/1/

24.8K 1K 797
                                    

Siedziałem w samochodzie patrząc na mijające za szybą drzewa i domy. Moja mama nic się nie odzywała całą drogę zapatrzona w autostradę. Oboje byliśmy tak samo przybici. Nie dziwię się, że sąd zdecydował na natychmiastowe przeniesienie mnie do ojca. Jak przez mgłę pamiętam wydarzenia z tamtej nocy, przez którą teraz jadę tam gdzie jadę. Krzyk mamy, wymachiwanie pustą szklaną butelką w moją stronę a następnie piekący, promieniujący ból i ciemność. Obudziłem się tydzień potem w szpitalu z głębokimi ranami na rękach, brzuchu oraz plecach spowodowanymi  poprzez pęknięte szkło. Musieli zgłosić sprawę na policję co nakierowało ich na problemy mojej mamy. To naprawdę opiekuńcza i pogodna kobieta jednak jest niestabilna psychicznie. Tej feralnej nocy znowu zaczęło jej odbijać i tym razem doszło do o wiele poważniejszych rękoczynów. Mój ojciec nic nie wiedział o jej problemach, jednak gdy się dowiedział  od razu postanowił mnie przyjąć.

 Rozwiódł się z mamą kiedy miałem dwanaście lat i od tamtej pory mieszka na drugim końcu stanów. Teraz kiedy mam już prawie osiemnaście lat mam za zadanie odnowić nasze relacje. Pff...Byłem pewny, że przygarnął mnie tylko z poczucia winy, w końcu na co komu nastolatek z hormonami? Oparłem głowę o zimną szybę. Nie dość, że się przeprowadzam do nowego miasta to jeszcze w połowie semestru ostatniej klasy. Na szczęście za tydzień ma się rozpocząć przerwa świąteczna więc będę miał dużo czasu aby zapoznać się z nowym otoczeniem.

-  Michael jesteśmy - powiedział smutny głos mojej mamy, spojrzałem na nią a w jej oczach dostrzegłem łzy. - Jeszcze raz cię przepraszam za to wszystko co zrobiłam i jeśli coś by się działo od razu dzwoń. U ojca będziesz miał naprawdę dobrze.

- Jak tylko będę mógł przyjadę do ciebie - powiedziałem łapiąc ją za drżące dłonie, które ona mocno ścisnęła.

- Tata już idzie.

Odwróciłem głowę przodem do szyby. Mój ociec był wysokim człowiekiem, po którym raczej nie odziedziczyłem wzrostu, jego blond włosy były krótko przystrzyżone a zielone oczy otoczone były lekkimi zmarszczkami dodające urody. Moja mama wyszła z pojazdu a ja zostałem jeszcze wpatrując się w swoje odbicie w lusterku samochodowym. Moje szare oczy były szeroko otwarte, blada skóra idealnie pasowała do szaro-białych włosów. Wszyscy myśleli, że są farbowane ale nie były, lekarze próbowali uzasadnić ich kolor ale nie udało im się. Podobno dziadek miał bardzo podobne włosy do moich. Tak jak wcześniej mówiłem nie jestem wysoki a raczej niski i chudy chociaż jakieś tam mięśnie rysowały się na moim brzuchu i ramionach więc nie byłem dosłownym flakiem. W końcu wyszedłem na zimne powietrze rozluźniając mięśnie po długiej podróży w ciasnym samochodzie.

- Michael jesteś! - powiedział rozradowany - Za chwilę pokaże Ci co i jak  ale wypakujmy wszystko- mężczyzna poczochrał mnie po włosach, a ja skrzywiłem się i próbowałem sprowrotem je ułożyć.

Ojciec zaczął wyciągać moje walizki, podszedłem do niego i mu pomogłem, kiedy wszystko było już na ziemi mama patrzyła na mnie ledwo powstrzymując łzy. Podszedłem do niej i ją przytuliłem najmocniej jak mogłem. Dalej bolały mnie moje rany ale starałem się tego nie okazywać i zignorowałem ból rozchodzący się po moim ciele.

- Jeszcze raz...jeszcze raz tak bardzo cię przepraszam - łkała tuż obok mojego ucha.

- Nic się nie stało. Zadzwoń do mnie po pierwszej wizycie u psychiatry dobrze? - spytałem spokojnie

- Oczywiście. Kocham cię, Mikki.

- Ja ciebie też mamo, uważaj na siebie - odsunąłem się od niej wiedząc, że im dłużej będziemy tak stać tym trudniej będzie nam się pożegnać.

- Na pewno nie chcesz zostać na noc Carmen? To była długa droga - spytał ojciec biorąc pod rękę jedną z walizek.

- Nie dziękuje. Pilnuj go Andrew - poprosiła moja rodzicielka.

- Nie masz się co martwić.- ojciec uśmiechnął się smutno do kobiety.

Kobieta odeszła do samochodu po czym odjechała zostawiając nas samych. Już nie ma odwrotu, nie wrócę tam na pewno nie wcześniej niż do wakacji o ile w ogóle będę mógł do niej jechać. Ojciec zaczął opowiadać jakie to miasto jest super, że na pewno dogadam się ze wszystkimi w szkole i również przyzwyczaję się do miasta. Wydawał się naprawdę szczęśliwy moim przyjazdem. Teraz mogłem spokojnie przyjrzeć się mojemu nowemu domu. Biały dwu-piętrowiec z wielkim ogrodem, w środku znajdował się duży nowoczesny salon połączony z kuchnią, toaleta oraz schowek i spiżarnia. Po oprowadzeniu po dolnej części domu skierowaliśmy się na górę po drewnianych schodach. Korytarz był ogromny, były tu cztery sypialnie w czym jedna ojca i moja, każda miała swoją osobną toaletę i garderobę. Z trzech sypialni miałem wybrać sobie swoją. Padło na pokój o szarych ścianach z wielkim oknem i parapetem, na którym mógłbym spokojnie spać, z wielkim czarnym łóżkiem oraz biurkiem z obrotowym krzesłem.

- Zostawiam cię tutaj, jakbyś miał jakieś pytania od razu wołaj a ja idę zrobić kolację - tata zaczął się kierować do drzwi jednak zanim wyszedł obrócił się i dodał. - Cieszę się, że tu jesteś.

Kiedy zostałem sam zacząłem wkładać wszystkie rzeczy do szafek. Nie miałem ich tak dużo bo nie lubiłem chodzić po sklepach...uraz przez dziewczyny. Kiedy wszystko było w połowie gotowe postanowiłem wziąć prysznic po długiej podróży. Niewiele myśląc wskoczyłem pod gorący strumień wody okalający moje ciało. Od razu skrzywiłem się z bólu, rany dalej były świeże a ja zapominałem smarować je czymś, żeby nie zostały mi zbyt widoczne blizny. Czas zaczął się dłużyć  a ja tępo patrzyłem w ścianę. Teraz zaczynam nowy początek. Musiałem się oswoić z nową rzeczywistością. Nic nie zmienię, nie wpłynę na to co się stało. 

Zakręciłem wodę po czym oplotłem się w pasie puchatym białym ręcznikiem i wyszedłem z toalety w poszukiwaniu jakiś ubrań. Padło na szare dresy i biały podkoszulek z czarnym napisem. Owinąłem swoje rany świeżymi bandażami, po moim wybudzeniu w szpitalu poprosiłem pielęgniarki aby nauczyły mnie samego go owijać, nie należało to do łatwych czynności, ale się w końcu nauczyłem. W chwili kiedy już miałem ściągać ręcznik usłyszałem odgłos otwieranych drzwi. Obróciłem się myśląc, że to tata chce mnie pospieszyć na kolację. Jednak w moim pokoju pojawił się chłopak, wyższy ode mnie z czarnymi poszarpanymi włosami opadającym na czoło oraz niebieskimi oczami. Przez czarną koszulkę widać było zarysy mięśni.Chłopak musiał być niewiele ode mnie straszy. Kiedy już "obczaiłem" go od stóp do głów przypomniałem sobie, że po pierwsze: za cholerę nie wiem kto to jest, a mógł być to jakiś morderca, po drugie: jestem w samym ręczniku. Przerażony popatrzyłem na jego twarz jednak on jakby się zawiesił bo patrzył na moją klatkę piersiową...albo niżej sam nie wiem. Kiedy się ocknął spojrzał na mnie z uśmiechem.

- Wybacz ale Andrew prosił mnie abym cię zawołał na kolację - powiedział dalej się uśmiechając.

- Ehm....dobrze już zejdę tylko się ubiorę - odparłem zbity z tropu, kto to do cholery jest? I dlaczego ot tak wchodzi do mojego pokoju jakby tu mieszkał?

- To ja poczekam - powiedział jeszcze szerzej się uśmiechając i siadając na moim łóżku.

- Że co proszę? - spytałem lekko zdezorientowany, że ja mam się przy nim przebierać?

- Oboje jesteśmy facetami więc nie powinno ci to przeszkadzać - kontynuował dalej uśmiechnięty. - Chyba, że mam ci pomóc. A uwierz mi, że z chęcią to zrobię

- Chłopaki schodzicie?! - usłyszałem krzyk ojca z dołu, czyli to jakiś jego znajomy or something - Wciągnęła was szafa czy coś?

- Idziemy - odkrzyknął chłopak, po czym zaczął kierować się do drzwi. - No cóż smutno mi, że się nie zgodziłeś.

- Mi jakoś nie - mruknąłem - Tak w ogóle jak masz na imię?

- Raffael, koteczku - z takimi słowami chłopak zamknął drzwi.





Fak, fak, fak. Moje pierwsze yaoi, błagam nie zabijcie ;-;

wasza aktywność = rozdział

My Myself & He...|| YaoiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz