Powiedziałam to, chociaż nie miałam takiego zamiaru. Mój plan polegał na utrzymywaniu pomiędzy nami bezpiecznego dystansu, ale podczas tamtej rozmowy po prostu nie wytrzymałam. To jedno zdanie samo wyszło z moich ust, mój rozum nie miał na to wpływu. Zupełnie jakby serce przejęło nade mną kontrolę. Nie chciałam mówić mu otwarcie o moich uczuciach, a tym bardziej nigdy nie pokusiłabym się o tak dosadne wyznanie mu, że wciąż go kocham. Bałam się jego reakcji oraz tego, że nie będzie mógł powiedzieć mi tego samego. Wydaje mi się, że nieodwzajemnione uczucia to jedna z najgorszych rzeczy, jaka może się komukolwiek przydarzyć. Trudno było mi ocenić, czy Isaac w dalszym ciągu czuje do mnie to samo co kiedyś, dlatego tak bardzo chciałam ukryć mój sentyment do niego. Niestety nie udało się, tego jednego popołudnia najzwyczajniej w świecie pękłam.
Dalsza część naszego spotkania była co najmniej dziwna. Isaac nie odpowiedział na moje słowa niczym wskazującym na to, że czuje to samo. Zabrał swoją rękę w momencie kiedy kelnerka przyniosła nasze jedzenie, a potem skutecznie zmienił temat. Zupełnie jakbym kilka minut wcześniej nie wyznała mu, że go kocham. Zignorował to. Czułam się po części zawiedziona. Ale z drugiej strony nie miałam prawa go za nic obwiniać. Był wolnym człowiekiem i sam najlepiej wiedział co czuje. Zmuszanie go, aby mnie kochał nie wchodziło w grę. Nie można żyć w niezgodzie ze swoimi uczuciami.
Po wszystkim Isaac odwiózł mnie po damski akademik. Przez większość czasu zachowywał się... inaczej. Momentami był myślami w innym miejscu, i mogłam się jedynie domyślić, że to przez moje wcześniejsze wyznanie. Starałam się nie sprawiać, aby tamta sytuacja była jeszcze bardziej krepująca, więc udawałam, jakby nic się nie wydarzyło.
Zsiadłam z motocyklu. Isaac zrobił to samo. Następnie zdjęłam czarny kask i oddałam go chłopakowi. Przygładziłam włosy dłonią, ponieważ czułam się maksymalnie rozczochrana po naszej podróży. Poprawiłam również lekko pogniecione ubrania. Byle by nie patrzeć w jego oczy.
– Pewnie zobaczymy się któregoś dnia w Worcester – powiedział chowając dłonie do kieszeni w spodniach.
– Pewnie tak – przytaknęłam cicho uporczywie wbijając wzrok właściwie we wszystko, poza nim.
– Więc... do zobaczenia – powiedział i właściwie nie zrobił nic.
Kiwnęłam głową na potwierdzenie i zagryzłam wargę odwracając się na pięcie. Zaczęłam iść w stronę akademika czując jak łzy napływają do moich oczu. Zacisnęłam usta powstrzymując się od szlochu. Chciałam jedynie znaleźć się w swoim pokoju, rzucić na łóżko i płakać. Przez wszystkie popieprzone emocje, które się we mnie zgromadziły.
– Chryste... zaczekaj! – usłyszałam wołanie za plecami, ale nie odwróciłam się.
Nie chciałam. Łzy już spływały po moich policzkach, a ostatnie czego pragnęłam to patrzenie na niego. Zrobił swoje, więc mógłby już dać mi święty spokój. Szłam twardo przed siebie do momentu, kiedy nie znalazł się przy mnie i nie szarpnął mojego ramienia, przez co zwróciłam się ku niemu.
Od razu spojrzał prosto w moje zapłakane oczy i na mokre policzki. Jego brwi powędrowały do góry, a jego klatka piersiowa szybko unosiła się i opadała.
Otworzył swoje usta, w celu powiedzenia czegoś, ale po chwili je zamknął i powoli przełknął ślinę. Jego twarz wyrażała coś w stylu poczucia winy, ale nie potrzebowałam tego. Nie chciałam żadnych przeprosin, ponieważ uczucia rządzą się swoimi prawami. Nie potrzebowałam pocieszenia, tłumaczeń ani niczego.
– Zostaw mn...
Już miałam wyrwać się z jego uścisku kiedy w ułamek sekundy pokonał dzielącą nas, niewielką odległość i złapał moją twarz w swoje przyjemne dłonie. Potem poczułam jak jego malinowe usta przylegają do moich. Zakręciło mi się w głowie, ale na szczęście nie upadłam. Zamknęłam oczy i oddałam pocałunek. Kim byłabym żeby go w tamtej chwili odepchnąć? Prawdopodobnie nie powinnam mu ma to pozwolić, ale sześć pieprzonych miesięcy tęskniłam za tym prawdziwym, pełnym emocji pocałunkiem. Nie wiedziałam czy nie jest to nasz ostatni pocałunek, dlatego po prostu poddałam się.
CZYTASZ
ZNAM CIĘ
FanfictionCzęść druga opowiadania; „ZŁAMALIŚMY ZASADY". Nie miałam pojęcia czy sobie bez Ciebie poradzę. Nie miałam pojęcia czy nie umrę z tęsknoty po Twoim odejściu. Nie miałam pojęcia gdzie jesteś i co robisz. Nie miałam pojęcia czy jesteś szczęśliwy. Nie...