Białe wino

17 1 1
                                    

Siedziałam oparta o kanapę i patrzyłam w telefon. Pupa bolała mnie od siedzenia, ale nie miałam co robić. Było za piętnaście osiemnasta więc postanowiłam wstać i choć trochę przygotować stół. Był szklany, okrągły ze szklanym wycięciem na środku pod którym była ozdobna, mała świeczka. Otoczony był czterema krzesłami, ale postanowiłam zabrać dwa i schować je do schowka pod schodami, ponieważ więcej gości nie planowałam. Nałożyłam biały obrus, położyłam miętowe talerze, jedwabne, jasne serwetki i sztućce. Nie zabrakło oczywiście kieliszków do białego wina.
Szczerze... Brzmi to jakbym wolała dziewczyny i chciała poderwać Pamelę. Oczywiście tak nie jest, ze mną wszystko w porządku, wolę chłopców.
Nalałam oleju na patelnie aby zabrać się za robienie krewetek, ale nagle usłyszałam pukanie do drzwi. To Pamela, otworzyłam jej i zaprosiłam do środka. Ubrana była w ciemne jeansy i białą koszulę w czarne, poziome paski.
- Cześć, wchodź śmiało i rozgość się. - powiedziałam z szerokim uśmiechem przytulając przyjaciółkę.
- Witaj, moment, zdejmę buty. - odwzajemniła uścisk.
- Nie, nie! Wchodź w butach, sucho jest. - zapewniłam i lekko pchnęłam Pamelę do kuchni.
- Ehh, pewnie sprzątałaś, a ja przychodzę i wszystko psuję! - zaśmiała się siadając do stolika - a co to za okazja, że tak pięknie tutaj udekorowałaś stół? - zapytała.
- No przyszłaś po tylu miesiącach, trzeba to uczcić! - powiedziałam i wlałam białego wina do kieliszków. Pamela wzięła pierwszego łyka i złapała się za usta. Wybiegła do toalety i wypluła napój.
- Chyba zepsute jakieś to wino! - krzyknęła i wytarła usta.
- O Boże przepraszam! Nalałam to, które stoi otwarte od tygodnia, zapomniałam go wyrzucić! Poczekaj już idę po to nowe, nieotwarte. - czułam się niezręcznie, bo kto by się dobrze czuł z wizytą przyjaciółki po latach i takiej wtopie?
- Spokojnie, nie otrułam się. - zapewniła mnie.
- Tak, tak, to jest dobre! - postawiłam nowe wino na stole, a tamto wylałam i wyrzuciłam butelkę do kosza - włączysz proszę telewizor i program drugi? Na tym jest Eska, milej byłoby siedzieć z muzyką. - poprosiłam.
- Jasne, co tam dobrego gotujesz? - zapytała zaglądając przez moje ramię na patelnię.
- Krewetki zrobię. - wsypałam owoce morza na rozgrzany olej.
- Mmm, opowiadaj co u ciebie kochana! - usiadła przy stole, splotła dłonie i ułożyła je na kolanie.
- Wszystko po staremu, nic szczególnego. Teraz planuję wylecieć na podróż do Afryki. - rzekłam.
Rozmawiałyśmy długo, po dziesięciu minutach nałożyłam krewetki na talerze i podałam bagietki z masłem czosnkowym.
Około dwunastej w nocy Pamela poszła do domu, ja posprzątałam naczynia i poszłam się umyć. Zmyłam makijaż, przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka.
***
Wstałam około godziny trzynastej.
- Ojeju, a to sobie dzisiaj pospałam. - powiedziałam sama do siebie i podrapałam się po głowie. Dziś miałam iść do tego biura podróży więc musiałam się pospieszyć.
Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapkę z łososiem i pomidorem. Zjadłam ją szybko i poszłam umyć zęby. Nie malowałam się dzisiaj, założyłam tylko krótkie czarne spodenki, różową, obcisłą bluzkę i białe "kimono". Do tego białe Vansy i czarna torebka Michael'a Kors'a. Wsiadłam do samochodu i pojechałam na Kwiatkowską. Weszłam do wielkiego biurowca, w którym było wiele innych biur, sklepów i kiosków. Wchodząc na drugie piętro, na którym znajdowało się TUI potknęłam się o schodek i upadłam. Włosy przysłoniły mi całą twarz, a mężczyzna, który chyba tutaj pracował ze śmiechem podszedł do mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał i podał mi dłoń.
- Tak, dziękuję. - odparłam zawstydzona i podniosłam się z ziemi.
Gdy odnalazłam biuro podróży i weszłam.
- Dzień dobry. - wyszeptałam do małego okienka za którym siedziała młoda kobieta.
- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała mnie. Ta była znacznie weselsza niż ten dziad, z którym rozmawiałam przez telefon. Wyjaśniłam jej o co chodzi, a ona podała mi ofertę.
- Super, dziękuję bardzo. Dowidzenia! - uśmiechnęłam się i wyszłam.
***
W domu obejrzałam i przeczytałam dokładnie kartkę z informacjami i zdecydowałam się na podróż. Naszykowałam pieniądze na lot w oby dwie strony, oczywiście nie brałam opcji "all inclusive", ponieważ zamierzałam tam tylko się przespać, a nie siedzieć cały dzień w hotelu nad basenem.
Lot miał być za trzy dni, a to idealny czas na pranie, prasowanie i pakowanie się. Zadzwoniłam i zamówiłam bilety na samolot.

***

Oto pierwszy rozdział nowej książki. Dajcie znać jak Wam się podobał, a jeśli chcecie to gwiazdkujcie! Wyczekujcie, bo jutro prawdopodobnie będzie kolejny. Buziaki :*

Greetings from AfricaWhere stories live. Discover now