ROZDZIAŁ 7

1.2K 77 0
                                    

*Alex*

- Nie jesteś córką mojej cioci, nazywasz się Alex Lockwood i zostałaś porwana, tak? - usłyszałam. Odwróciłam głowę i starałam się nie patrzeć mu w oczy. Co miałam mu powiedzieć? Twój ojciec jest popieprzony i mnie przytrzymuje? - Odpowiedz! - krzyknął Tom. Wstałam, zamknęłam drzwi i podeszłam do niego.
- Nie krzycz. - odparłam spokojnie chodź w środku mnie telepało.
- Przepraszam. Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
- A co Ci miałam powiedzieć? - zapytałam zirytowana.
- Może to, że moj ojciec cie uratował i chwilowo nie możesz wrócić do domu, bo to zbyt niebezpieczne?
- Słucham? Coś Ci się pomyliło.
- Niby czemu?
- Twój ojciec mnie przytrzymuje wbrew mojej woli.
- Dla bezpieczeństwa. Oni mogą na ciebie wciąż czekać.
- Jacy ONI?! Oni to twój stary!
- Ty chyba jesteś chora na głowę! On by muchy nie skrzywdził!
Nagle drzwi się otworzyły. Do środka wszedł Karol. Patrzył na mnie swoim zabójczym wzrokiem.
- Co tu się dzieje? - zapytał.
- Tłumacze Alex, że ją uratowałeś przed jej porywaczami. - odezwał się Tom.
W oczach mężczyzny zobaczyłam dziką furie.
- Przed kim? - zapytał.
- Znalazłem na internecie artykuł o jej porwaniu. Już rozumiem, dlaczego nagle dowiedziałem się, że ciocia ma córkę! Dobre zagranie tato! Nie martw się nikomu nie powiem, że Alex Lockwood mieszka w moim domu.
- Dobry z ciebie detektyw. Tak, w istocie jest to Alex Lockwood, którą wyrwałem z rąk okropnych ludzi. Pozwól synu, że omówie z nią dalsze kroki działania.
Tom skinął głową i wyszedł. Karol zamknął drzwi i podszedł do mnie. Chwycił mnie i przyparł do ściany.
- Coś ty mu powiedziała?
- Prawdę? - powiedziałam. Przycisnął mnie do ściany jeszcze mocniej. Zaczęłam tracić dostęp do powietrza.
- Nie graj ze mną w te głupie gierki Alex. Co powiedziałaś?
- Prawdę - powtórzyłam. Mężczyzna kopnął mnie w brzuch i rzucił na ziemię.
- Dość! - krzyknął. Chwycił mnie za gardło. - Uparta jesteś. Ale dobrze. Byłem dla ciebie miły, ale koniec tego dobrego. - otworzył drzwi i prawie wyrzucił mnie na zewnątrz. Zeszliśmy na dół. Za schodami dostrzegłam drzwi. Otworzył je i pociągnął mnie za sobą do środka. Ujrzałam tam cos gorszego niż widziałam w burdelu Victora. Stała tam mała klatka. W środku zauważyłam tylko siano i miskę. Wepchnął mnie do środka.
- Może teraz coś mi powiesz? Nie? Cóż...szkoda. Papa.
I wyszedł. Podeszłam do prętów klatki. Próbowałam przez nie przejść. Na próżno. Próbowałam otworzyć zamek. Na próżno. Zaczęłam dostawać szału. Nie lubię małych ciasnych klatek. Nie żebym miała okazję w nich bywać. Czuje się źle kiedy jestem zamknięta podwójnie. Co innego być w zamkniętym pomieszczeniu. Co innego mieć ograniczone ruchy do pięciu kroków. Usadowilam sie w kącie. Po chwili poczułam jak odpływam.

Obudził mnie dźwięk strzałów. Podniosłam się szybko i zaczęłam nasłuchwać.

*Tom*

Usłyszałem jak ojciec wypada z pokoju Alex. Nie zdziwiło mnie to. Był nerwowy, ale nie zrobiłby jej krzywdy. Siedziałem wiec na moim łóżku i spokojnie czekałem aż dziewczyna wyjdzie z pokoju by przyjść do mnie i przeprosić.
Nagle usłyszałem stukanie do drzwi, które po chwili przerodziło się w uporczywe walenie. Ponieważ nikt nie otwierał zszedłem na dół i otworzyłem. Przede mną stało kilku chłopaków.
-Tak? - zapytałem.
- Karol w domu? - zapytał jeden z nich.
- Tak. Tato! Do ciebie! - krzyknąłem i wpuściłem ich do domu.
Po chwili ojciec wyszedł z gabinetu. Kiedy ich zobaczył jego oczy zapłoneły nienawiścią.
- Co ty tu robisz? - wycedził.
- Ładnie to tak porywać mi dziewczynę. - odezwał się chyba ich lider. Czy on mówił o Alex? O co tu chodzi?
- Dan ja wam tylko pomagam.
- Jasne. Oddawaj Alex! - co?!
- Widzisz, tylko, że nie tylko Victor ma ochotę na jej majątek. Ty chcesz być szefem, a ja chcę być bogaty. Ja zrobię Cię szefem, jak ty oddasz mi Alex.
- No to mamy konflikt interesów. Bo ja mam władze i sporo kasy za to, że ją dostarcze.
- Dam wam dwa razy tyle.
- Nie sądzę. - wycedził i strzelił. Padłem na ziemię.

*Alex*

Słyszałem tupoty i strzały. Dużo osób biegało po domu. Miałam nadzieję, że to tata Matta przyszedł mi z pomocą.
- Halo! Tu jestem! - krzyczałam. Nagle drzwi się otworzyły. Do środka wpadł nikt inny jak Dan! Marzenia prysły jak bańka mydlana.
- Przybywamy z ratunkiem do wasze wysokości. - odpowiedział.
- Liczyłam na gliny, a nie na bandę oszołomów. - powiedziałam, kiedy ten próbował otworzyć klatkę.
Nagle zobaczyłam jak uwalnie się gaz.
- Dan! - krzyknęłam. Ten odwrócił się, wpadając prosto w chmurę dymu. Po chwili ta dotarła tez do mnie. Zaczęłam kaszleć. Ciemność ogarnęla mój umysł. Upadłam na ziemię.

*Tom*

Zobaczyłem jak ojciec przykłada mi coś do ust. Chmura gazu przeleciała nasz dom. Po chwili wszystko ustało. Na ziemi mojego salonu leżało kilku martwych lub nieprzytomnych chłopaków.
- Coś ty im zrobił?! - wrzasnąłem.
- Nie drzyj się. Nic im nie jest. To środek nasenny.
- Alex miała rację. Porwałes ją! Jak mogłem być tak głupi.
- Tom ja wcale...
- Nie kłam. Gdzie ona jest? Alex! - wyszedłem na korytarz. Zobaczyłem otwartą piwnice.
- Tom! - usłyszałem ojca. Zbieglem do środka i zobaczyłem coś przerażającego. Klatkę jak dla zwierzęcia i tego chłopaka, Dana. On próbował jej pomóc. Albo zrobić coś złego. Po chwili zjawił się ojciec.
- To nazywasz pomocą?! - wrzasnąłem.
- Tom uspokoj się. Pomyśl logicznie. Możemy być bogaci! Ta dziewczyna to żyła złota.
- Jak możesz tak mówić? Co by powiedziała na to mama? Jak...jak ty... - wyszedłem.

Maraton rozpoczęty. Zostaw gwiazdkę jako motywację.
Dzięki za 1 k wyświetleń w pierwszej części!

PORWANA PO RAZ DRUGIWhere stories live. Discover now