1

121K 3.4K 291
                                    

Amy


Półtora roku. Tyle czasu potrzebowali rodzice, aby zapomnieć o naszej tragedii. Tylko tyle znaczyło dla nich życie syna, które skończyło się o wiele za wcześnie. Spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i byliśmy w drodze, aby rozpocząć przygodę w nowym miejscu. W nowym domu w Ashland w Oregonie. Miasteczko stało się częścią mojego życia i prawdopodobnie będzie kluczowym miejscem w budowaniu przyszłości. Patrzyłam nakolejne mijane drzewa i kolorowe domy. W słuchawkach rozbrzmiewały kolejne piosenki z ulubionej playlisty Ethana, przypominając mi, że już nigdy nie zobaczę tego uroczego chłopakakiwającego głową w rytm muzyki. Snuliśmy plany na przyszłość, które błyskawicznie odebrała nam bezwzględnie postępująca choroba. Brakowało w moim życiu człowieka, który pomógłbymi przetrwać w tej napędzanej pieniędzmi i chorymi ambicjami rodzinie. Rodzice zawsze byli rygorystyczni, wymagali uczenia się na własnych błędach i dążenia do doskonałości. Gdy Ethanpokazywał mi świat, mogłam o tym wszystkim zapomnieć. Powtarzał, żeby przede wszystkim gonić za marzeniami, bo bez nich życie się nie liczy. Te słowa szczególnie zapadły mi w pamięć, bo w ciągłej pogoni za doskonałymi ocenami i nienagannym zachowaniem, pozwoliły mi wciąż czuć szczęście. Ethan, choć starszy ode mnie o cztery lata, był dla mnie przyjacielem. Był młodym i niezwykle charyzmatycznym chłopakiem, którego traktowałam jak anioła stróża i autorytet. Zastępował mi rodziców, gdy oni po raz kolejny przedkładali rozwój kariery nad dobro własnych dzieci. Kiedy odszedł, sama musiałam sobie radzić z natłokiem emocji, choć nie bardzo mi to wychodziło. Przeprowadzka miała być nowym początkiem, bo tak uważali moi rodzice, którzy nie brali nawet pod uwagę, jak ciężkie jest zostawienie za sobą przeszłości. Była sobota, co oznaczało, że za dwa dni będę musiała iść do nowej szkoły. Poczułam ucisk w żołądku, który już nauczyłam się ignorować. Oznaczał, że nie jestem na to wszystko gotowa. Nie jestem gotowa na sytuację, gdy wychodząc z budynku szkoły, nie zobaczę uśmiechniętej twarzy brata, który będzie tylko czekać, żebym opowiedziała mu, jak mi minął dzień. Wiem, że teraz moje opowieści zginą zamknięte w moim umyśle, bo nikogo z moich pozostałych bliskich nie obchodzi, jak spędziłam dzień. Myśląc o tym, dojechałam do celu, aby przez kolejne dwa dni poznawać mój nowy dom.


Poniedziałek


Stałam przed budynkiem szkoły i patrzyłam na powiększający się tłum przed wejściem. Byłam pewna, że wpadam w panikę.— Cholera — mruknęłam pod nosem. Od rana odczuwałam mdłości na myśl o tej chwili.Uniosłam naszyjnik z zawieszką przypominającą skrzydło anioła, którego ciężar odczuwałam teraz ze zdwojoną siłą. Ten wyjątkowy prezent dostałam od brata na dziesiąte urodziny. Nigdy nie zapomnę jego dumnej, uroczej buźki, gdy zarobił na niego myciem samochodów i koszeniem trawników w okolicy. Wiedziałam, że jest to wyjątkowy prezent. W zasadzie wszystko, co dostałam od Ethana, było dla mnie niezaprzeczalnie ważne.— Życz mi powodzenia, bracie. — Ostatni raz pomyślałam o Ethanie i ruszyłam do budynku.Na początku miałam spotkanie z dyrektorką, która wyjaśniła mi zasady panujące w szkole. Była to typowa pogadanka, którą niejednokrotnie słyszałam na apelach w poprzedniej placówce. Dała mi plan zajęć i skierowała na moją pierwszą lekcję w nowej rzeczywistości. Zapukałam niepewnie do drzwi, przez które po chwili wychylił się nauczyciel o miłym spojrzeniu.— Dzień dobry, jestem tutaj nowa, a w sekretariacie kazalimi się tu zgłosić.— Zapewne Amy West? — zapytał radośnie lekko już siwiejący mężczyzna.Pokiwałam potwierdzająco głową, bo gula w moim gardle rosła coraz szybciej, uświadamiając mi, że na pewno wpadam w panikę.— Miło widzieć nową twarz w naszej szkole, chodź! — Gestem wskazał, abym do niego podeszła. — Proszę o ciszę! — Starał się uciszyć narastający w klasie hałas. — Przywitajcie Amy West, mam nadzieję, że zostanie z nami na dłużej, a wy ją przyjmiecie najlepiej, jak potraficie. Jestem wychowawcą, nazywam się Benjamin Hester. Znajdź sobie jakieś miejsce. — Zadziwiało mnie to, że z twarzy mężczyzny nie schodził uśmiech.Czułam się dziwnie, gdy patrzyłam na kolejne twarze zupełnie obcych mi ludzi. Większość wydawała się obojętna, reszta podekscytowana widokiem nowej osoby. Mnie natomiast pochłaniał niepokój, ponieważ nie czułam się dobrze. Przerażała mnie perspektywa nawiązywania nowych znajomości. Miałam czystą kartę i to ode mnie zależało, co się na niej znajdzie. Jeden zły ruch i mogłam nieodwracalnie ją zabrudzić. Miałam wrażenie, że bardzo długo stoję w bezruchu, więc mój umysł zaczął błagać ciało o poruszenie. Miałam do wyboru: zająć miejsce w pierwszej ławce albo dosiąść się do blondynki, której uśmiech zdradzałprzyjazne zamiary. Wybrałam drugą opcję. Mijałam kolejne ławki i powoli obserwowałam teren, po którym się poruszałam. Takie było liceum — tutaj nowa osoba jest jak bezbronne zwierzę rzucone lwom na pożarcie. Dawno nauczyłam się sztuki przetrwania, ale moje serce i tak z każdym krokiem biło coraz szybciej. Oddech wyrównał się dopiero, gdy zajęłam miejsce w ławce. Drżącymi rękoma chwyciłam piórnik i zeszyt. Nie dostałam jeszcze książek, więc miałam nadzieję, że nauczyciel wybaczy mi chwilowe roztrzepanie. Nigdy nie miałam problemów z nauką; może dlatego, że od małego byłam programowana do osiągania sukcesów w każdej dziedzinie. Męczące, ale zdołałam się przyzwyczaić. Zazwyczaj wystarczało mi siedzenie na lekcji i nierozpraszanie się. A to zdołałam opanować do perfekcji.— Cześć, jestem Liv. — Blondynka siedząca ze mną w ławce z szerokim uśmiechem wyciągnęła rękę, aby się przywitać.— Jestem Amy — przywitałam się i odwzajemniłam gest.— Co cię sprowadziło do tego nudnego miasteczka?— Ojciec dostał lepszą pracę, mama się dostosowała, a ja nie miałam nic do gadania. — Nie czułam, że jest to dobry czas, aby podawać prawdziwe powody przeprowadzki, więc wybrałambezpieczniejszą wersję.— Niefajnie. — Na twarzy Liv pojawił się grymas, który po chwili zmienił się w zaciekawienie. — Śliczny naszyjnik. —Dziewczyna ukradkiem spoglądała na prezent od Ethana.— Dziękuję, to prezent. — Moje myśli powędrowały gdzieś daleko, bujając we wspomnieniach. — Od Ethana, mojego brata. Zmarł półtora roku temu. — Poczułam na ramieniu pocieszającą rękę blondynki i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że wszystkie moje mięśnie się napięły.— To... — zaczęła Liv, a w jej wzroku widziałam troskę — ...beznadzieja.Widywałam to spojrzenie już wiele razy. Od kiedy odszedł Ethan, nikt nie patrzył już na mnie normalnie. W poprzednim miasteczku każdy w okolicy znał bardzo dobrze nasząrodzinę. Może przez wpływowych rodziców, a może przez charyzmę, którą miał mój brat. To i tak nie miało znaczenia, bo najszerszym echem odbiła się nasza tragedia. Po ceremonii pogrzebowej nikt nigdy nie zapytał mnie, jakie mam marzenia, jakie plany na wakacje albo co dzisiaj będę robić. Wszystkie słowa od dobrze mi znanych osób dotyczyły śmierci brata.Mnóstwo współczujących spojrzeń ludzi, u których zwykle widywałam uśmiech. Zupełnie jakby z chwilą odejścia Ethana z mojego życia odeszły też szczęście i radość.— Tak — przyznałam, patrząc w przestrzeń, bo nie zniosłabym kolejnej fali troski i współczucia. — Beznadzieja.— Dziewczyny! — Po klasie rozniósł się donośny głos nauczyciela. — Jest lekcja, czas na plotkowanie będzie na przerwie.Odczekałyśmy chwilę, aż pan Hester wróci do swoich zajęć, żeby móc powrócić do rozmowy. Na szczęście ta chwila nieuwagi pozwoliła mi zapomnieć o bardzo niewygodnym temacie.— Opowiedz coś o sobie. — Zainteresowanie moją osobą było czymś rzadko spotykanym i spowodowało u mnie chwilowe zawahanie.Odwróciłam głowę w stronę koleżanki z ławki i mogłam stwierdzić, że była naprawdę śliczna. Niebieskie oczy idealnie komponowały się z jasnymi blond włosami. Ten bardzo przyjemny obraz dopełniała jej idealna sylwetka.— Wychowałam się w Redding w Kalifornii, razem ze starszym bratem i rodzicami. Dziadkowie mieszkają tutaj, odkąd pamiętam, więc gdy tata dostał propozycję, żeby się tu przenieść, bez wahania ją przyjął. Wsadzili mnie do samochodu i jestem. — Wzruszyłam ramionami. Starałam się mówić ze spokojem, ale głos mi się łamał. — Żyłam z Ethanem, który był wulkanem energii, zaszczepił to także we mnie. Sport to raczej hobby, które odłożyłam na razie na półkę, mam nadzieję, że kiedyś do niego wrócę. W wolnym czasie jestem zwolennikiem leżenia na kanapie oglądania seriali, które robią mi papkę z mózgu, choć chętnie rozwinęłabym życie towarzyskie. — Uśmiechnęłam się lekko, co ucieszyło dziewczynę, ponieważ była to pierwsza oznaka pozytywnych emocji z mojej strony. Ostatnio trudno było o takie chwile.— Sport w tej szkole jest uwielbiany głównie przez dziewczyny. — Rozejrzałam się po klasie i nie potrafiłam wyobrazić sobie tych dziewczyn chcących grać w cokolwiek. — Nie chodzi o ćwiczenia — wyjaśniła szybko Liv, widząc moją oskarżycielską minę. — Tutejszy nauczyciel wychowania fizycznego skradł serce niejednej dziewczynie. Patrz na to. — Dziewczyna się wy-szczerzyła i spojrzała w stronę okna. — Czy to pan James? — Podniosła głos, żeby każdy dobrze usłyszał.Reakcja dziewczyn była natychmiastowa — każda z zachwytem w oczach zaczęła się naciągać tylko po to, aby spojrzeć przez okno. Wyglądało to komicznie. Wychowawca zgromił Liv wzrokiem, a ta opuściła pośpiesznie wzrok, nie przestając się śmiać pod nosem. Mnie też to poprawiło humor, głównie dlatego, że czułam w tej dziewczynie chęć rozmowy i poznaniamnie.— Nie skłamię, jak powiem, że większość dziewczyn w tym budynku chciałaby wepchnąć mu język do gardła — dodała już nieco ciszej.Wyobraziłam sobie tłum dziewczyn uganiających się za nauczycielem i poczułam obrzydzenie. Po chwili ciszy nasza rozmowa ciągnęła się dalej, co pozwoliło mi poznać też kilka faktów o koleżance z ławki. Czułam, że podjęłam dobrą decyzję, dosiadając się właśnie do niej.Gdy tylko wyszłyśmy za drzwi klasy, od razu pojawiła się obok nas dwójka chłopaków z niemrawymi uśmiechami.— Hej, piękna! — Jeden z nich pochylił się w stronę Liv i złożył pocałunek na jej policzku, drugi natomiast długo mi się przyglądał. Nie mogłam dokładnie odczytać emocji z jego twarzy, bo miał na nosie okulary przeciwsłoneczne.— Witaj w klasie. — Uśmiechnął się, a na jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki.Te słowa zaciekawiły jego kolegę, bo od razu się do mnie odwrócił.— Nowe koleżanki zawsze poprawiają mi humor, zwłaszcza jak są takie ładne. — Chwycił moją rękę i delikatnie ją pocałował.— Ogarnij się, bo wystraszysz dziewczynę, jeszcze zanim zdąży poznać twoje imię. — Kolega lekko uderzył go w głowę, po czym zaczęli się przepychać.Czułam się zdezorientowana, ale bawiła mnie ta sytuacja. Dobrze było widzieć ludzi, którzy czują się przy mnie swobodnie. Sprawiało to, że i ja nie czułam się spięta przy każdymspojrzeniu czy ruchu.— Spokój? — Rozniósł się głos Liv, na co chłopaki od razu się zgodzili i wrócili do rozmowy. — Chciałabym, żebyście poznali Amy — mam nadzieje, że nową osobę w naszej paczce. — Odwróciła się w moją stronę z bardzo czułym uśmiechem, który podniósł mnie na duchu.— Możemy się później bliżej poznać — jeden z chłopaków puścił do mnie oczko.— To jest Greg. — Pokazała na bruneta stojącego obok mnie. — Ten ponurak w okularach to Jacob. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie są zbyt normalni, jednak jak spędzisz z nimi trochę więcej czasu, będziesz tego pewna. Z bladym, ale szczerym uśmiechem przyglądałam się nowo poznanym osobom. Spotkaliśmy się zaledwie kilka minut temu, ale zauważyłam, że ta trójka była zgraną paczką. Ciągłe uśmiechy i przyjacielskie przepychanki wydawały się nie być udawane. Szczerze cieszyli się ze swojej obecności. Wzbudzało to we mnie dziwne uczucie, bo nawet w poprzednim mieście nie byłam jedną z tych „popularnych" dziewczyn. Wolałamprzebywać w swoim zamkniętym gronie znajomych, których niestety z każdym dniem ubywało. Tak to jest, gdy ludzie dowiadują się, że przeżyłaś śmierć kogoś ważnego i boją się przebywać w twoim towarzystwie, aby cię nie urazić. Z czasem każdy wydaje się nieszczery i wszyscy traktują cię jak jajko, którego trzeba pilnować. Ludzi to przerasta i wolą odejść, niż uważać z każdym słowem. Tak też się stało w moim przypadku, więc nie utrzymywałam kontaktu z żadnym ze starych znajomych.— Tam idzie Megan. —Z zamyślenia wyrwała mnie Liv, która machała w stronę ciemnoskórej dziewczyny zmierzającej w naszym kierunku.— Cześć wam! — Cała grupa przywitała się z dziewczyną, która zaraz przeniosła wzrok na mnie. — Jestem Megan.Przywitałam się z nią, jednak mimo uśmiechu na jej twarzy, wyczułam pewien dystans. Reszta osób emanowała radością i energią, które sprawiały, że i ja czułam się lepiej. Nie czułamtego od Megan, jednak odepchnęłam tę myśl. Dziewczyna szybko powiedziała to, co chciała przekazać, i poszła dalej, jak się domyślałam, na swoje zajęcia. Liv postanowiła oprowadzićmnie trochę po szkole, na co chłopaki również z chęcią przystali. Cała szkoła wyglądała nowocześnie, chociaż z zachowaniem klasycznych standardów. Ściany korytarzy pokrywała biała farba, która tworzyła idealne tło dla dużych obrazów. Gdy przyszła pora na lunch, ruszyliśmy z Liv i chłopakami na stołówkę, o której myśl od niedawna wywoływała u mnie odruch wymiotny. Każdy, kto nie ma grupy bliskich znajomych, wie, że takie miejsca są niczym piekło. Teraz w moim życiu zaczął się nowy rozdział, w którym nie musiałam siedzieć na stołówce sama. Spojrzałam na coś, co powinno przypominać jedzenie, i automatycznie odechciało mi się tego próbować. Zamiast tego kupiłam sobie babeczkę, i jedząc kolejne kawałki, przyglądałam się ludziom. Nigdy wcześniej nie zmieniałam szkoły i było to gorsze doświadczenie niż pierwszy dzień szkoły w ogóle. Wtedy przynajmniej nie jest się jedyną osobą, która nikogo nie zna. Przyglądałam się kolejnym twarzom, gdy mój wzrok padł na chłopaka wchodzącego na stołówkę. Wydawał się trochę starszy od nas, więc mógł być z ostatniej klasy. Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, to jego spojrzenie, które było chłodne i bez emocji. Oczy miał ciemne, a z tej odległości wydawały się wręcz czarne. Ciemne włosy układały się w nieład, który pasował do jego wyglądu. Krótkie dresowe spodenki opadały luźno na jego biodra, do tego miał ubraną czarną bluzę. Nie wydawał się spięty, a jego postawa była zachowawcza. Zaintrygowałmnie, ale nie wiedziałam dlaczego. Jedno trzeba było przyznać — chłopak robił wrażenie, i to nie tylko na mnie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i spostrzegłam równie ciekawskie spojrzenia innych dziewczyn.— Do której on chodzi klasy? — Liv spojrzała na mnie, a ja kiwnęłam głową w stronę nieznajomego chłopaka.— Nie łudź się, jest niedostępny — wtrącił się Jacob.— Tu masz lepszą partię. — Greg wskazał na siebie z zawadiackim uśmieszkiem.— Ogarnij się. — Jacob kolejny raz lekko uderzył Grega, co spowodowało rozpoczęcie ich zabawnej przepychanki.— Lucas James — powiedziała w końcu Megan.Miałam wrażenie, że już gdzieś słyszałam to nazwisko. Spojrzałam jeszcze raz na chłopaka, który ruszył do stołu, przy którym siedzieli nauczyciele. Zaczęłam łączyć fakty i w końcu zapaliła się lampka w mojej głowie. Otworzyłam szeroko oczy i przeniosłam wzrok na Liv.— Czy to jest nauczyciel WF-u? — Czułam, jak głos mi się łamie.— Nie martw się, nie jesteś pierwszą, której wpadł w oko. Jest młody, przystojny i niedostępny, co jeszcze bardziej ciekawi dziewczyny. — Liv próbowała mnie uspokoić.Na jej twarzy pojawił się szczery uśmiech, który zdradzał, że jest podekscytowana moim zainteresowaniem tym mężczyzną. Nie kontynuowałam tej rozmowy, bo nie chciałam dać Livpoczucia satysfakcji. Co jakiś czas jednak kierowałam wzrok w stronę nauczyciela. W pewnym momencie on też na mnie popatrzył i napotkałam jego zimne spojrzenie. Trwało to raptemsekundę, ale wystarczyło, aby moje ciało przeszył nieprzyjemny dreszcz. To było bardzo dziwne uczucie, bo podobnie lodowate spojrzenie miała tylko moja matka.

Nie jestem taki zły \WYDANE 23.08.2023Where stories live. Discover now