Rozdział 2

16.5K 575 22
                                    

Jace Smith
Wychodziliśmy z moją dziewczyną ze szkoły kiedy usłyszeliśmy za sobą głos pani Morrison:

- Miłego dnia, zakochani. - rzuciła w naszą stronę nauczycielka.

Skąd wiedziała? Nie miałem pojęcia, ukrywaliśmy z Holly w szkole co między nami jest, choć nie zawsze nam to wychodziło. Trzymaliśmy się za ręce i czasem zdarzyło nam się pocałować, ale nie lubiliśmy wielkiego rozgłosu, choć to było trudne, ponieważ byłem kapitanem drużyny footbollowej.

- Skąd pani...?

- Moi kochani to widać. Jak na siebie patrzycie i w ogóle. Miłego dnia.

- Nawzajem.

Jechaliśmy w milczeniu, aż przyszedł jej SMS.

- Pamiętasz o mojej imprezie ? W sobotę.

- Jasne, że pamiętam.

- A będzie jakaś niespodzianka... po imprezie? - zatrzymałem się na czerwonym i spojrzałem na moją piękność.

- Może. Jeśli zasłużysz. - pocałowałem ją namiętnie. - Kochanie, zielone.

- Co z naszymi wakacjami? Gdzie w końcu lecimy?

- Nie wiem. Trzeba popatrzyć. Kiedy ty masz ten mecz?

- W sobotę. Zrobimy imprezę urodzinową i opijemy sukces.

- Pewnie. - podjechaliśmy pod dom Holly i wnętrze samochodu wypełnił dźwięk przychodzącej wiadomości. Sięgnął po telefon, odblokowałem go i spojrzałem na nią, seksownie się uśmiechając.

- Trening odwołany. Trener miał jakąś ważną sprawę. W takim razie możemy spędzić razem cały dzień. Randka? - odwzajemniła uśmiech. - Kino?

- Nie jesteś romantyczny. Kino na randkę? Chodźmy do mnie mam wolną chatę. Babcia nie za dobrze się czuje i rodzice teraz często do niej zaglądają. Ogarnę pokój, a ty w tym czasie możesz obejrzeć coś na laptopie, hm?

Założyła ostatnią sukienkę w kolorze czarnym, z dość dużym dekoltem, a sięgająca do połowy zgrabnych ud. Podeszła do mnie i zapytała:

- Jak ci się podobam w tej sukience?

- Super. - oznajmiłem i usiadła na moich kolanach. Objęła mnie rękoma w szyi. - Jedziemy na zakupy, twoja szafa świta pustkami. Ale najpierw... pozbędziemy się tej sukienki. - Została w samej bieliźnie. Jej długie włosy zakryły biustonosz, ale dolna część bielizny była odsłonięta. Zdjęła mi koszulkę i delikatnie rozpięła spodnie. Zacząłem całować jej szyję, położyłem ją na łóżku i zniżyłem się do kształtnych piersi.

- Holly. - krzyknęła sąsiadka ze swojego balkonu, który znajdował się jakieś cztery metry od balkonu Holly.

Pospiesznie założyła spodenki i moją koszulkę, która była na nią za duża, ale wyglądała w niej uroczo.

- Poczekaj. - powiedziała.

Miała dość wredną sąsiadkę, z którą mieszkała okno w okno. Zero prywatności.

- Jest mama? - spytała, kiedy wyszła na dwór.

- Nie.

- Aha, to nie przeszkadzam.

- Harvey, nadal cię pilnuje kiedy nie ma rodziców?

- Taaa... Wiesz co, na myśl o tej wrednej babie straciłam ochotę.

- Kiedy wracają? Twoi rodzice?

- Jutro po południu.

- Jak wrócimy z zakupów?

Nie pozwól odejśćWhere stories live. Discover now