Prolog

10.9K 683 71
                                    

***

-Tak, tak rozumiem.- Jakaś osoba wzięła mnie za rękę. 

-On jest nadzieją. Zaopiekujcie się nim.- Tata miał łzy w oczach. Tatusiu dlaczego płaczesz? Przecież ten pan wygląda na miłego i ma duże, ciepłe dłonie. Pociągnąłem za zielone okrycie Pana. Jego niebieskie oczy błysnęły a zęby ułożyły się w perfekcyjny, ciepły uśmiech. 

-Co się dzieje?- Zapytał. 

-Tatuś mówił, że mogę panu zaufać a teraz płacze. Nie rozumiem.- Potrząsnąłem główką i zmarszczyłem brwi. Duży pan ukucnął. 

-Tak możesz mi ufać. A tata płaczę dlatego, że zostawi cię na jakiś czas pod moją opieką.- Wyjaśnił pan. Pamiętam jak tatuś w domu mi o tym mówił. Chcąc byś silnym wypiąłem dumnie pierś. 

-Dobrze tatusiu nie martw się dam sobie radę. Przecież zawsze dawałem.- Uśmiechnąłem się do niego ale... ale go już nie było. 

***

InNa PERspekTywaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora