Kolacja

1.2K 136 30
                                    


   John przeznaczył dużo czasu nad zastanowieniem się co dokładnie Sherlock myślał o ich związku, ale to było trudniejsze niż się spodziewał. Prawię wszystko co Sherlock zrobił albo powiedział może być interpretowane na więcej niż jeden sposób. John nie miał szansy dojść do żadnych wniosków. 

    Mieli sprawę, zaczęło się od prywatnego klienta, a skończyło w Scotland Yardzie z pół tuzinem reporterów, którzy chcieli wiedzieć w jaki sposób ją rozwiązali. John ledwie miał czas aby powiedzieć jak Sherlock był niesamowity przed kamerami. Sherlock odburknął od niechcenia na kilka pytań a potem nagle wyszedł z wywiadu. John nawet nie przeprosił reporterów, wybiegł za nim i wsiadł do taksówki obok niego. 

    Usiedli wygodnie. Sherlock uniósł dłoń zanim John zdążył cokolwiek powiedzieć.

- Wiem. Bądź uprzejmy Sherlock. Monotonnia. Każde pytanie miało oczywistą odpowiedź. Nie było powodu aby tkwić tam nadal. 

    John zrozumiał, że powinien zatrzymać Sherlocka który był niegrzeczny ale był bardziej zajęty myśleniem o tym jak blisko siebie stoją i jak to będzie wyglądać na zdjęciach w gazecie. Czy Sherlock zanotował by fakt jakby John położył dłoń w tego talii? A jeśli tak, to sprzeciwił by się czy odwzajemnił ruch? John spojrzał na taksówkarza, który nie zwracał na nich uwagi, odchrząknął. Jedyny sposób aby się dowiedzieć. Umiał flirtować. 

- Cóż, przynajmniej mieli czas, aby zrobić kilka zdjęć. Masz swoją fioletową koszulę która zawsze sprawia, że wyglądasz dobrze.

- Hmm - Sherlock odwrócił się w stronę Johna, był to wyraźny znak, że jest zainteresowany.

    John poczuł wypieki na policzkach, nie z zakłopotania tylko z przyjemności. Siedział pod kątem obok Sherlocka, ich kolana dotykały się.

- Masz błoto we włosach - powiedział Sherlock.

    John zmarszczył brwi. Nie tego spodziewał się usłyszeć. To on trzymał jednego sprawcę na ziemi do przyjazdu policji, byłby zaskoczony gdyby dowiedział się, że nie jest brudny. Byłoby mniej miło gdyby Sherlock wspomniał o tym przed kamerami. 

- Tam - Sherlock wskazał jego głowę.

    John przeczesał palcami włosy rozrzucając małe kawałki brudu na siedzenie taksówki. 

- Muszę iść do fryzjera.

- Lubię kiedy masz takie włosy - powiedział Sherlock i odwrócił się aby spojrzeć przez okno, przerywając przy tym intymny kontakt ich kolan, pozostawiając Johna w domysłach co ten miał na myśli. Nie było w jego słowach żadnej sugestii, to nie było coś co powiedziałby znajomemu. Więc, co to było? On mówił i robił to co chciał.

    Nie mówił już ani słowa aż do momentu kiedy taksówka zatrzymała się przed ich mieszkaniem na Baker Street. Sherlock wyskoczył z samochodu tak szybko jak do niego wsiadł. John skrzywił się, zapłacił kierowcy, a następnie stanął na chodniku aby sprawdzić czy ma na sobie gdzieś jeszcze błoto. Nie, tylko na włosach, ale prysznic wydawał się dobrym pomysłem. 

    Pchnął drzwi do mieszkania aby wpaść na Sherlocka który był przetrzymywany w holu przez panią Hudson.

- Oh John! Przegapiłeś, właśnie mówiłam o tym Sherlockowi. Przed chwilą byliście w telewizji. Rozwiązaliście sprawę której policja nie mogła. Musicie być bardzo dumni. Uratowaliście życie tej dziewczynki i jej rodziny. Zapewne chcecie to świętować. 

    Sherlock dał jej niezasłużone gniewne spojrzenie i wbiegł po schodach. John pobiegł za nim żeby powiedzieć mu, że nie ma żadnych powodów aby był niemiły dla ich gospodyni. 

One LoveWhere stories live. Discover now