Balin powoli podchodził do człowieka i zaczął mowić.
-Jesteś z miasta na jeziorze ,jeśli się nie mylę.Tego małego miasteczka na środku jeziora.
Flisak opuścił łuk i załadował beczki na łódź dalej rozmawiając z Balinem.Po chwili rozmowy spytał:
-Czemu sadzisz ,że wam pomogę?
-Twoje buty widziały lepsze dni ,tak samo płaszcz.No i pewnie musisz wykarmić rodzinę.Ile dzieciaków?
-Chłopiec i dwie dziewczynki.
-A żona pewnie piękna.
-Tak.Była.
Balin od razi przestał się uśmiechać.
-Przepraszam ,nie chciałem...
-Koniec uprzejmości ,musimy dostać się do miasta.-przerwał mu Dwalin.
-Skąd ten pośpiech?
-Nie twoja sprawa!
-Chyba mam prawo wiedzieć co robicie na tych terenach.
Balin gestem uciszył brata i sam kontynuował rozmowę:
-Jesteśmy zwykłymi kupcami z Gór Błękitnych ,podróżujemy do krewnych z Żelaznych Wzgórz.
Flisak nie dowierzał.
-Zwykłymi kupcami powiadasz.-powiedział ,po czym spojrzał na beczki.-Wiem skąd są te beczki.
-Co to ma do rzeczy?-spytał Thorin.
-Nie wiem po co byliście u elfów ,ale coś wam nie poszło.Handel z elfami to jedyne zródło zysku naszego miasta.Nikt nie wejdzie do Esgaroth bez zgody władcy ,a on prędzej was uwięzi niż zaryzykuje wsciekłość ich króla.
-Targuj się!-Thorin rozkazał Balinowi ,ten od razu zaczął przetarg.
-Na pewno da się dostać do miasta niepostrzeżenie.
-Tak,o ile znajdziecie przemytnika.
-Któremu zapłacimy podwójnie.
Po chwili wszyscy siedzieli już w łodzi i płynęli w kierunku miasta.Po drodze ,atmosfera była bardzo napięta.Bard i Thorin nie ufali dobie nawzajem ,a skoro Thorin nie odzywał się do Barda ,to żaden członek kompanii nie ośmielił się tego zrobić.Przed bramą miasta Bard zarządał od nich zapłaty i kazał wejść do beczek ,które następnie wypełnił rybami.Kiedy wpływali do miasta zza rogu wyszedł ubrany w gruby płaszcz człowiek ze złączonymi brwiami i zatrzymał łódź.
-Bard ,co my tu mamy.-podszedł do beczek i spojrzał do ich środka.-Z tego co mi wiadomo ,masz pozwolenie na transport pustych beczek ,nie na rybołóstwo.
-To nie twoja sprawa ,Alfrid.-bronił się Bard.
-To sprawa naszego władcy ,a przez to także i moja.Wyrzućcie to do jeziora!-powiedział ,a strażnicy odrazu wzięli się za wykonywanie rozkazu.
-Ludzie tutaj są biedni.
-To nie mój problem.
-A kiedy ludzie dowiedzą się ,że nasz władca każe wyrzucać ryby do jeziora mogą się zacząć zamieszki.I to już będzie twój problem.
Alfrid spojrzał na niego z nienawiścią ,podniósł rękę i krzyknął:
-Stać!-strażnicy odstawili beczki z krasnoludami na miejsce a Alfrid zwrócił się do Barda.-Tak cię obchodzą ludzie ,Bard.Nasz władca ma na ciebie oko od dawna.Wiemy gdzie mieszkasz!

CZYTASZ
Elhanora-alternatywa Hobbita
FanfictionJak wyglądałaby wyprawa do Ereboru gdyby zamiast Bilba z kompanią Thorina Dębowej Tarczy wyruszyła pół-elfka -Elhanora