- Margaret, pięć piw do osiemnastki! - zawołał Pique do młodej kelnerki, która kręciła się po barze. Znaleźliśmy nasz stolik numer osiemnaście, przy którym usiedliśmy w piątkę.
- Lou, opowiadaj, jak tam w Brazylii? - zagadnął mnie Pique, który siedział po mojej lewej stronie, po prawej natomiast Marc. Pan-wiecznie-niezadowolony Neymar Suchoklates da Silva zajął miejsce na przeciwko mnie.
- Świetnie, można powiedzieć. Znalazłam nową pracę, mam nadzieję, że nikt już nie załatwi zwolnienia - spojrzałam na Neymara, który siedział z założonymi rękami i uważnie mnie obserwował.
- Musimy zrobić jakąś kolejną epicką imprezę. Neymar, twój dom jest do tego idealny - stwierdził Marc. Pokiwaliśmy głowami na znak, że zupełnie się z tym zgadzamy.
- Nie, ja jakoś nie mam ochoty na imprezę. Zabieram Lourdes na dwa dni za miasto, nie wiem, czy impreza wypali - odparł Brazylijczyk. Doskonale wiedziałam, że kręci, tylko jakoś nie dopuszczałam do siebie tej świadomości.
Rozmowa doskonale nam się układała, a zwłaszcza, kiedy dostaliśmy nasze zimne piwo. Musiałam przyznać, że towarzystwo tych piłkarzy to była czysta przyjemność.
- Dobra panowie, powiedzcie lepiej, jak tam Wasze sprawy sercowe - rzuciłam temat, kiedy wszystkie inne nam się skończyły. - Gerard?
- Wiesz, że z Shakirą świetnie nam się układa - spojrzał na mnie z lekkim wyrzutem, jakby to była zbyt oczywista rzecz.
- Przyznaj się jej lepiej, że zmajstrowałeś kolejnego malucha - Sergi poruszał śmiesznie brwiami.
- Gratuluję - uśmiechnęłam się w stronę obrońcy. - A jak Wam idą mecze?
- Ostatnio świetnie, ale Neymar jakoś nie może wgryźć się w bramkę.
- Od wgryzania w bramkę jest Suárez - odpowiedziałam, na co wszyscy zareagowali śmiechem, oczywiście oprócz Brazylijczyka. Chyba był zły, że tak z niego żartowaliśmy.
- Wiecie co? Muszę Wam coś powiedzieć - mina Neymara już mówiła za niego. Oznaczało to dla mnie jak najszybsze wyjście z lokalu. - Lourdes crushuje jednego z Was.
Wszystkie pary oczu w jednej chwili skupiły się na mnie. Zielone tęczówki osobnika siedzącego obok mnie wręcz wypaliły dziury w moim ciele. Jeszcze chwila, a skoczyłabym Neymarowi do gardła.
- A Neymar ma za słabą głowę do alkoholu i zachowuje się jak przedszkolak - warknęłam, odsuwając jego kufel.
- No dawaj Neymar, w tym towarzystwie tylko ja jestem zajęty. - dopingował go Pique. Przegrałam.
- Nie przejmuj się Marc, to ty, ale i tak nigdy nie dopuściłbym, żebyście się spotykali - dokończył z wyraźną satysfakcją. Nie wytrzymałam.
- Jesteś pierdolonym dupkiem. - Bez wahania podniosłam się z miejsca, wcześniej porywając klucz do samochodu Brazylijczyka, który na szczęście leżał na stole. Ktoś dogonił mnie, kiedy byłam już przy drzwiach.
- Zostaw mnie - syknęłam, nawet nie patrząc w jego stronę. Byłam pewna, że to Neymar.
- Jesteś pewna? - ten głos był zupełnie inny. O zgrozo, naprawdę Marc musiał mnie gonić?
- Tak, jestem pewna. Zapomnij o tym - ze zrezygnowaną miną otworzyłam bagażnik Neymara, skąd wyciągnęłam walizkę i ponownie zamknęłam samochód.
- Ciężko będzie o tym zapomnieć, Lou. Może pójdziemy na kawę?
Jego propozycja prawie zwaliła mnie z nóg i spowodowała palpitację serca.
- Um, w sumie czemu nie. Tylko błagam, jeśli robisz to z litości, to możesz od razu przestać - westchnęłam, wręczając mu kluczyk. - Przekaż to Neymarowi, a ja pójdę poszukać jakiegoś hotelu, żeby zatrzymać się na jedną noc. Suchoklates musi dostać nauczkę.
- Poczekaj moment, idę z tobą. - To stwierdzenie wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy. Jeśli ten dzień będzie udany, to ja chyba nawet nie będę się złościć na Neymara. W końcu jego brak mózgu do czegoś się przydał.
Niestety, przegraliśmy z Portugalią, ale w pięknym stylu i z honorem! Szkoda, że jeden karny zaważył o powrocie do domu. Jestem dumna z naszej drużyny i mam nadzieję, że Wy też! 🇵🇱
![](https://img.wattpad.com/cover/70587550-288-k489115.jpg)
CZYTASZ
Estupido Amigo✔ ⏩ njr
FanfictionJa: a gdybym tobie wybierała imię, to nazywałbyś się Uwagatoidiota Ja: Żeby wszyscy trzymali bezpieczną odległość Ja: A na drugie imię miałbyś Śmierdziel Ja: Żeby każdy miał odświeżacz powietrza, na wypadek, gdyby miał się z tobą spotkać *** Histo...