15. Niedobre uczynki

1.9K 149 1
                                    


Święta minęły, zostawiając po sobie jakiś niedosyt. Może dlatego, że przez kolejne kilka dni, które spędziłam w Norze, każdy wypełniony był milczeniem między mną i Ginny oraz pytaniami całej reszty o co poszło. Oczywiście nie odpowiadałam, bardzo często kryjąc nos w książkach. Pamięć powracała – pamiętałam teraz wszystko, aż do tego jak zauważyłam Malfoya wychodzącego z damskiej łazienki w Trzech Miotłach, a chwilę później sztywno idącą Katie. Wyglądała jakoś inaczej, więc ruszyłam za nią, cały czas ją obserwując. Na ulicy dostrzegłam Dracona z papierosem w ustach, zlustrowałam go wzrokiem, starając się czytać z jego twarzy.  W tym momencie mój mózg buntuje się, nie przywołując nowych obrazów – mam w głowię czarną pustkę.

-Znowu się zamyśliła – usłyszałam rozdrażniony głos Rona, więc podniosłam wzrok i przeniosłam go na jego twarz.

-Wybacz Ron, mówiłeś coś ?

-Harry, ona jest niemożliwa ! Odkąd wróciliśmy z zebrania prefektów milczy i nic do niej nie dociera. Może jeszcze otwórz książkę i zacznij się uczyć ?

-Ron...

-Nie, Harry. To dobry pomysł – odparłam, wstając i zaczynając grzebać w torebce wiszącej na wieszaczku przy oknie. Wyciągnęłam z niej grube tomisko „Magii laboratoryjnej" i otworzyłam w miejscu założonym różową zakładką.

Siedziałam tak, aż ścierpły mi nogi. Tak, zauważyłam że wymieniają znaczące spojrzenia gdy wstałam i bez słowa opuściłam przedział. Przeszłam do sąsiedniego wagonu i uchyliłam jedno z okien na korytarzu. Mroźne powietrze omiotło moją twarz, z szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w ciemność.

-Granger – Głos był zbyt dobrze znajomy. Drgnęłam lekko, gdy Draco dotknął mojego ramienia, ale nie odwróciłam się do niego.

-Czego chcesz?

-To co się wtedy zdarzyło... - zaczął nerwowo, a ja natychmiastowo odwróciłam głowę, co spowodowało drażniący ból w szyi. Syknęłam cicho i wbiłam nienawistny wzrok w twarz chłopaka.

-No słucham – warknęłam, zakładając ręce na piersi. Ciekawa byłam, co ma mi do powiedzenia.

-Poniosło mnie- rzekł cicho, jakby mniej pewny siebie. Uniosłam brwi, zastanawiając się co w niego wstąpiło. Draco, który się tłumaczył ? Draco, który tłumaczył się mi ? Chwila, chwila.... Draco Malfoy? Uśmiechnęłam się gorzko.

-Powiedz coś – rzekł tonem nieznoszącym sprzeciwu, gdy cisza przedłużała się.

-Co mam powiedzieć?

-Co myślisz...

-A kiedy zaczęło cię to interesować?

Wzruszył ramionami, odwracając głowę. Z przedziału wychyliła się Parkinson i z uśmiechem zawołała jego imię.

-Idź – rzekłam, widząc jego wahanie. –Nie ma o czym mówić.

-To nie było normalne – odparł na odchodnym. Z hukiem zatrzasnęłam okno i ruszyłam do następnego wagonu. Po drodze opieprzyłam jeszcze jakichś drugorocznych Ślizgonów, za rzucanie zaklęć na pociągowe toalety. Jakby bez ich pomocy nie wylewały zawartości... Tak, właśnie.

-Hermiono, masz zegarek ! – wykrzyknęła Luna, widząc małe złote świecidełko zwisające swobodnie z mojej szyi.

-Co w związku z tym ?

-Ginny wie, mówiła że wie o snach – rzekła, schylając się by zawiązać jeden z kolorowych sznureczków, którymi ozdobione były jej buty.

Prośba o samotność - DramioneWhere stories live. Discover now