ŻYCIE

391 21 2
                                    

NARRATOR
Marinette i Adrien dorastali i byli cały czas razem. Gdy zawiesili swoją kłódkę na słynnym Pont des Arts, Adrien miał od tego momentu bardzo poważne plany do Marinette. Wkońcu Adrien chciał zrobić kolejny krok do przodu.
ADRIEN
Dziś jest piątek. Zabieram Marinette do mojego domku nad jeziorem. Tam chcę jej się oświadczyć. Ale nie wiem czy się zgodzi. Bym rozumiał ją z jednej strony. Bo ma dopiero 23 lata i może nie chce spędzić reszty życia z takim debilem jak ja. Ale i tak raz się żyje. Lepiej żałować czegoś czego się coś zrobiło, niż żałowa czegoś czego się nie zrobiło. Mam nawet specjalne miejsce.
MARINETTE
Jak się cieszę że Adrien zaprosił mnie na weekend do swojego domku nad jeziorem. Jest piątek, godzina 9.30. O 12.00 wyruszamy. Muszę się już zacząć pakować. Cieszę się bo Adrien dawno mnie nigdzie nie zabierał. Jak spakowałam się była 11.30. Poszłam do kuchni zjeść coś przed podróżą. Akurat jak skączyłam to zadzwonił dzwonek do drzwi.

DDDDDZZZZZYYYYŃŃŃŃŃ!!!!!!!!!!!!!

DDDDDZZZZZYYYYŃŃŃŃŃ!!!!!!!!!!!!!

Podeszłam i otworzyła drzwi w której stał mój chłopak. Zabrałam walizkę i z nim wyszłam. Widziałam że się stresuje. Martwiło mnie to.
- Stało się coś?- spytałam smutnym tonem.
- Nie nie nic się nie stało.- powiedział.
- Ok. Tylko się pytam bo wyglądasz na zdenerwowanego.
- Nie nic się nie stało.
- Ok.- podałam się.
Jechaliśmy do celu jakieś 3 godziny. Całą drogę gadaliśmy. Gdy dojechaliśmy i wysiedliśmy z auta zachwyciłam się widokiem.
- Ale tu pięknie.- powiedziałam z zachwytem.
- wiem.- posłał mi uroczy uśmiech. Nie umiałam się oprzeć i podeszłam i pocałowałam go.
ADRIEN
Marinette była zachwycona widokiem. I o to chodziło. Wyciągłem z bagażnika dwie walizki jedną moją a drugą od Mari. Zrobiłem obiad. Zjedliśmy i zobaczyłem na zegarek. Była 17.00.
- Mari może idź już się przebrać i będziemy oglądać film. Hmmm?- spytałem.
- tak jasne. Zostaw naczynia ja je pozmywam.- powiedziała i wstała z krzesła.
- nie ja je pozmywam bo i tak teraz mi sie nudzi.- powiedziałem i zabrałem się za zmywanie.
- Ok jak chcesz. - I poszła do łazienki się przebrać.
Jak wyszła włąńczyłem horror. Gdy skończył się o 01.35. Poszliśmy spać. Chciałem oświadczy się jej dopiero dziś o 18.00 jak zachodzi słońce. Wstałem o 9.00. Wyszłem z łóżka nie budząc przytuloną do mnie dziewczynę. Poszedłem do łazienki umyć ubrać i uczesać się. Gdy wruciłem Marinette przewracała się na drugi bok. Usiadłem zboku łóżka, a ona znowu się obruciła i otworzyła oczy. Usiadłem okrakiem na nią.
- I co wstajesz wkońcu, czy mam zafundować szybką popudkę?- spytałem z chytrym uśmiechem.
- Ok wstaje.- próbowała wstać, ale ja dalej na nią okrakiem siedziałem.- ekkhhem... Jak mam wstać jeśli na mnie siedzisz?
- Ładnie poproś to może zejde...
- Może? Chyba chciałeś powiedzieć napewno.- powiedziała.
- No ok.- przyznałem jej rację.
- ŁADDDNIEEEE.... PRRRROOOSSSSZZZZEEE.....- Powiedziała.
-ale ładnie.- uśmiechnąłem się chytrze.
- Ok.- powiedziała i mnie pocałowała.
- No teraz to mogę z ciebie zejść. - zeszłem.- a teraz choć na śniadanie.
Zeszliśmy na dół i zjedliśmy omlety, które zrobiłem na śniadanie. Potem wyszliśmy na dwu godzinny spacer po lesie. Rozmawialiśmy na różne tematy i wygłupialiśmy się w najlepsze. Jak wróciliśmy zrobiliśmy razem obiad. Zjedliśmy, zobaczyłem na zegarek była 16.30. By trzeba już powoli wychodzić.
- Ok. Ja pozmywam a ty się przygotować do kolejnego pięknego spaceru.- powiedziałem po czym zaczołem zmywać.



















Sory że taki krótki. Ale miałam dziś napisać opowiadanie na polski, poprawić sprawdzian z przyrody i nauczyć się na test z matematyki.

Do Końca Z Tobą || MiraculumDove le storie prendono vita. Scoprilo ora