Dzień drugi

1.6K 125 6
                                    


Wczoraj po przybyciu do Czarnego Dworu zostali skierowaniu do komnat mieszkalnych. Pokoje były duże i były utrzymane w ciepłych kolorach. Nie spodziewali się tego po bazie Lorda Voldemorta. Severus pytany o to, odpowiedział, że są to pokoje dla gości, których zwykle używają śmierciożercy, gdy muszą zostać na jedną noc, a pokoje Czarnego Pana i Pottera mieszczą się w innej części zamku i tam na pewno nie chcieliby się znaleźć. Wyglądają zupełnie inaczej niż pokoje, w których się znaleźli.

Kilka minut po przebudzeniu następnego dnia, zostali wezwani do jadalni. Jakiś śmierciożerca poinformował ich, że za chwilę rozpocznie się śniadanie z Wewnętrznym Kręgiem i Panowie życzą sobie ich obecności.

Gdy weszli do pomieszczenia wszyscy spojrzeli się w ich stronę. Huncwoci zwrócili wzrok w stronę jedynej znanej twarzy. Harry siedział po prawej stronie Voldemorta. Trudno było go nie rozpoznać. Bladoskóry, wyglądający jak kościotrup, ze szparkami zamiast nosa.

- Siadajcie - Harry wskazał miejsca obok siebie.

Niepewnie wykonali polecenie, rozglądając się po znajomych twarzach. Byli pewni, że część Wewnętrznego Kręgu to osoby, z którymi chodzili do szkoły. Śniadanie zjedzono w ciszy. Następnie śmierciożercy po kolei wstawali od stołu i kłaniając się Voldemortowi i Harry'emu deportowali się z jadalni.

Huncwoci i Lily podskoczyli na swoich miejscach, gdy usłyszeli wrzaski bólu. Zaczęli rozglądać się niespokojnie. Harry patrzył na to z zadowoleniem w oczach.

- Nie przejmujcie się. To tylko odgłosy z lochów. - Pstryknął palcami. - Kopciuchu, przynieś dobre wino i przekąski do salonu.

Skrzat skłonił się i zniknął z cichym dźwiękiem towarzyszącym aportacji.

***

Harry i Voldemort usiedli w czarnych, skórzanych fotelach, więc podróżnikom w czasie została sofa. Zielonooki sięgnął po wino stojące na stole i nalał sobie oraz Voldemortowi kieliszek.

- Wina? - zapytał gryfonów.

Syriusz już chciał odpowiedzieć, ale Lily trzepnęła go w ramię i odpowiedziała za niego.

- Nie, dziękujemy.- Cóż... Szkoda. - Odstawił butelkę i uważnie przyjrzał się gościom. - Przejdźmy do konkretów. Czego chcą... Moi rodzice, chrzestny i nauczyciel?

- Chrzestny? - zapytał Łapa.

- Nauczyciel? - powiedział Lupin w tym samym czasie.

- Och, tak. Widocznie tego nie pamiętacie. - Udał zasmuconą minę.

Huncwoci pewnie nabraliby się na to przedstawienie, gdyby nie widzieli do czego jest zdolny i co zrobił wtedy Snape'owi.

- Dlaczego tu jesteście? - zapytał spokojnym tonem.

- Nie wiemy. Pomyliliśmy składniki w eliksirze i wylądowaliśmy tutaj.

- Jaki jest limit czasowy?

- Co?

-Limit czasowy - powtórzył Harry. - Są eliksiry, które działają permanentnie i są też takie, które są ograniczone czasowo. Dlatego pytam... Jaki jest limit czasowy?

- Trzy dni. Głos mówił, że mamy na coś czy dni - wyrwał się Łapa, zanim ktokolwiek zdołał go powstrzymać.

Lily miała ochotę udusić go gołymi rękami. Przecież to ich wróg! Nie można mu zdradzać istotnych informacji.

Gdy Black zauważył spojrzenie, jakie posyłała mu Evans, skulił się w sobie i prawie wtopił się w kanapę.

- Interesujące... Nie wiecie może na co macie te trzy dni?

Pokręcili przecząco głowami. Harry zamyślił się i wyjął swoją różdżkę. Po chwili skierował ją na Jamesa, który spojrzał się na niego z przerażeniem.

- Spokojnie. Nie zabiję cię. - Uśmiechnął się kpiąco. - Rzucę tylko zaklęcie, które ujawni powód waszej wizyty tutaj. Ostrzegam. Nie walcz ze mną, bo będzie boleć.

Rogacz skinął sztywno głową i przełknął ciężko ślinę, przygotowując się na mentalny atak.

- Arcanum revelare - szepnął Harry, a z różdżki wyleciał fioletowy promień, który ugodził Jamesa w czoło.

Ten zachwiał się i byłby upadł, gdyby nie silne ramiona Syriusza, które go podtrzymały.

Harry szukał przydatnych informacji w umyśle swojego ojca. W końcu dokopał się do obcej magii w umyśle gryfona. Próbował odtworzyć wspomnienie, ale magia skutecznie go blokowała. Zwiększył siłę i przedarł się przez barierę. Usłyszał naokoło siebie różne szepty w jakby nieznanym języku, ale jeden odcinał się od pozostałych.

- Macie trzy dni. Macie trzy dni, by uratować nasz świat. Macie trzy dni, by zmienić Harry'ego Pottera.

Zielonooki wyszedł oszołomiony z umysłu Jamesa i spojrzał tępo w ogień palący się w kominku. Po chwili zaczął się opętańczo śmiać. Nie był to śmiech przyjemny dla ucha. Huncwoci i Lily skrzywili się, chcąc zakryć swoje uszy. Ten dźwięk nie brzmiał ludzko.

Harry przestał się śmiać i spojrzał swoimi jarzącymi się oczyma na gryfonów. W jego tęczówkach było widać błysk szaleństwa. Na jego ustach błąkał się złośliwy uśmieszek. Wyglądało to, jakby całą siłą swojej woli próbował powstrzymać się od śmiechu.

- Wasza misja skazana jest na porażkę - prychnął.

Odsłonił lewe ramię i dotknął różdżką Mrocznego Znaku. Podróżnicy w czasie jakby z bólem i smutkiem patrzyli na ramię nastolatka, widząc na nim znamię zła.

Po chwili do pomieszczenia teleportowała się Bellatrix, Dołohow, Rabastan i Rudolfus. Skłonili się Harry'emu i czekali na rozkazy.

- Zabierzcie tych czworo do lochów - powiedział. - Ale nie torturujcie. Mają zostać cali. I tak niedługo nas opuszczą.

- Tak, mój Panie - odparli chórem i związali czwórkę nastolatków.

Gryfoni zaczęli się rzucać, chcąc się wydostać. Wiedzieli jednak, że nie mają najmniejszych szans, gdyż chwilę potem zostały im odebrane różdżki.

- Miło było was poznać, mamo, tato. - Harry uśmiechnął się lekko, gdy śmierciożercy wyciągnęli ich za drzwi.

Ten uśmiech był tak inny od poprzedniego... Był ludzki. Były w nim uczucia. Jakby smutek i tęsknota...

Zostali zawleczeni do lochów i wrzuceni do celi. Nie mając co robić, postanowili zasnąć. Wszystkim śnił się ten sam sen. Słyszeli ten sam głos. Głos, który wyjawił im cel ich misji.

- Macie trzy dni. Macie trzy dni, by uratować nasz świat. Macie trzy dni, by zmienić Harry'ego Pottera.

Postanowili. Uratują Harry'ego i czarodziejski świat. W jego ostatnim uśmiechu i w jego oczach było tyle smutku... Nie jest jeszcze stracony. Posiada ciepłe uczucia. Jeszcze może być sobą.

Poznać Przyszłość | HP FanfictionWhere stories live. Discover now