Rozdział 18

1.4K 117 18
                                    

                                             *Perspektywa Stuu*

Udałem się do mojego pokoju. Wszedłem po schodach, podszedłem do ciemnych, brązowych drzwi i otworzyłem je. Usiadłem na łóżku, cały czas myślałem czy to dobrze że ja i Andżelika chcemy pomóc politykom. Poszukiwacz chce z tym skończyć, ale nie może zerwać z nimi kontakty bo go zabiją. Tak na prawdę to Andżelika mnie w to wciągnęła, nie chciałem nic nikomu zrobić. Nie chcę zabić Sandry, jest tylko dziewczyną która nie do końca jest świadoma ile ona może zmienić. Pogubiła się w tym wszystkim, ale musi nam pomóc. Co ja mówię, nie poznaję siebie. Kiedyś, kiedyś było inaczej. Cały czas myślę czy Adam może być jej bratem. Tak po prostu. Wstałem i wyjąłem spod łóżka broń, była naładowana, mogłem w każdej chwili iść i ją zabić, ale nie zrobiłem tego. Coś w środku karze mi czekać, czekać bo może stać się coś czego będę potem żałować. 

                                           *Perspektywa Sandry*

Wytarłam łzy z moich policzków i wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju, Andżelika gdzieś wyszła. Wyjęłam z szafy krótkie spodenki i szarą bluzę zakładaną przez głowę. Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się po korytarzu. W moją stronę szła Justyna.

-Idziesz ze mną na głosowanie?-zapytała

-Jakie głosowanie?-odpowiedziałam pytaniem

-Poszukiwacz niestety nie będzie jednym z dowódców i musimy wybrać kogoś innego.-wyjaśniła blondynka ciągnąc mnie za rękę w stronę stołówki. Weszłyśmy do ogromnego pomieszczenia. Na wejściu dostałyśmy karteczki, usiadłyśmy do stolika gdzie były długopisy. Spojrzałam na małą, białą karteczkę a której miałam napisać czyjeś imię. Analizowałam każdą osobę po kolei, musiał to być dobry wybór. Po moim długim rozmyślaniu napisałam na karteczce "MANDZIO". Wydawał mi się przyjazny i chyba nadaje się na jednego z dowódców. Poszłam do pojemnika gdzie były wrzucane wszystkie karteczki, wrzuciłam tam także moją. Wróciłam do stolika, dwie wyznaczone wcześniej osoby mają policzyć głosy. Siedziałam nerwowo stukając paznokciami o stolik. W sumie czego ja się boję. Na środek wyszedł Florek i Dezy.

-Nowym dowódcą jest...Łukasz Samoń.-powiedział Dezy, a wspomniany wcześniej Mandzio poszedł na środek z wielkim bananem na twarzy. 

-Dziękuje wam wszystkim.-powiedział, w sumie nic szczególnego, ale nie chcę słuchać godzinnego wywodu o wszystkim i o niczym. 

-Okej przy wyjściu proszę wszystkich o oddanie krwi, robimy małą kontrolę.-powiedział Dezy puszczając mi oczko, ja uśmiechnęłam się i ruszyłam do wyjścia. Podeszłam do punktu pobrań. Nic szczególnego zwykłe pobranie krwi. Wiedziałam, że te dwa dni będę siedziała jak na szpilkach. Boję się jak jeszcze nigdy. 

-Jak się czujesz Sandra?-zapytał Adam patrząc mi w oczy

-Trochę boje się tych wyników..-powiedziałam, a chłopak ,mnie przytulił.

-Nie bój się damy sobie radę, będzie dobrze.-wyszeptał mi do ucha i pocałował w policzek

                                      *****************************************

Otworzyłam powoli oczy, uśmiechnęłam się do siebie. Dzisiaj chłopaki mają zrobić sobie małą "imprezę". Oczywiście ja, Justyna i ta ruda nie idziemy. Mam nadzieję, że ona nic nie wymyśli. Cały czas patrzy na mnie morderczym wzrokiem, tak jakbym jej coś zrobiła. Wstałam i założyłam czarne jeansy i szarą bluzę. Usiadłam na białym parapecie i przyglądałam się widokom, które znajdują się za oknem. Było dziś pochmurno, zapowiadała się ulewa. 

Pomocniczka YouTubeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz