Thirty

574 40 2
                                    

Luke P.O.V :

- Co to miało być? - powiedziałem, spoglądając na bardzo zadowoloną z siebie blondynkę. Na jej twarzy widniał szeroki uśmiech, a jej oczy promieniały. Dziewczyna popatrzyła mi w oczy, a jej blada rękę wylądowała na moim ramieniu, po którym poklepała mnie pokrzepiająco.

- Jak to co? Zazdrość to bardzo silne uczucie, więc potrzebujesz dziewczyny, która pomoże Ci wrócić do swojej eks - powiedziała przejęta całą sytuacją. Zmarszczyłem brwi, analizując jej słowa po czym głośno westchnąłem. To zagranie było bardzo znajome, ale nie chciałem się w to bawić. W sumie między Chloe a mną robiło się coraz lepiej, więc zdecydowanie nie potrzebowałem jej pomocy. Poza tym Clary nie zdołała przekonać Chloe wcześniej to i później tym bardziej tego nie zrobi.

Zwłaszcza po wczorajszym seksie, który swoją drogą był cudowny.

I był z Chloe, a to było najlepsze w tym wszystkim.

- Clary, nie potrzebuję twojej pomocy. Jestem dużym chłopcem i dam sobie radę z dziewczyną - odparłem po czym położyłem rękę na czubku jej głowy i zacząłem czochrać jej blond włosy na co pisnęła i odskoczyła w bok. Zaśmiałem się kiedy próbowała doprowadzić swoje loki do porządku. Ta z kolei pokazała mi środkowy palec i sama się zaśmiała. - Poza tym wczoraj wylądowaliśmy u mnie, więc jestem na dobrej drodze.

Kiedy to powiedziałem dziewczyna rozdziawiła usta ze zdziwienia po czym na jej twarzy pojawił się grymas.

- To po co ja się dzisiaj tak produkowałam? - zapytała, a ja się roześmiałem.

Chloe P.O.V :

Był piątek. Czyli weekendu początek. Co oznaczało kolejną imprezę wpisaną w tegoroczne wakacje. Lecz tym razem postanowiłam, że pobawię się sama. Taki miałam kaprys. Chciałam przemyśleć kilka spraw, a myślenie o tym na trzeźwo nie wchodziło w rachubę. Nie potrzebowałam także opinii i rad zarówno Loli jak i jej brata, którzy ostatnio cały czas wytykają mi błędy, które popełniłam. Zupełnie jakby oni byli idealni. Potrząsnęłam głową i weszłam do małego przytulnego baru, który na ten wieczór wydawał się całkiem w porządku. Kiedy przekroczyłam próg od razu uderzył we mnie zapach alkoholi z wyższej półki i dźwięk jednego z wolniejszych kawałków metalliki*. Wtedy pogratulowałam sobie wyboru, bo miejsce było idealne. Od razu ruszyłam do baru i zamówiłam szklankę szkockiej, która wypiłam jednym haustem, krzywiąc się nieznacznie. Od razu poczułam ciepło rozlewające się po moim ciele i uśmiechnęłam się. Tak to zdecydowanie był mój ulubiony alkohol.

Po paru następnych kolejkach i dość ciekawej wymianie zdań z barmanem byłam już troszkę wstawiona. Ale kto by się tym przejmował. Potrzebowałam tego w tej chwili mimo iż byłam przeciwniczką zapijania swoich problemów w szklance wódki. Typowa hipokrytka, ale teraz najbardziej tego chciałam. Chciałam na chwilę zapomnieć o tych tysiącach myśli, które kłębiły się w moim umyśle i tych które najbardziej mąciły mi w głowie. A najbardziej o Luke'u, bo jakby nie patrząc to wszystko co siedziało mi pod włosami, było właśnie związane z tym uroczym blondynem, który zajmował spore miejsce w moim sercu.

Czy byłam w nim zakochana?

Oczywiście, że mimo tego co zrobił i czasu jaki spędziliśmy razem nie kochałam go. Byłam po prostu nim kompletnie i bezgranicznie zauroczona. W końcu kto by nie był. Wysoki, przystojny blondyn z niebieskimi oczami i typowym zachowaniem złego chłopczyka. A przecież kobiety najbardziej kochają tych złych, prawda? A poza tym Hemmings był niezaprzeczalnie uroczo uroczy, a taka kombinacja działała na płeć piękną jak magnes.

Czy żałowałam tego że spędziłam z nim upojną noc, mimo własnych zakazów?

Ani trochę, bo w głębi duszy wiedziałam, że nie będę mogła sobie go wybić z głowy. Odmówienie mu było czymś nienaturalnie trudnym i byłam przekonana że tak właśnie skończymy, bo mimo tego że byłam zraniona nie potrafiłam powiedzieć mu nie. I byłam pewna, że to mnie kiedyś zgubi. Prędzej czy później tak właśnie się stanie, a ja będę sobie pluć w twarz jaką byłam wtedy idiotką.

deal with it |L.H|Où les histoires vivent. Découvrez maintenant