Jaskinia - Przebudzenie? cz. I

330 10 1
                                    

Od razu ostrzegam, że tam gdzie będę cytowała.. nie będą to całe cytaty, tylko najistotniejsze zdania, żeby w skrócie wam to przypomnieć. Chciałam wstawiać to --> (...) W miejsca, gdzie omijam zdania, ale wyszłoby tego zdecydowanie za dużo i nieprzyjemnie by się wam czytało. Więc.. to takie ostrzeżenie ode mnie, żebyście się nie czepiali nie pełnych cytatów ;)  I z góry przepraszam, za lukę w tekście, też w cytatach, ale uznałam, że każdy mniej więcej pamięta tą walkę. Poza tym 1. nie oszukując, nie chciało mi się tyle pisać; 2. uznałam, że to opowiadanie ma być czymś więcej niż w połowie poprzepisywanym tekstem ;)

Miłego czytania. Mam nadzieje, że nie ma katastrofy.

---------------------------------------------------------------------------------------

"Popatrzyłam na długą drogę wijącą się przede mną. Westchnęłam. Czekała mnie daleka podróż.

- Ruszaj, Rose - mruknęłam i poszłam przed siebie w poszukiwaniu ukochanego, którego musiałam zabić." 

Otworzyłam oczy, dysząc ciężko. To sen. Po prostu sen. Zestresowałam się przed wyprawą do jaskini i mój umysł wcisnął mi najgorszy możliwy scenariusz. Dymitr żyje, a ja i Lissa nie jesteśmy pokłócone. A odbicie zakładników, po ataku na akademię nawet nie miało jeszcze miejsca. Ale... już niedługo. Cholerna przerażona głowa.

Usiadłam. Dopiero teraz zaczęły docierać do mnie dźwięki.  Ktoś dobijał się do drzwi. Przetarłam oczy i zastanawiałam się, co się do diabła działo i dlaczego jestem w pokoju. Przecież niedługo idziemy na ratunek więźniom strzyg.

No, tak. Kazali mi odpocząć. Stan, matka, Lissa i Dymitr. Poprosili, żebym przespała się jeszcze kilka godzin przed walką. Zgodziłam się na to, bo rzeczywiście potrzebowałam odpoczynku, inaczej nie byłoby ze mnie większego pożytku podczas walki. Zadrżałam.

Niechętnie wstałam i otworzyłam drzwi. Oniemiałam. Wysoki strażnik wszedł do mojego pokoju, nie czekając na zaproszenie, a ja jeszcze nigdy nie cieszyłam się tak bardzo z nieproszonego gościa.

- Dymitr - pisnęłam desperacko i rzuciłam się w jego stronę.

Skoczyłam na niego i oplotłam nogi wokół jego bioder. Rosjanin zdążył mnie złapać w ostatniej chwili. Usłyszałam jak zamknął drzwi. Wcisnęłam twarz w szyje strażnika i objęłam go mocno.

Mogłam to zrobić. Kochałam się już z nim. Należałam do niego, a on do mnie. Miałam prawo okazywać mu swoje uczucia, mimo, że zewnętrzne przepisy mi na to nie pozwalały. Mogłam się do niego przytulać, całować go i nie mogłam mieć do siebie pretensji, że robię coś źle. Nie po tym co stało się tak niedawno. Potrafiłam przywołać do umysłu każdą sekundę tamtych chwil. Wciąż czułam tą ogromną radość, która nasiliła się, gdy uświadomiłam sobie, że nasze ciała się dotykają.

Jednak moje nocne mary rozwiały to szczęście. Musiałam uświadomić sobie, że wszystko jest tak, jak zanim zasnęłam. Bałam się, że może ta teraźniejszość jest snem, a sen jest moją teraźniejszością. Potrzebowałam dowodów. Żywy Dymitr u mnie w pokoju był najlepszym z nich.

- Zły sen? - zapytał. Tęskniłam za jego głosem. Miękkim, czułym tonem. Słodką barwą. Rozkoszowałam się nim.

Odsunęłam się lekko i z powagą spojrzałam w jego głębokie oczy. Błyszczały czymś delikatnie, ale były zmartwione, nie roześmiane.

Akademia Wampirów - Jaskinia. Przebudzenie?Where stories live. Discover now