dział #1

117 10 0
                                    

Siedziałam smutna pod drzewem. Świat przyjął kolory szarości. Nie rejestrował pięknych kolorów nieba i śpiewu ptaków. Informacja którą dostałam dobiła mnie. Śmierć osoby bliskiej. osoby z którą planowałam całą moją przyszłość... Zginęła... Tak nagle... W jednym głupim wypadku. Nie wierzyłam. Przecież jeszcze wczoraj razem chustalismy sie na chustawce pod jabłonią... On wpatrywał się w moje oczy i uśmiechał się. Wąchał moje włosy i tulił do siebie jak byśmy nie mieli już się widzieć nigdy więcej. Tulił mnie do siebie i łuskał moje pliki swoimi ustami. On jedyny mnie rozumiał i pocieszał. On jeden mnie szczerze kochał tak jak i moja matka. Jeszcze wczoraj nie myśleliśmy że coś może się wydarzyć. Płakałam. Wspomnienia z prędkością światła przekazywały mi w głowie ... Te piękne jak i gorzkie. Jaki sens miało mieć teraz moje życie kiedy nie ma połowy mojego serca. Niewydolność serca mojego doprowadzi mnie do niego. Do przeciwnego Królestwa Bożego. Za 3 dni ma być pogrzeb. Chyba się tam rzucę i każe zakopać siebie z nim żywcem. Spojrzałam w górę Agata moja przyjaciółka spojrzała na mnie z politowaniem. Chciała mnie pocieszyc. Lecz ja się nie dałam. Mój napad histerii był zbyt wielki aby móc mnie opanować. około godziny 20  poszłam spać

o wszystkim i o niczym (Umieram A Wiec Jeszcze Żyje!)Where stories live. Discover now