livslogga

1.5K 252 252
                                    

    Wcale nie planowałem się zakochać.

    Ten chłopak po prostu pojawił się w moim życiu pewnego dnia i prześladował mnie wszędzie, gdzie aktualnie się znajdowałem. Wiem, że nie robił tego specjalnie, ba, ja również nie robiłem tego specjalne. Zwyczajnie los postanowił postawić nas sobie na drodze i zabawić się różnymi okolicznościami, w których mogliśmy się poznać.

    Uznajmy, że dokładnie nie pamiętam, kiedy to wszystko się zaczęło. Wiem tylko, że jak co dzień szukałem w parku różnych ciekawych rzeczy do sfotografowania, a kiedy wróciłem do mieszkania i zacząłem przeglądać wykonane zdjęcia w celach selekcji, natknąłem się na to jedno, które całkowicie zmieniło moje życie. Do tej pory nie wiem, kiedy i jak je zrobiłem.

    Następnego dnia zobaczyłem Hoseoka na żywo. Wyglądał tak bardzo nierealnie, że nie potrafiłem wymusić na sobie żadnego ruchu w jego stronę. Tamtego dnia wróciłem do domu bez żadnych zdjęć i czułem się niesamowicie skołowany. Nawet alkohol nie pomógł mi pozbierać myśli, kiedy z ciężką, zamroczoną promilami głową wpatrywałem się w fotografię wyświetloną na ekranie komputera.

    Każdy człowiek mógłby sobie pomyśleć, że byłem dziwny, jednakże ja odpowiem na to jednym – byłem po prostu zwyczajnie zakochany.

    Kolejny raz wpadłem na Hoseoka niedaleko piekarni, będąc spóźnionym na zajęcia.

    Nieznośne, rozkrzyczane dziecko wbiegło prosto w jego zgrabne nogi, powodując, że brunet wypuścił torby z zakupami na brudny chodnik. Mały chłopiec, nie zważając na swoje dzieło, uciekał dalej przed wrzeszczącą na niego matką, ale ja nie zwracałem już na niego uwagi. Prędko zacząłem zbierać rozrzucone dookoła bułki, ignorując to, że jeszcze chwilę temu się spieszyłem.

    Ciche podziękowanie Hoseoka sprawiło, że moje serce zabiło szybciej; jego uśmiech odebrał mi oddech, a kiedy nasze dłonie musnęły się niewinnie podczas wymiany bułkami, poczułem jak robi mi się gorąco.

    Jego oczy były niesamowite. Nie byłem w stanie długo w nie patrzeć, gdyż czułem, że jeszcze chwila, a chłopak odkryje wszystkie moje emocje, czego bardzo w tamtym momencie nie chciałem.

    Siedząc wieczorem na zniszczonej kanapie, z zieloną butelką w dłoni, dotarło do mnie w jak bardzo opłakanym stanie jest moja praca zaliczeniowa z fotografii, bo przecież nie mogłem wręczyć prowadzącemu albumu ze zdjęciami Hoseoka w różnych sceneriach.

    Wyglądało na to, że chłopak, będąc codziennie pogrążonym w lekturze na parkowej ławce, nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że ktoś ciągle i nachalnie mu się przygląda. Nie przeszkadzało mi to, mogłem przynajmniej bezkarnie go podziwiać i uwieczniać jego piękno na kolejnych fotografiach robionych z ukrycia.

    Jego imię poznałem przypadkiem. Czy na pewno? Uznajmy, że nie pamiętam.

    Wszedłem wtedy do małego sklepu, aby kupić nowy zestaw ołówków na zajęcia z rysunku. Strzepnąłem krople deszczu z jasnych włosów, a po chwili do moich uszu dotarł śmiech, przez który w moim brzuchu do lotu zerwało się stado motyli.

    Spojrzałem na rozbawionego bruneta, który ścierał z policzka zimne krople, patrząc na mnie roziskrzonymi z wesołości oczami. Momentalnie zrobiło mi się głupio, a na moje policzki wstąpił rumieniec zawstydzenia. Zakryłem twarz grzywką, bełkocząc ciche przeprosiny, i prędko podszedłem do odpowiedniej alejki, aby zniknąć chłopakowi z oczu. Czułem się zażenowany.

    — Co cię tak rozbawiło, Hoseokkie? — Usłyszałem czyjś głos.

    Podniosłem wzrok i wychyliłem się zza półki, aby zobaczyć wysokiego blondyna stojącego obok chłopaka.

livslogga ◈ yoonseok ✔Where stories live. Discover now