Rozdział 3

199 16 12
                                    

Rozdział dodaję z okazji moich już 20. urodzin, tak jak mam w zwyczaju robić każdego roku. Pamiętam jak dodawałam rozdział z imprezy urodzinowej Sky, z okazji moich 18. urodzin. Ach te wspomnienia ;") Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i podzielicie się ze mną swoimi odczuciami w komentarzach. Dziękuję za poprzednie miłe komentarze. Kocham Was. ♥

Tom Odell - Another Love

Nienawidzę urodzin. Swoich jak i zarówno czyiś. Nigdy nie mam pojęcia co wybrać na prezent, ani czego życzyć danej osobie. Zawsze trzeba być oryginalnym i zaskakiwać, ale ja myślę, że już tego nie potrafię. Jednak nic na to nie poradzę, że moja dziewczyna ma odmienne zdanie. Tak więc musiałem się spiąć i przygotować dla niej coś miłego z okazji urodzin. Tym razem postawiłem na prostotę. Wstałem dosyć wcześnie, żeby przygotować specjalnie dla Vanessy śniadanie. Ile musiałem się natrudzić, żeby cokolwiek wymyślić. Naczytałem się tych różnych blogów kulinarnych i w końcu zdecydowałem się na zrobienie serca z parówek, a w środku umieścić ugotowane jajko. Kucharz ze mnie marny. Dopiero za trzecim razem moja potrawa wyglądała całkiem dobrze. Ozdobiłem ją bazylią i plasterkami pomidorów. Oprócz tego wycisnąłem sok z pomarańczy, nie żebym miał przez to całą koszulkę w pomarańczowe ciapki. Na moje nieszczęście musiała popsuć się sokowirówka.

Wlewam sok do szklanki i stawiam ją na drewnianej tacy obok talerza z jedzeniem i sztućcami. Patrzę na blat kuchenny i jestem przerażony tego jak mogę aż tak nabałaganić. Zabieram tacę i powolnym krokiem idę do sypialni. Staram się być jak najciszej, by nie obudzić Van, ale niepotrzebnie. Kiedy otwieram drzwi, widzę, że już nie śpi, tylko zaspanym wzrokiem przegląda coś na swojej komórce.

- Wszystkiego najlepszego, kochanie - mówię i odkładam tacę na łóżku, po czym sam się na nie wdrapuję i całuję Vanessę w policzek.

- Skarbie, pamiętałeś? - pyta, gładząc dłonią mój nieogolony policzek. - Dziękuję ci bardzo, a cóż to za ślicznie wyglądające śniadanie - zaciera dłonie i przenosi tacę na swoje kolana.

- Mam nadzieję, że będzie ci smakować, bo bardzo się przy tym natrudziłem. Szczególnie przy tych parówkach w kształcie serca i oczywiście przy soku - wzdycham i wskazuję na szklankę, którą właśnie trzyma w dłoniach.

- Kochany - robi maślane oczy. - Właśnie zapomniałam się przyznać, że ja ostatnio zepsułam sokowirówkę. Musimy kupić nową - tłumaczy, odgarniając niesforne kosmyki brązowych włosów.

- Jasne - przytakuję i przyglądam się jak panna Stark zajada swoje śniadanie.

Czasami zaczyna denerwować mnie to, że coś popsuje i nie powie mi o tym od razu tylko dopiero wtedy, kiedy ja zacznę o tym mówić. Było już tak wcześniej z suszarką do włosów i żelazkiem. Cokolwiek ruszy - zaraz się psuje, nie wiem czy ma coś w sobie z niszczyciela czy to wina wadliwego produktu. Jedynie co ja ostatnim razem zniszczyłem to klamerkę do przypinania bielizny, którą później sam naprawiłem.

- Zarezerwowałem dla nas stolik - w twojej ulubionej restauracji - na dzisiejszą kolację - przyznaję dumnie.

- Och, Harry - szepcze. - Już zaprosiłam do nas Amandę z Trevor'em. Nie możemy tego jakoś przeło... - przerywa, przytykając dłonią usta i gwałtownie wstaje z łóżka, po czym biegnie zapewne do łazienki.

Takim o to sposobem śniadanie zostało szybciej zwrócone niż je przygotowałem. Uroki bycia w ciąży i porannych mdłości

Amanda i Trevor Turner. Najlepsi przyjaciele Vanessy i zarazem najbardziej irytujący mnie ludzie. Nie cierpię przebywać w ich towarzystwie, gdzie tylko słychać o ploteczkach z pracy oraz ciągłe przechwałki kto co osiągnął i jak dużo kasy zarobił. Staram się ich unikać jak ognia, ale dzisiaj to niestety nieuniknione. Chciałem spędzić ten wieczór z ukochaną, ale jak widać moje plany nigdy nie mogą w pełni wypalić. Będę musiał udawać przed Van, że dobrze się bawię i ich wizyta wcale mi nie przeszkadza. Och, skąd ja to znam.

Hidden || H.S.Where stories live. Discover now