Rozdział XVI

1.5K 271 75
                                    

Jeżeli to czytacie, to znaczy, że jednak podjąłem decyzję.

Przepraszam, że po tylu latach po prostu odchodzę. Nie daję sobie rady i chyba tylko tego potrzebuję. Sam nie wiem, czy to zauważyliście, ale od zawsze byłem inny. Od zawsze nie pasowałem. Nie chodzi tu o więzy biologiczne. Ja po prostu byłem inny.

Jestem wdzięczny za to, że mogłem być Waszym synem. Dziękują za Waszą miłość, troskę i to, że pozwoliliście mi tak długo okłamywać się, że jestem dobrym dzieckiem. Chcę Wam podziękować za to wszystko. Za każdą lekcję gry na pianinie, za każdy wspólny posiłek i to, że zawsze chcieliście mojego dobra, nawet gdy ja sam go nie chciałem. Nie zasługuję na tyle, ile mi daliście.

Czuję się paskudnie wiedząc, że opuszczam ludzi, których kocham. Opuszczam moje dziecięce wspomnienia, moich rodziców, mojego brata, mój pokój i mój regał z książkami. Nawet nie wiecie jak bardzo jestem do tego wszystkiego przywiązany. 

Wiem, że będę tęsknił, ale tęsknota nie jest mi obca. Codziennie tęsknię, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że tęsknię za osobą, której sylwetkę mogę zobaczyć każdego dnia z okna mojego pokoju. Tęsknię za człowiekiem, którego mam na wyciągnięcie ręki, ale jestem zbyt wielkim tchórzem, by powiedzieć Wam to w twarz.

Jestem zakochany.

I gdybym miał opowiedzieć o swoich uczuciach grając na pianinie, wygrałbym najsmutniejszą melodię na świecie. Dlatego tak długo milczałem.

Gdy siedzę i piszę ten listy wszystko wydaje się łatwiejsze. Wiem, że mogłem rozwiązać tę sytuację już dawno temu. Zanim to wszystko się zaczęło. Może wszystkie moje plany po prostu spełnią się w późniejszym terminie?

Cały czas prześladuje mnie poczucie winy. I wiem, że nawet kiedy ucieknę, ono ucieknie za mną. Będę płakał z tęsknoty za Wami, aż w końcu cicho umrę, zapomniany przez Was. I może tak od początku powinno być.

Powinienem cicho zgasnąć.

Starałem się docenić każdy Wasz gest. Starałem się dojrzeć jasne strony w aranżowanym małżeństwie. Starałem się spełniać Wasze oczekiwania i być takim synem, jakiego zawsze pragnęliście. Przepraszam, że Was zawiodłem.

Czuję się, jakbym kochał nieodpowiedniego człowieka, lecz jednocześnie wiem, że nikt nie jest dla mnie tak odpowiedni jak on. Może nasza miłość nie jest jak ta z książek, ale jest idealna. I gdyby nie poczucie winy, wiem, że chciałbym umrzeć w ramionach tego człowieka.

Może kiedyś, gdy ja będę już daleko stąd, a Wy po raz setny przeczytacie ten list, stwierdzicie, że postąpiłem bardzo słusznie. Może wybaczycie mi wraz z nadejściem nowego dnia.

Nie mam zamiaru się niczym usprawiedliwiać.

Zobaczyłem go pierwszego dnia po powrocie z podróży i stwierdziłem, że jego osoba zdecydowanie tu nie pasuje. I chyba to właśnie nas połączyło. Obydwoje nie pasowaliśmy. Z każdym dniem tonąłem coraz bardziej.

Najbardziej zauroczyło mnie w nim to, że był szczery. I nawet, gdy mówił jak okrutne było dla niego życie, nie przestawał się uśmiechać. Nawet jeżeli był to smutny uśmiech, zakochałem się w nim bez pamięci. Naprawdę kocham w nim to, że zawsze jest pozytywny. Nawet, gdy jego świat kruszy się na kawałki, on nie traci nadziei. Sądzę, że zasługuje w końcu na szczęśliwe zakończenie swojej smutnej historii.

Z dnia na dzień po prostu czuję się coraz bardziej kruchy, bezsilny. Potrzebuję go przy sobie, ale wiem, że nie mogę Wam tego zrobić. Teraz mogę tylko żałować, że nie powiedziałem mu tych wszystkich rzeczy, jakie chciałem powiedzieć.

Żałuję, że nie pocałowałem go pod jemiołą w te święta, że nie poszedłem z nim na spacer, trzymając się za ręce i, że przegapiłem tyle okazji, by stworzyć z nim wspomnienia, o których będę myślał na łożu śmierci. 

Chanyeol powiedział kiedyś, że każde życzenia mają szansę się spełnić. Jaka szkoda, że dla moich nie było nawet nadziei. Czy to znaczy, że na nie nie zasługiwałem?

Powiedział wtedy, że osoba, którą pokochał taki anioł musi mieć prawdziwe szczęście. Nie wiedział wtedy, że chodziło o niego. Że to w nim jestem tak bardzo zakochany i to z jego uśmiechem w pamięci będę powoli umierał. Czy słowo "anioł" naprawdę najtrafniej mnie opisuje?

Obiecał, że kiedyś spędzimy razem święta. Szkoda, że ta obietnica nie może się spełnić. Chciałbym siedzieć obok niego przy wigilijnym stole. Zdążyłem się już z tym wszystkim pogodzić. Nie doczekam żadnego pięknego, grudniowego dnia, gdy ja i Chanyeol spędzimy razem święta.

Kocham go za to, że łapał mnie za każdym razem, gdy upadałem. W każdym tych słów znaczeniu.

Pamiętam, gdy matka powiedziała, że nie ma piękniejszej rzeczy na świecie, niż młoda miłość. Czy byłabyś w stanie nazwać miłość pomiędzy mną, a Chanyeolem piękną? Przyznaj sama przed sobą, że będąc na moim miejscu zrobiłabyś to samo. 

Zawsze twierdziłem, że rozstanie bez pożegnania byłoby najlepszym końcem. Nadal tak twierdzę. Nawet jeżeli będę tęsknił za smakiem mleka z miodem, wiem, że koniec jest nieunikniony. Boli mnie tylko to, że Chanyeol nigdy nie chciał końca, a odchodząc łamię mu serce.

Powiedział kiedyś, że nawet, gdyby miał wieczność, nie zdołałby się mną w pełni nacieszyć. To smutne, jak krótka była nasza mała wieczność. Żaden z nas nie zdołał się nią nacieszyć.

Los był dla Chanyeola wyjątkowo okrutny. Dlatego czuję się źle z myślą, że odchodząc odbiorę mu kolejną osobę, którą kocha. Bo mnie kocha. Wiem, że mnie kocha. A ja kocham jego. Nawet jeżeli miałbym przez to umrzeć.

Każdy koniec jest smutny. Nawet ten upragniony.

Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.

Kocham Was, mamo, tato, Sehun.

Kocham Cię, Chanyeol.

Na zawsze Wasz

     Byun Baekhyun           


Matka zmięła papier w dłoniach, po raz kolejny czytając list, pozostawiony przez syna tamtego wieczoru. Teraz wszystko było już jasne. Niechęć Baekhyuna do panienki Kim, jego smutne uśmiechy, częste znikanie z domu.

I ogrodnik stojący pod jego oknem z pociesznym uśmiechem na twarzy. 

Nadal nie mogła uwierzyć, że to właśnie dla tego mężczyzny jej syn był gotowy skazać samego siebie na powolną śmierć.

Upuściła zwiniętą w kulkę kartkę i skierowała spojrzenie na leżący w rogu sweter. Zdecydowanie zbyt duży i zbyt zniszczony, by należał do Baekhyuna. Wydzielał woń zmurszałego drewna i mleka z domieszką miodu. Mogła tylko domyślać się jaka historia kryła się za tymi kruchymi szczegółami.

Spojrzała na śnieżną wichurę, szalejącą za oknem. Wiedziała, że jej syn nie zasługiwał na koniec. Chciała po prostu dać mu nowy początek.

Nowy początek z dala od ogrodnika.   


Al cuor non si comanda ♫ ChanBaekWhere stories live. Discover now