejscach, ukazywały rany wypełnione krwią. Zadarł lekko głowę do góry, abym mogła zobaczyć jego wściekle czerwone tęczówki. Gdy zaczął się do mnie zbliżać, ciężkie i metalowe buty ocierały się o mokrą trawę. Zza pleców wyciągnął nóż, a jego twarz przybrała psychopatyczny wyraz. W oczach zagościła rządzą mordu. Zaczęłam piszczeć i wołać o pomoc.

-I tak cię już nikt nie uratuje. Twojego "taty" już tutaj nie ma.- Uśmiechnął się szyderczo, łapiąc mnie za kołnierz mojego stroju ninja, przystawiając mi jednocześnie zakrwawiony nóż do szyi.

-Twoją matkę już zgładziłem, ojca również. Zostałaś tylko ty mała wybranko!- śmiał się Psychopata.

- J-jak to!? Kłamiesz! Mój tatuś, ani mama nie daliby się tobie!- Krzyczałam mu w twarz. Na moją odpowiedź, zaczął rechotać, a całym lesie pewnie było słychać jego krzyk.

-Twoja matka zginęła w ...- Coś nagle mu przerwało.

-Nell! Nell!!!-Słyszałam znany mi głos.

Otworzyłam zdezorientowana oczy, abym spotkała szmaragdowe i pełne strachu spojrzenie mojego taty.

-Nell kochanie jak dobrze że się obudziłaś!- Przytulił mnie mocno do siebie, głaszcząc moje włosy i całują wielokrotnie czubek mojej głowy.

-Tatusiu...- Wtuliłam się przestraszona, oraz zapłakana w jego mocną klatkę piersiową, ściskając mocno w rękach jego piżamę.

-Nell córeczko tak się martwiłem, jak zaczęłaś krzyczeć i miotać się przez sen- mówił opiekuńczo, delikatnie gładząc palcami moje ramię, ale nadal nie puszczając mnie z ochronnego uścisku.

- M-miałiam źły sen-ni...- Pociągałam nosem. Tak bardzo się cieszyłam, że to już koniec i mogę wtulić się w mojego ochroniarza. Drgałam jeszcze lekko z emocji, a łzy strachu, same opuszczały moje oczy. Gdy się już uspokoiłam, popatrzyłam na tatusia. Teraz, zamiast strachu, w jego oczach dostrzegłam mgłę. Zawsze się tak dzieje gdy myśli. Nagle potrząsnął głową i spojrzał na mnie z pytaniem napisanym w jego szmaragdach: ,,Opowiesz?" . Kiwnęłam głową na ,,tak'' i zaczęłam opowiadać cały mój sen. Z każdym słowem, brwi taty drgały, oraz opadały w dół, coraz bliżej oczodołów. Zielone tęczówki wypełniały się troską i zdziwieniem. Gdy skończyłam, cicho płacząc z emocji, tata mocno mnie przytulił.

Po chwili wstał. Ruszył w stronę drzwi, zemną na rękach. Minęło kilka sekund, a już byliśmy w salonie. Tata położył mnie w konciku zabawa, gdzie bawiła się trójka moich przyjaciół, oraz mały krótkowłosy blondyn z zielonymi tęczówkami i limonkowym ubrankiem. W dłoni trzymał mały samochodzik w kolorach ściętej trawy. Wyglądał sympatycznie. Zwłaszcza że uśmiechem przywitał się ze mną. Posadziłam Czarnusia na nogach. Chwyciłam jego prawą łapkę i udawałam, że misio macha na powitanie Fin'owi. Blondynek podjechał autkiem, a potem nagle tak poprzekręcał ten pojazd, iż wyglądał jak robot. Ale fajny! Czarnuś, oraz Gris przybili sobie piątkę. Miałam z tego niezły ubaw.

Po chwili podszedł do nas Simon ze swoimi drewnianymi narzędziami. Zaczął coś składać, aby potem zrobić mini Czarusia.

Nagle zauważyłam, że blondyn poszedł się pobawić z Niną.

-Hejcia!- uśmiechnął się.

-Cieść- odpowiedziałam trochę nie śmiale.

Trudno się rozmawia z chłopcem. Tak... dziwnie.
Spojrzałam w podłogę. Czułam się trochę niezręcznie.

Po chwili poczułam ciepło. Podniosłam głowę, aby zobaczyć przytulonego do mnie rudzielca.

-Pseplasam...- odsunął się odemnie.

Widziałam ten smutek w jego oczach. Zrobiło mi się przykro. Nie chciałam tego, więc wtuliłam się w ciało chłopca.

-Jesteś ciepluteńki- zaczęłam chichotać, a Simon zaraz po mnie.

-Awww! Jak uroczo!- usłyszałam głos, za mną.

Odwróciłam głowę, aby zobaczyć tatę z wujkiem Jay'em. Mieli wielkie uśmiechy na buziach.

-Nostalgia...-powiedzieli jednocześnie.

Dzisiaj troszku krótszy, ale pani bardzo zła szantażystka (wcale nie Deka50 xD) zmuuusiła mnie do tego! W następnym perspektywa naszego ulubionego tatusia xD.
Simon i Nell. Awww ♥

PS: Imię Czaruś zostało wymyślone przez mojego brata @Europila :*

Cole Daughter Scenarios PLWhere stories live. Discover now