Rozdział 4

292 11 0
                                    

Mel

Jak co dzień przyszłam do szpitala. Gdy tylko przekroczyłam próg podbiegła do mnie znajoma pielęgniarka.

- Obudził się - wykrzyczała.

- Naprawdę? Jest u siebie?

- Tak.

Najszybciej jak umiałam podażyłam na drugie piętro. Spojrzałam przez szybę...

Mat

Strasznie mi się nudziło, nagle po drugiej stronie szyby pojawiła się jakaś postać. To była dziewczyna z kawiarni...czy to ona uratowała mi życie? Jak mogła uratować mnie, a mojego kumpla nie? Po co to zrobiła? Naraz weszła do środka.

- Hej - powiedziała.

- Po co to zrobiłaś? - prawie wykrzyczałem.

- O czym ty mówisz?

- Pytam, czemu mnie uratowałaś!

- A miałam nie ratować?

- Mój najlepszy przyjaciel nie żyje, przez Ciebie!!!!!

- Ja... - nie dokończyła i wybiegła z sali.

- Masz tu więcej nie wracać!!!!! - wykrzyczałem za nią.

Mel

Tydzień później

Jak codziennie wieczorem wróciłam do domu. Udało mi się prawie zapomnieć o przykrych doświadczeniach związanych z Matem. Życie toczyło się dalej i trzeba było sobie radzić, a nie zamiarwiać się byle czym. Już miałam iść do łazienki się wykąpać, kiedy ktoś zadzwonił dzwonkem. Nie wiedziałam, kto to może być, więc lekko uchyliłam drzwi. To był Mat. Gdy go ujrzałam chciałam szybko zamknąć wejście, ale on był silniejszy i wszedł do środka.

- Czego chcesz? - zapytałam łamiącym się głosem.

- Ja...przepraszam - powiedział, zbliżył się do mnie, chwycił moją twarz i mnie...pocałował.

Ten pocałunek był pełen uczucia, miłości, troski, spokoju, ale i niepewności. Zaraz, zaraz, co ja bredze. Szybko odepchnęłam chłopaka.

- Co to było?!?!? - spytałam.

- Ja wiem. Byłem okropny. Nie powinienem Cię tak traktować. Ja poprostu się w tym wszystkim zgubiłem. Nie mogę sobie z tym poradzić i chyba się w Tobie zakochałem... Ja już tak dłużej nie mogę. Nie mogę wytrzymać bez Ciebie paru minut, a co dopiero dni i godzin, ja...

- Ciiii... - przerwałam mu jego monolog kładąc palec na jego ustach.

- Kocham Cię, ale...jeśli nie chcesz mnie znać, jedno słowo wystarczy, a zniknę z twojego życia na zawsze - jego głos był coraz cichszy i pełen smutku.

- Nie chce, żebyś odchodził...

Mat mocno mnie przytulił. Czułam jak jego wszystkie mięśnie się rozluźniają.

- To teraz postaram się zasłużyć na Twoją miłość - powiedział, pocałował mnie w czoło i wyszedł...

Przepraszam, przepraszam, przepraszam, że dopiero teraz, po tak długiej przerwie wstawiam rozdział, ale cierpię na całkowity brak weny :( do tego jestem wykończona, bo dopiero co wróciłam z Niemiec, a już koniec roku i trzeba wszystko zaliczać :( mam nadzieję, że kolejny rozdział ukaże się w mniejszym odstępie czasowym... Za błędy również przepraszam :)
Do next :)
:)

Przypadek, czy Przeznaczenie?Where stories live. Discover now