Rozdział 3

595 36 4
                                    

Trójka chłopaków wyniosła przegranego i już wrzucili by go do wody, gdy nagle zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Zoro mocno wierzgnął nogami, przez co Luffy go puścił, stracił równowagę i wpadł do wody. Jego los podzielił Kid, który został kopnięty w brzuch, a Killer doznał chwilowego lotu w przestworzach. Zielonowłosy przykucnął na skraju basenu.

- I co? Kto został wrzucony do basenu? - zapytał zaczepnie Luffyego, który chwilę wcześniej wypłynął, parskając i krztusząc się.

- Ty! - nagle za Zoro pojawił się Sanji, który zamierzał kopnąć chłopaka, jako kara za poniżenie przyszłego pana młodego. Jednak zielonowłosy zrobił unik i kucharz z okrzykiem zaskoczenia wylądował w wodzie. Reszta imprezowiczów stwierdziła, że to w sumie dobry moment na skoki do wody. Tak więc, po chwili basen zapełnił się bawiącymi kawalerami, którzy niczym dzieci ochlapywali się wodą i nawzajem podtapiali.

Zoro ściągnął buty, koszulkę i spojrzał na Lawa z rozbawieniem, po czym odwrócił się i na płasko poleciał do wody. Oczy chirurga uważnie rejestrowały każdy ruch chłopaka, równocześnie przyglądając mu się uważniej. Roronoa miał ciało godne modela, na którego widok mdleją młode panny. I nie tylko…

Trafalgar, po tej chwilowej zadumie, nie miał większego wyboru. Również pozbył się górnej części ubrań i wskoczył.

Woda była chłodnawa, ale to miło kontrastowało z ciepłą nocą. Brook szybko przeniósł się ze sprzętem na brzeg, zaś Franky wyciągnął alkohol. Którego było kilkanaście skrzyń. Zapowiadało się całkiem przyjemnie. Już po kilkunastu minutach Cavendish zaczął się lekko zataczać. No cóż.. urodą nie grzeszy, jednak alkohol zawsze szybko uderzał mu do głowy.

Przez jakiś czas wszyscy pływali, ochlapywali się wodą i nawzajem podtapiali. Law pokusił się o dokuczenie w tej wersji Kidowi, który nie był w stanie się odwdzięczyć, bo chirurg po prostu od niego szybko odpłynął. Niesiony ciekawością, zaczął szukać owego modela. Okazało się, że ochlapywał się wodą z Luffym, Bartolomeo i Sanjim.

- Torao! - po tym entuzjastycznym krzyku Law został zalany falą stworzoną przez młodego D. Skrzywił się nieznacznie.

- Oi.. -warknął i zanurkował. Złapał czarnowłosego chłopaka za nogi i pociągnął w dół. Jednak Trafalgar nie wypłynął od razu. Jego uwagę przyciągnęło ciało zielonowłosego. On był naprawdę bardzo dobrze umięśniony. Nogi, klatka piersiowa, ręce. To było coś pięknego. Nawet kobiety, które przychodziły do jego klinki, by się „upiększyć”, nie robiły na nim takiego wrażenia. Na myśl o dotknięciu tego ciała, Law oblizał lubieżnie wargę. I wówczas zauważył, że trochę brak mu powietrza. Wypłynął, nabierając haust życiodajnego tlenu. Przez chwilę oddychał głęboko, tym samym tracąc z oczu swój obiekt zainteresowań.

-Wyścigi! - stwierdził nagle Luffy, wyskakując w górę. Większość osób uznała to za świetny pomysł, w końcu nie można cały czas tylko się ochlapywać. Law stwierdził, że w razie czego woli wyjść z wody. Umiał pływać, ale widząc podbuzowanych (i podpitych) chętnych, postanowił się nie wtrącać. W przeciwnym razie źle może się to dla niego skończyć.

Chętnymi zaś byli Usopp, Cavendish (który nagle jakimś cudem wytrzeźwiał...), Kid, Sabo i Ace. Sędzią zaś został Coby, który chyba też obawiał się wejścia do wody pełnej zdziecinniałych mężczyzn. Reszta została, delikatnie mówiąc, poproszona o opuszczenie basenu. Trafalgar stanął niedaleko brzegu, by obserwować rozgrywającą się konkurencję.

- Na miejsca! - rozległ się głos Cobyego. - Gotów… Start! - zawodnicy wskoczyli do wody. Zasady były proste: kto pierwszy przepłynie 3 długości basenu, ten dostanie skrzynkę alkoholu. To było około 30 metrów. Plus minus pięć. Nic wielkiego, dla kogoś takiego jak oni.

Wieczór KawalerskiOnde histórias criam vida. Descubra agora