Słońce leniwym ruchem wzeszło ponad horyzont. Minhyuk, Shownu i Jooheon cierpliwie czekali przed budynkiem ośrodka medycznego.
— A co, jeżeli remedium nie zadziała? — zapytał Shownu, wpatrując się tępym wzrokiem w przestrzeń.
— Wtedy zdobędziemy pieniądze — odpowiedział Jooheon, chowając ręce do kieszeni spodni. — Wokół nie brakuje banków i sklepów — dodał, uśmiechając się pod nosem. Po chwili jednak zamilkli, bo pojawił się jeden z policjantów.
— Możecie wejść — mruknął mundurowy, wpuszczając ich do środka.Wewnątrz panowała nieprzyjemna atmosfera. Było chłodno, a od czasu do czasu dało się słyszeć przeraźliwe jęki, najprawdopodobniej pacjentów, którzy czekali na zbawienną pomoc.
Inguk leżał na szpitalnym łóżku. Jego powieki były zamknięte, a usta lekko rozchylone. Minhyuk podszedł do niego i chwycił jego dłoń. Biło od niej delikatne ciepło.
— Jego puls jest stabilny — powiedział, zdejmując z barków swój plecak. Wyjął z niego strzykawkę i fiolkę z remedium. Przygotował odpowiednią dawkę preparatu i sprawnie zaaplikował ją mężczyźnie.
— Dziękuję — szepnął Shownu, spuszczając wzrok. — I przepraszam za tamto — dodał, splatając swoje ręce za plecami.
— A, to — odparł platynowłosy, dotykając palcem rozciętego kącika ust. — Zapomnijmy o tym, nie było sytuacji.Lider spojrzał na niego, szeroko się uśmiechając.
— Jak myślisz, lek zadziała? — zapytał Jooheon, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
— Nie mam pewności. Musimy trochę poczekać — odpowiedział, poprawiając swoją grzywkę. Wypuścił powietrze z płuc, zakładając z powrotem plecak.Nagle do sali wszedł kierownik, lustrując chłopaków uważnym wzrokiem.
— Zdecydowałeś się — zapytał, oblizując usta.
— Rozważam propozycję — odpowiedział Shownu, zaciskając szczękę.
— Bardzo dobrze — rzucił mężczyzna, pocierając czoło dłonią. — Cztery miliony nadal aktualne — dodał, szeroko się uśmiechając. Spojrzał ostatni raz na Inguka, odwracając się na pięcie i wychodząc z pomieszczenia.
— Co za typ — warknął Jooheon, kiwając głową na boki.
— Damy radę — powiedział Minhyuk, chowając ręce do kieszeni bluzy. — A teraz chodźmy, reszta paczki czeka na nas — dodał, obejmując ramionami Jooheona i Shownu.
***
Wszyscy siedzieli pod zadaszeniem – pozostałością po dawnym budynku mieszkalnym. Stało się ono miejscem ich spotkań. Azylem, w którym zawsze mogli się ukryć.
— W końcu jesteście — powiedział Wonho, przybijając piątkę z Jooheonem.
— Ponoć Hyungwon ma wiele ciekawych informacji — rzucił I.M, usadawiając się wygodniej na ziemi.— Jakie to informacje? — zapytał Minhyuk, siadając jak najbliżej Hyungwona. Z całej paczki oni znali się najdłużej (nie licząc rodzeństwa, Shownu i Jooheona).
— Przejrzałem papiery ojca — zaczął Hyungwon, przecierając oczy dłońmi. — Oni są jakimiś sadystami — dodał, śmiejąc się bez krzty humoru.— W sensie? — zapytał zaciekawiony Kihyun.
— Chcą utworzyć nowy świat, z nowymi ludźmi. Ci, których da się naprawić, jak oni to nazywają, pozostawią, a tych, którzy będą się przeciwstawiać — unicestwią. W jego notatkach były zawarte informacje o CZYMŚ, co utrzymuje teraźniejszy świat przy życiu. Nazwali to sercem, jednak tylko osoby o pokojowych zamiarach mogą odnaleźć do niego drogę — odpowiedział, chowając ręce za plecami.
— Brzmi trochę jak akapit wyjęty z książki fantasy — zaśmiał się Jooheon, poprawiając swoją czapkę.— Nie śmiej się, to może być prawda — powiedział Minhyuk, patrząc mu prosto w oczy. — Skoro planują przejąć władzę nadświatem, nie umieszczaliby takich bzdur w ważnych dokumentach służbowych.
— Czyli co jest tym sercem? — zapytał Wonho, przeczesując włosy ręką i ciągnąc za ich końcówki.
— Zapewne coś magicznego — odpowiedział Hyungwon.
— Coś jak kamień filozoficzny? — rzucił I.M, podnosząc się z ziemi.— Tak, coś do niego podobnego — odparł Minhyuk, opierając się plecami o ścianę.
Nagle podeszła do nich grupa mężczyzn. Hyungwon błyskawicznie wyprostował się, napinając wszystkie mięśnie.
— Chodź tu — warknął jeden z nich, patrząc wprost na chłopaka. Ten wstał, powoli wykonując polecenie.
— Tak tato? — zapytał, zaciskając dłonie w pięści.
— Możesz mi powiedzieć, kto do cholery pozwolił grzebać ci w moich służbowych papierach? — syknął, mocno chwytając jego przedramię. Twarz chłopaka wykrzywiła się w grymasie bólu.
— Nie mam z tym nic wspólnego. Nie interesują mnie twoje poczynania w tej chorej szajce — splunął, patrząc mu prosto w oczy.
— Ty mała zarazo... — warknął, wymierzając mu mocny cios w policzek. Hyungwon odwrócił głowę, z powodu siły uderzenia. Otworzył lekko usta, patrząc w punkt znajdujący się za plecami ojca.
— Jesteś potworem — powiedział, wycierając usta. — Mama przez ciebie odeszła.
Kolejny cios. Tym razem Hyungwon spojrzał zza zasłony łez prosto w oczy ojcu.
— Wszystkie kłótnie były przez ciebie. Ona chciała ułożyć sobie życie od nowa, ale bez ciebie. Dlatego wylądowałeś u mnie. Myślisz, że pasowała mi ta sytuacja? Wciąż żałuję, że cię gdzieś nie oddałem.Minhyuk poderwał się z ziemi, zaciskając pięści tak, że aż zbielały mu kostki.
— Nie warto, później to załatwimy — warknął przez zęby Wonho, mocno trzymając go za ramię. Pomimo kilku protestów, chłopak usiadł z powrotem, przyglądając się wszystkiemu nerwowo.
— Woah, przynajmniej masz odwagę powiedzieć mi to w twarz — zaśmiał się Hyungwon.
— Lepsze to niż kłamstwo. Nie wiem, po co grzebałeś w moich papierach, ale wiedz, że jeżeli to się powtórzy, zapomnę, że jestem twoim ojcem — rzucił mężczyzna, odchodząc szybkim krokiem. Hyungwon zaśmiał się bez krzty humoru, odwracając się w stronę chłopaków.
— W takim razie ja zapomnę, że jesteś ojcem mojego przyjaciela, kiedy będę się mścić — powiedział tępo Minhyuk, obserwując oddalającego się mężczyznę.Nagle rozdzwonił się telefon Shownu. Chłopak szybko nacisnął zieloną słuchawkę, przykładając urządzenie do ucha. Wymiana zdań, która trwała dosłownie chwilę sprawiła, że chłopak zbladł i osunął się po ścianie.
— Co się dzieje? — zapytał Kihyun, podbiegając do niego.
— To ze szpitala — szepnął, a po jego policzkach popłynął potok łez.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam po małej przerwie!~
Coś czuję, że ten rozdział to niewypał, ale mam nadzieję, że jednak się spodobał ;-;
Nadchodzą wakacje, więc myślę, że będę miała więcej czasu na pisanie .-.
Życzę Wam wszystkim najlepszych ocen i pasków na świadectwach!
Tymczasem — do następnego!~
![](https://img.wattpad.com/cover/72443047-288-k729299.jpg)
VOUS LISEZ
THE CLAN Part 1. LOST
FanfictionŚwiat staje się wielką, rozległą pustynią. Dowódcy przejmują władzę, na każdym kroku rozstawiając swoich żołnierzy. Z dnia na dzień odbierane są ludziom ich prawa. Jednak ONI postanawiają się temu wszystkiemu sprzeciwić i walczyć o dobro innych.