Wyspa koni

53 6 4
                                    

Aleks z rodziną mieszkała przy stajni rodzinnej. Był tu piękny krajobraz. Aleks właśnieszykowała się, żeby pojeździć na swoim ukochanym wierzchowcu o imieniu Korko. Korko był pięknym zadbanym wałaszkiem. Był roztrzepanym srokatym pinciakiem. Nagle ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
- Ja otworzę mamo! - krzyknęła Aleks już gotowa do jazdy
- Czy to rodzina Koniklower? - spytał facet w czerni
- Tak, a co? - spytała Aleks podejrzliwie
- Mam przesyłkę dla państwa. Wystarczy, że podpisze się tu pan Koniklower a ją dostaniecie. - powiedział facet wskazując puste okienko na kartce podpisane KONIKLOWER.
- Tatooo! - krzynęła długo Aleks
- Już jestem. Co się stało? - spytał tata Aleks
- Ma Pan tu podpisać, żeby otrzymać przesyłkę. - odpowiedział facet za Aleks
Tata Aleks podpisał papier i szybko otrzymał paczkę. Facet odjechał limuzyną zanim się obejrzeli.
- Co to jest? - spytała zaciekawiona mama Aleks
- Nie wiem. Ale zamierzam się tego dowiedzieć. - powiedział tata Aleks otwierając paczkę
- To darmowe bilety na Teneryfę! - krzyknęła Aleks zanim tata zdążył to powiedzieć.
- Lecimy. - odrazu powiedziała mama Aleks nie zastanawiając się nad tym
Ich reakcja była taka ponieważ nie było ich stać na takie wyloty.

Wyspa koniNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ