Rozdział 10

4.7K 334 122
                                    

          Następnego dnia Louis obudził się bardzo wypoczęty. Nadal nie mógł uwierzyć w to, co zrobił Harold ostatniego wieczoru. Zastanawiał się, czy to przypadkiem nie był sen. Przeczuwał, że jednak nie. Jego narzeczony naprawdę się postarał. Louis aż nie mógł się doczekać następnych pomysłów chłopaka.

          Zszedł na śniadanie z uśmiechem na ustach i to co ujrzał, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Styles, w brzoskwiniowym fartuszku rozkładał talerze na stole pełnym świeczek i róż. Dość niecodzienne przystrojenie do śniadania, ale chłopak jak najbardziej doceniał próby stworzenia romantycznej atmosfery. W powietrzu unosił się bardzo przyjemny, leśny zapach.

Jak odświeżacz powietrza w toalecie pomyślał Tomlinson i zaśmiał się mentalnie.

          Mimo niedociągnięć i niespójności, był bardzo zauroczony tym, co ujrzał.

– Dzień dobry, Harry – przywitał się. – Gdzie Twoi rodzice?

          Styles odwrócił się i szeroko uśmiechnął.

– Witaj, Lou. Pojechali na cały dzień do Florem Aetatis, nie mam pojęcia po co. Postanowiłem więc, zrobić Ci malutką niespodziankę. W prawdzie nie gotowałem, ale mam nadzieje, że docenisz to, co zrobiłem.

– Oczywiście. – Lou usiadł na odsuniętym przez Harolda krzesłem i czekał na jedzenie. Zaserwowano roladę szpinakowo- łososiową i grzanki z pomidorami. Mimo, że Harold nie mógł tego wiedzieć, smakowo trafił w gusta narzeczonego.

          Kiedy zjedli, Harold zaprosił Louisa na spacer po ogrodzie. Opowiedział mu o swoim dzieciństwie, o tym co kochał (np. smyranie po plecach i włosach), czego nienawidził (np. głośnego chrapania i wątróbki), krótko mówiąc, o wielu rzeczach, które powinny być znane przyszłemu małżonkowi, po czym spytał, czy ten ma do niego jakieś pytania, czy jest coś, co chciałby wiedzieć.

– Tak, właściwie, od naszej kłótni chciałem spytać o co chodziło z tym, że jesteś o mnie zazdrosny i stąd ta sprawa z Rosalindą i Twoje niemiłe zachowanie.

– Nie daje Ci to spokoju, co?

– Po prostu odpowiedz – poprosił Louis cicho.

– Pewnie wiesz, że z racji podziału kraju na dwa królestwa, ich mieszkańcy ciągle wszystko porównują. To abstrakcyjne, bo nasze tereny charakteryzują się totalnie różnymi rzeczami, ale wciąż to wszystko się dzieje. Porównywane są nie tylko style rządzenia przez naszych ojców, ale także sami królowie czy ich żony. My także jesteśmy na językach ludzi, zawsze byliśmy. Niestety, już po śmierci Matta nie raz i nie dwa doszły mnie słuchy, że lud uważa Ciebie za lepszego księcia reprezentującego królestwo, a co ciekawsze, za lepszy materiał na króla. Tę parę razy wystarczyło, abym zaczął w siebie wątpić. Potem pojawiła się złość na Ciebie, choć nie byłeś winny zdania innych. Kiedy doszły mnie słuchy, że na jednym z przyjęć organizowanym w Hortus Argenti ma pojawić się Twoja dziewczyna, chciałem zrobić Ci na złość i przy okazji poczuć się lepszy. 

– Udało się? Poczułeś się lepiej?

– Pewnie znienawidzisz mnie jeszcze bardziej, ale tak. Nie myślałem o niej poważnie, owszem, była ładna, ale nie czułem do niej niczego, czego ona oczekiwała. Szybko nasze drogi się rozeszły. 

– Rozmawialiście o mnie? – mina Louisa była nieodgadniona. Styles nie chciał go zranić, ale musiał być z nim szczery.

– Tak, parokrotnie. Ona nie była dla Ciebie, Lou. Podczas naszego zerwania zapytałem, czy zamierza spróbować do Ciebie wrócić. Zaprzeczyła. Mówiła, że nawet jeśli bym się nie pojawił, ona i tak by od Ciebie odeszła. Nie byłeś dla niej wystarczająco spontaniczny i szalony. 

– Czyli miałeś rację, że lepsze było dla mnie zerwanie z Twojego powodu. Mogłem zwalić na Ciebie winę.

– Nie wracaj do tego, Lou. Moje nastawienie się zmieniło, o to nie musisz się martwić. A ty pomyśl o tym, że i tak musiałbyś się z nią rozstać, aby ożenić się ze mną. Zmieńmy temat. Rozchmurz się i opowiedz mi o swoim dzieciństwie.

– Było bardzo spokojne. Nigdy nie byłem specjalnie zamęczany wszystkimi sprawami związanymi z ludem i królestwem. Tym od zawsze zajmował się Matt. – mówiąc te słowa, głos Louisa zaczął się trząść. Żałoba i rany po śmierci ukochanego brata wciąż były zbyt świeże, aby rozmawiać o tym bez emocji. – Pamiętam, że kiedyś namówiłem ojca, żeby pozwolił mnie i jemu pojechać do Francji, pozwiedzać i odpocząć. Kiedy staliśmy pod wieżą Eiffle'a Matt, zamiast zachwycać się widokami, opowiadał mi o przyroście naturalnym Francji, szczegółowo przedstawił mi jak wygląda ustrój oraz poziom bezrobocia w tym kraju. Wróciłem jeszcze bardziej zmęczony niż pojechałem. – zaśmiał się krótko, po czym westchnął, co nie uszło uwadze Harolda.

– Tęsknisz za nim, prawda? – zapytał, chcąc bardziej zrozumieć ich więź.

– Jasne – mruknął Lou – Miał tylko dwadzieścia dwa lata. Powinien teraz rządzić krajem i namawiać lud do walki z Portugalią. On powinien rządzić królestwem, nie ja.

– Wiesz, w takim razie, to jego musiałbym poślubić. Mimo wszystko, wolę Ciebie. – zaśmiał się, próbując rozładować napiętą atmosferę, ale niezbyt mu się to udało.

– Pewnie kojarzysz jak wyglądał, ale myślę, że nigdy nie miałeś okazji przypatrzeć mu się dłużej z bliska – westchnął Tomlinson po raz kolejny – Był wysoki, miał piękne, brązowe oczy i czarne włosy. Jego kości policzkowe były idealne, widoczne, ale nie całkowicie. Miał pieprzyk nad ustami. Był bardzo odważny i ambitny. Zawsze starał się robić wszystko najlepiej. Gdy widział, jak ktoś płakał, był smutny, nie spoczął, póki nie odkrył, co się stało i jak może pomóc. Nie wiem czy miał jakiekolwiek wady i...

– Louis, stop – rozkazał Harry, zatrzymując Tomlinsona w miejscu i patrząc mu w oczy. – Nie możesz tak mówić. Nie możesz traktować siebie jako gorszą wersję brata. Może on i był taki jak mówisz, ale nie zmienia to faktu, że ty także jesteś wyjątkowy. Jesteś zabawny, lojalny, za wszelką cenę chcesz pomóc ludowi, jesteś wrażliwy, masz piękną duszę. Nie wspominając cudownych oczu, włosów i noska, który bardzo uroczo wygląda, jak się marszczy. Nie umniejszaj tego jaki jesteś, nie patrz na siebie z perspektywy zmarłego brata. Jak masz zostać w przyszłości dobrym królem, skoro cały czas żyjesz w przekonaniu, że on byłby lepszym? Jesteś cudowny, wyjątkowy, dokładnie taki jesteś. Jeśli już muszę brać ślub z konieczności, nie chciałbym nikogo innego, kto by mi w tym towarzyszył. – Serce Harry'ego krwawiło, kiedy słuchał jak bardzo jego narzeczony nie doceniał tego, kim jest. Nie mógł pozwolić, aby przez resztę ich wspólnego życia, porównywał się do brata i przegrywał w każdym starciu. To nie było zdrowe.

          Kiedy skończył, Louis nie mógł powstrzymać łez. Jeszcze nikt nie powiedział mu tak pięknych słów. Podszedł do Harolda i delikatnie go przytulił.

– Czy to... czy ty mówiłeś szczerze? – zapytał, gdy odsunął się na bezpieczną odległość. Był szczerze wzruszony monologiem swojego narzeczonego.

– Cholera tak, każde moje słowo to prawda – odpowiedział gorliwie Harry, wpatrując się w oczy Louisa.

          To wystarczyło, aby Lou, niewiele myśląc, przysunął się do Stylesa i mocno się w niego wtulił. Nie mógł przełamać się, aby go pocałować, chciał, aby wydarzyło się to, gdy oboje będą pewni swoich uczuć. Do tej pory Louis po prostu zaczynał lubić spędzać czas z Haroldem, jednak główną pobudką ich małżeństwa wciąż było zagrożenie wojną. To nie był dobry powód do dzielenia intymnych chwil, zarówno z Haroldem, jak i z nikim innym.


Książęce Małżeństwo (Larry) MEGA POPRAWA + ROZWINIĘTE WĄTKIOnde histórias criam vida. Descubra agora