♦ T W O ♦

2.5K 191 11
                                    

• Joker pov. •

Moje dotychczasowe życie było związane z nie jaką Harley Quinn, tak tą Dr. Harleen Quinzel, która wypuściła mnie z Arkham Asylum. To był piękne czasy, tak otóż były. Ta pięknotka już nie jest przy moim boku, a dlaczego? Zaczęło się od tego, że ostro mnie wkurzyła, a słodka pacynka powiedziała co myślała i zniknęła z mojego szalonego życia. Aktualnie mieszkam w starej fabryce zabawek mam tutaj swoje małe lokum zwane 'mieszkaniem'. Wcześniej mieszkałem wraz z Pingwinem, lecz znudził mnie już tym swoim nudnym gadaniem o podbiciu Gotham. Gruby idiota myślał, że to zrobi. Tamto życie nie zostało do końca przeze mnie skończone ponieważ miałem zamiar odnaleźć Quinn.
Ale wracając do mojego dzisiejszego dnia.
Po skończonym zamachu na jedną ze szkół wróciłem z uśmiechem do mojego mieszkanka, aby pójść do aktualnego miejsca zamieszkania Harley musiałem się przygotować nie mogła mnie zobaczyć w takim stanie. Cały we krwi w brudnych ubraniach, nie, nie. Udałem się do łazienki,wszedłem pod prysznic i wypuściłem ze słuchawki ciepłą wodę, nałożyłem na dłonie morski żel pod prysznic i umyłem całe ciało. Włosy także umyłem, po czym wyszedłem spod prysznica i wytarłem się. Przejrzałem się w lustrze pocierając oczy. Bez cieni pod oczami i szminki, wyglądałem dosyć dziwnie. Wyszedłem z łazienki i skierowałem się do swojej sypialni, ubrałem na siebie białą koszulę, czarne spodnie i srebrną marynarkę. Poprawiłem wilgotne włosy i poszedłem do salonu, chwyciłem za szklankę oraz butelkę z whisky i nalałem sobie trochę po czym upiłem niewielki łyk. Naczynie odłożyłem na stolik i podszedłem do lustra, które znajdowało się obok wejścia do mieszkania i poprawiłem włosy, zaczesując je do tyłu. Na usta nałożyłem czerwoną szminkę i zrobiłem sobie cienie pod oczami, czarnym cieniem do powiek. Tak wyszykowany wyciągnąłem z szafki ulubione miętowe gumy i wsadziłem sobie jedną do ust. Spakowałem papierosy, nową zapalniczkę i kluczyki do auta w kieszeń marynarki, a w drugą schowałem moje ukochane cudeńko, czyli gaz sprawiający, że ludzie umierali z uśmiechem na ustach. Do kabur przy pasku, wsadziłem dwa pistolety i wyszedłem z mieszkania. Otworzyłem moje cudeńko, fioletowe lambo i wszedłem do niego, odpaliłem go i wyjechałem spod fabryki z piskiem opon. Odetchnąłem głęboko z uśmiechem na twarzy i wjechałem w ulice Gotham, kucykowata mieszkała wraz z Ivy, której na moje szczęście nie było w mieszkaniu. Zaparkowałem pod budynkiem i wysiadłem z auta po czym je zamknąłem, ruszyłem pewnym siebie krokiem w stronę drzwi prowadzących do domu dziewcząt. Zapukałem kilka razy, a raczej zacząłem się dobijać po chwili. Harley,Harley gdzie jesteś. Minęło kilka minut, a w drzwiach stanęła najwyraźniej zaspana Quinn wraz z kotem? Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej na jej widok i miałem zamiar wejść do środka, gdy blondynka pchnęła drzwi usiłując je zamknąć, nie udało jej się to gdyż podstawiłem buta. Odepchnąłem drzwi i wszedłem do środka.
- Stęskniłaś się kwiatuszku za tatusiem?

• Harley pov. •

Harley, Harley, myśl co masz teraz zrobić. Na pewno nie mogę pokazać tego, że się boję, aby nie dawać mu satysfakcji. Dam radę. Przeżyłam kilka lat z nim, to uda mi się go wykopać za drzwi. Biorąc to wszystko z pseudo-psychologicznej strony to on mnie nie zabije. Nie dziś. Gdyby taki był zamiar to już bym leżała na podłodze z dziwnym uśmiechem na twarzy. Okay, skoro morderstwo wykluczyłam to zostały ewentualne tortury. To uda mi się przeżyć. Ivy uratowała mnie raz, to uratuje i po raz drugi. Tylko co ja mogę zrobić z tym niepohamowanym strachem? To chyba czas na wrócenie do wspomnień z studiów. Co robi ofiara gdy strach osiąga swoje maksimum? Najczęściej staje się agresywna. Tak, tak, tak! Cały strach mogę skumulować w gniew. Co jak co, ale jestem genialna.
-Zacznijmy od tego, że nie jestem, ani nie będę Twoim kwiatuszkiem. Po drugie, wyjdź. Nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać. Wszystko sobie wyjaśniliśmy przy tym jak zawijałam manatki.
Warknęłam przez zaciśnięte zęby, tym razem otwierając na oścież drzwi. Okay, teraz się nie popisałam inteligencją. Oczywiście, że nie zawinie swojej psychopatycznej dupy z mojej kanapy. Ugh, jeżeli Ivy się dowie że tu był to się wścieknie. Myślałam, że mam talent do psucia wszystkiego wokół, jednak Joker był w tym lepszy. Kurczowo trzymałam przy sobie kota, który z całych sił chciał uciec. Też bym chciała tak sobie uciec. Przez pewien okres czasu myślałam, że to mi się udało. Aż do dzisiaj. Cały misterny plan poszedł w pizdu. Mam nadzieję, że sierściuchowi chociaż nie zrobi krzywdy. I niech na litość batmanowską nie dotyka roślinek!
-Nie wiem czy wiadomość doszła do Twojego zakutego łba ale masz wyjść. Teraz.
Ponownie warknęłam, coraz bardziej sfrustrowana. Nadal nie wiem czego oczekuję. Nigdy się mnie nie słuchał, więc teraz ma to zrobić? Oczywiście, że nie. Teraz widzę podobieństwo pomiędzy nim, a Batmanem. Obydwoje sądzą, że jak mają kilka zabawek to są królami świata. No tak, Jokuś stracił jedną z zabawek to teraz się zaczyna ból, płacz i zgrzytanie zębów. Nie mam zamiaru być ponownie jego własnością. Nie chcę być niczyją własnością! Znowu włączają mi się jakieś dziwne, feministyczne przemyślenia ale taka prawda. Nie potrzebuję sponsora, który będzie mi kupował bazooki i kije bejsbolowe, a potem się nade mną znęcał psychicznie, jak i fizycznie. Nie chcę aby w jego rękach ponownie było to czy dożyję następnego dnia. Cholercia, mogę brać udział w jakiś feministycznych protestach bo gadkę mam już wyćwiczoną. Ugh, jeszcze potem będę musiała wyprać kanapę aby już nic w moim życiu nie kojarzyło mi się z zielonowłosym gnojkiem. Pomyśleć że, ja tę kanapę tak lubiłam...teraz już będę patrzeć na nią z odrazą.

BEAUTIFUL CRIME | JOKER&HARLEY Where stories live. Discover now