07. Deadline

242 35 8
                                    

Chyba jeden z krótszych rozdziałów  ;p Nie licząc oczywiście prologów.

_______________________

Wszyscy siedzieliśmy w bazie. Atmosfera była dosyć napięta. Każdy bał się, że nasza akcja się nie powiedzie. Przecież wszystko zaplanowaliśmy w ciągu czterech dni. To nie powinno tak krótko trwać. Powinniśmy przez kilka miesięcy obserwować daną lokalizację, zaobserwować rutynowe działania pracowników, mieć informacje o jakich godzinach, w jakich dniach, co się dzieje. A my to wszystko zrobiliśmy w ciągu kilku dni. To miało prawo nie wyjść. Tylko że musiało się udać. Cena była zbyt wysoka.

Każdy z nas ubrany był w czarny kombinezon. W kieszeni każdego znajdowała się czarna chusta, która miała chociaż częściowo zamaskować naszą tożsamość. Nie nosiliśmy na sobie barw gangu, nie chcieliśmy być powiązani z tą sprawą. Chłopaki w uchu mieli słuchawkę, która była połączona z moim walkie-talkie.

Wziąłem głęboki wdech.

- Pora ruszać.

Ja wyszedłem pierwszy. Nie budząc podejrzeń miałem dostać się na dach jednego z okolicznych budynków, by mieć wgląd na sytuacje, która dzieje się wokół budynku jak i na samą akcje. Chłopaki o wyznaczonych godzinach mieli ustawić się w wyznaczonych miejscach. Później dochodzi do rozpoczęcia całej akcji.

Leżałem na dachu budynku obserwując okolicę. Przyglądałem się uważnie każdemu przejeżdżającego pojazdowi.

- Chłopaki, widzę wóz.- Poinformowałem resztę.- Nadjeżdża z północy. Szykujcie się, ale jeszcze pozostańcie w ukryciu.

Obserwowałem jak furgonetka podjeżdża do tylnych drzwi lokalu. Wysiadło z niej dwóch ochroniarzy odzianych w czerń. Wyczekiwałem ich powrotu. Czułem jak kropelki potu pojawiają się na mojej twarzy. Poruszyłem się niespokojnie, kiedy drzwi ponownie się otworzyły. Para ochroniarzy wyszła trzymając walizkę z utargiem. Udali się na tyły furgonetki i zapakowali forsę do środka. W jej wnętrzu znajdował się już utarg z kilku innych lokali.

- Chłopaki, szykujcie się.

Uważnie obserwowałem jak mężczyźni wsiadają do środka. Trzymałem urządzenie przy ustach by być gotowym do dania sygnału chłopakom. Światłą furgonetki się zapaliły.

- Teraz!

Wóz z forsą przejechał może kilka centymetrów, kiedy nagle przed nim pojawiła się czarna furgonetka, z której po chwili wyskoczyła dwójka zamaskowanych mężczyzn. Tył również był zablokowany. Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Ochroniarze wyszli sprowokowani przez chłopaków. Później łyknęli haczyk z odwróceniem uwagi. Wirus i Zaraza zaatakowali mężczyzn od tyłu. W tym czasie Kruk zabrał jednemu klucz i wraz z Łapą udali się po pieniądze w furgonetce.

Bracia obezwładnili mężczyzn i delikatnie opuścili nieprzytomne ciała na ziemię. Rozglądałem się uważnie po okolicy, wypatrując patrolu policji lub innych niepokojących znaków.

- Zbierajcie się stamtąd!- Przekazałem im.

Szybko wsiedli do swoich aut i zmyli się z miejsca napadu.

- Nie jedźcie prosto do bazy. Pokrążcie trochę, w razie gdyby ktoś was śledził. Widzimy się na miejscu.

Sam począłem szybko schodzić z dachu. Udałem się do zaparkowanego nieopodal samochodu. Jadąc ulicą słyszałem wozy policyjne nadjeżdżające z naprzeciwka. Minęły mnie, kierując się do miejsca napadu, w którym nie zastaną nikogo, poza nieprzytomnymi ochroniarzami. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie mogłem w to uwierzyć, że tak gładko poszło. Tak! Bracie, jutro będziesz z powrotem z nami.

185K-SnakeWhere stories live. Discover now