Twelve

2.1K 275 181
                                    

Proszę, nie odbieraj tego jako żart.

Zacisnęłam usta w cienką linię, otwierając szeroko oczy.

Czy ja się właśnie przesłyszałam?

— Kihyun, ty żartownisiu — powiedziałam po chwili, uderzając go lekko w bark. — Masz dzisiaj niezły humor, bo żarty się ciebie trzymają! — dodałam, udając, że ścieram niewidzialną łzę.

Chłopak popatrzył na mnie, a po jego twarzy przemknął uśmiech.

— Jisoo, ja nie żartowałem — odparł poważnie, biorąc głęboki wdech. — Chcę móc trzymać cię za rękę, kiedy będziemy gdzieś wychodzić — mówiąc to, ujął moją dłoń w swoją. — Chcę zawsze być przy tobie, kiedy będziesz czuła się źle, żebym mógł cię mocno przytulić — dodał, przysuwając się, a następnie obejmując mnie. Poczułam, jak mój żołądek wywinął w środku fikołka. Przełknęłam ślinę, starając pozbyć się nieprzyjemnego uczucia w gardle. Moje serce terkotało niespodziewanie szybko i bałam się, że Kihyun to zauważy. Poczułam, jak na moje policzki wpełza rumieniec. 

Cholera.

— Chcę móc oglądać twoje słodkie rumieńce — kontynuował, obejmując moją twarz swoimi dłońmi. — Chcę też móc cię całować. Bez okazji, tak po prostu — dodał, zbliżając swoją twarz do mojej.

Zamarłam. Wstrzymałam oddech, otwierając szeroko oczy. Kihyun uśmiechnął się, następnie delikatnie muskając moje usta swoimi. Poczułam, jak w moim brzuchu uwolnione zostaje stado motyli. Czas jakby zwolnił swój bieg. Kihyun był tak blisko, że mogłam policzyć wszystkie jego rzęsy.

Chłopak odsunął się, lekko się uśmiechając. Siedziałam osłupiona, patrząc na jego roześmianą twarz.

— To dopiero początek, spokojnie — powiedział, widząc moją minę. — Będę codziennie chodził z tobą za rękę i cię przytulał, aż w końcu się we mnie zakochasz — dodał, przeczesując ręką swoje włosy. — Chcę być tym, przez którego się uśmiechasz i zrobię wszystko, by znaleźć się na tym wyjątkowym miejscu.

Oblizałam usta, następnie biorąc głęboki wdech. Głos ugrzązł mi w gardle i nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa.

— Jednak oddychasz! — zawołał Kihyun, szeroko się uśmiechając. — Już myślałem, że będę musiał udzielić ci pierwszej pomocy — dodał, robiąc z ust kaczy dzióbek.

— Przestań mnie zawstydzać — warknęłam, zakrywając twarz dłońmi.

Byłam czerwona jak burak i czułam palący wzrok chłopaka na sobie.

— Zawstydzam cię? — zapytał, przysiadając się bliżej. — To może powinienem pocałować cię jeszcze raz? — dodał, z łobuzerskim uśmiechem.

— Co — mruknęłam nieprzytomnie, mrużąc oczy.

Nagle do pokoju wbiegł Hoseok, ciągnąc za sobą pluszaka.

— Jisoo — jęknął, trąc swoje oczka. — Mama gdzieś wyszła, a taty wciąż nie ma. Jisoo, ja chcę spać — dodał, będąc bliskim płaczu.

Poderwałam się z łóżka, podchodząc do brzdąca.

— Pójdziemy do ciebie się położyć? — zapytałam, kucając, by być na jego poziomie. Ten tylko pokiwał energicznie główką.

Wzięłam go na ręce, a on objął moją szyję.

— Kihyun, ja pójdę go uspać — zwróciłam się do chłopaka, przytulając Hoseoka do siebie.

— Jasne, poczekam — zaśmiał się, opierając brodę na dłoni.

Uśmiechnęłam się lekko, kierując się z chłopczykiem do jego pokoju. Poprawiłam pościel na jego łóżeczku, po czym ułożyłam go w nim.

— Jisoo — mruknął zaspanym głosem, przekręcając się na plecy.

— Co tam? — zapytałam, przykrywając go kołdrą.

— Fajny jest ten twój Ki — odpowiedział, przytulając do siebie misia. — I jest bardzo ładny i umie budować wieże! — dodał, ziewając. — Czy Ki może przychodzić częściej? Nawet ty jesteś szczęśliwsza, kiedy on tutaj jest!

Wypuściłam powietrze z płuc, głaskając chłopca po jego czuprynce.

— Myślę, że Ki może przychodzić częściej — odparłam, uprzednio zastanawiając się chwilę nad odpowiedzią.

— Jasne, że mogę przychodzić częściej — usłyszałam głos Kihyuna.

Razem z Hoseokiem spojrzeliśmy w stronę drzwi. Chłopak opierał się o ich futrynę, uważnie nam się przyglądając.

— To super! — zawołał chłopczyk, szeroko się uśmiechając. — Przychodź częściej, to Jisoo będzie weselsza!

Przygryzłam wnętrze policzka, przymykając oczy.

— Jasne, będę przychodzić częściej, obiecuję — odpowiedział Kihyun i przypieczętował z Hoseokiem obietnicę, „na paluszek".

— Dobranoc Ki — powiedział chłopczyk, znów ziewając.

Poprawiłam mu kołdrę, następnie zapalając lampkę nocną.

— Skoro moja obecność sprawia, że jesteś weselsza, to serio będę musiał częściej przychodzić — odparł Kihyun, gdy wychodziliśmy z pokoju Hoseoka.

Prychnęłam pod nosem, puszczając tę uwagę mimo uszu. Chłopak spojrzał na swój telefon, pocierając dłonią kark.

— Późno już, będę się zbierał do domu — rzucił, następnie naciągając buty na swoje stopy.

Oparłam się o ścianę, przyglądając mu się uważnie.

— To co, do jutra? — zapytał, chowając ręce w kieszeniach swojej bluzy.

— Tak, do jutra. Uważaj na siebie — odpowiedziałam cicho, przyglądając się swoim dłoniom.

— Dobrze dobrze, będę na siebie uważał — zaśmiał się, po czym złożył motyli pocałunek na moim czole. — Do jutra! — dodał, przekraczając próg domu.

— Cześć — odpowiedziałam lekko zszokowana. — Czy to sen? — mruknęłam, zamykając za nim drzwi.

Po chwili mój telefon zawibrował.

Odblokowałam go, następnie odczytując wiadomość.



Od Kihyun:
Nie Jisoo, to nie jest sen. To Twoja nowa, lepsza rzeczywistość.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Chciałam to dodać za tydzień, ale chyba nie mogłabym tyle czekać!

Mam nadzieję, że Wam się spodobało!

Standardowo przepraszam za wszystkie błędy! ;;

Buziole, do następnego!

I can be your heroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz