Rozdział 2: W sklepie

175 10 1
                                    


    Rozmawiałam z Roxy jeszcze chwilę. Potem dziewczyna poszła do naszego sklepu a ja dołączyłam do chłopaków, którzy siedzieli w kuchni.
- Co porabiacie? – spytałam
- A nic. Gadamy o tym wczorajszym meczu siatkówki.
Tak... Ten mecz odebrał mi wczoraj romantyczny wieczór z Davidem... Mieliśmy spędzić ze sobą noc, kiedy on nagle sobie o tym przypomniał i skończyły się słodkie całuski...
- To może sobie pójdę?
- Nie! Zostań Emi! – powiedział David chwytając mnie za rękę.
Uśmiechnęłam się i usiadłam przy stole kuchennym obok niego. Wtedy do kuchni przybiegła Annie.
- Mamo! Cindy się przewróciła i płacze. – powiedziała.
Wstałam od stołu.
- Goniłyśmy się po pokoju Dennisa i ona się przewróciła. – powiedziała dziewczynka
Poszłam razem z córką do pokoju chłopca. Cindy siedziała na jego środku i płakała.
- Co się stało? – spytałam ją kucając obok
- Przewróciłam się i boli mnie rączka. – powiedziała przecierając oczy
- Która?
Dziewczynka podała mi lewą rękę i pokazała na nadgarstek.
- Zaraz przestanie boleć. – powiedziałam i pocałowałam ją w to miejsce
Wstałam biorąc córkę na ręce i wróciłam do Alexa i Davida. Chwilę siedziałam z Cindy aż nie powiedziała, że przestało ją boleć. Wróciła wtedy do Annie i Dennisa. Siedzieliśmy u nich do wieczora. Później obie dziewczynki przyszły mówiąc, że są zmęczone, więc postanowiliśmy wrócić do domu. Wszyscy szybko zasnęliśmy. Rano obudził mnie i Davida budzik. Wstaliśmy i ubraliśmy się. Usiadłam przy toaletce, uczesałam się i umalowałam.
- Pójdziesz obudzić Annie i Cindy? - spytałam chowając do czarnej torebki szczotkę do włosów
- Tak, zaraz pójdę! - odpowiedział David uśmiechając się do mnie
Wyszłam z pokoju i poszłam zrobić dla wszystkich śniadanie. Kiedy kończyłam przyszedł David z naszymi córkami. Za nimi do kuchni wbiegła Lila. Nasypałam suczce do miski chrupek.
- Mamo! Ja nie chcę iść dzisiaj do przedszkola. - powiedziała Cindy.
- A z kim zostaniesz w domu? Mama i tata idą do pracy a sama nie możesz być. – odpowiedziałam
- Niech przyjedzie ciocia Roxy!
- Ona też idzie do pracy.
- A ciocia Olivia?
- Jest w szkole.
Dziewczynka zrobiła smutną minę.
- A mogę jechać do babci? - pytała dalej.
Spojrzałam na Davida.
- Babcia Madeline idzie dzisiaj do lekarza, a babcia Marry też jest zajęta. Musisz iść do przedszkola. - powiedział.
- To chcę jechać z mamą do pracy. - powiedziała.
- Już nie wymyślaj kochana. - powiedziałam uśmiechając się - Zjedz szybko, to tata zawiezie was do przedszkola.
Dokończyliśmy śniadanie. David wziął za ręce dziewczynki i poszedł ubrać z nimi buty na dwór. Posprzątałam i poszłam za nimi. Podałam córką ich bluzy a one je ubrały. Wyszliśmy na dwór. Przed domem na podjeździe stało nasze auto. Było nowe, średniej wielkości i w czarnym kolorze. Obie dziewczynki usiadły na tylnych siedzeniach samochodu w swoich fotelikach. Annie miała różowy a Cindy niebieski.
- To do zobaczenia Emi. - powiedział David całując mnie.
- Cześć, kochanie. Miłej pracy.
Chłopak wsiadł do samochodu a nasze córki pomachały mi na pożegnanie. Pojechali a ja wróciłam do domu. Usiadłam w salonie na kanapie i zabrałam się za czytanie magazynu modowego. W sklepie powinnam być za godzinę więc miałam jeszcze trochę czasu. Nagle Lila wybiegła z kuchni, przebiegła przez salon i stanęła przy drzwiach wyjściowych i zaczęła szczekać.
- Lila! - zawołałam ją
Suczka nie zareagowała. Wstałam więc i poszłam do niej.
- Chcesz wyjść? - spytałam, a ona spojrzała na mnie i przestała szczekać
Uśmiechnęłam się i otworzyłam drzwi a pies wybiegł do ogródka. Wróciłam do czytania. Minęło trochę czasu i musiałam już wychodzić. Ubrałam swoje czarne szpilki i granatową kurtkę, wzięłam torebkę i wyszłam przed dom.
- Lila! Do domu! - zawołałam pieska.
Posłusznie przybiegła i weszła do środka. Zamknęłam za nią drzwi na klucz. Przegarnęłam włosy do tyłu i wyszłam z podwórka. W głowie nuciłam sobie piosenkę, którą ostatnio usłyszałam w telewizji. Szybko doszłam do swojego sklepu. Weszłam do środka, zdjęłam kurtkę i zostawiłam na zapleczu. Do bluzki przypięłam przypinkę z nazwą sklepu i zajęłam się układaniem i wieszaniem ubrań. Po 30 minutach sklep był gotowy do otwarcia. Zmieniłam więc kartkę na drzwiach na "Otwarte!". Zaraz po tym do sklepu weszły dwie nastoletnie dziewczyny. Obie były blondynkami a na plecach miały plecaki szkolne. Znałam je. Dość często tu zaglądają.
- Dzień dobry! Ma pani już nową dostawę biżuterii? - spytała jedna.
- Oczywiście! - po wiedziałam uśmiechając się i wyjęłam z pod lady trzy pudełka. W jednym były kolorowe bransoletki z koralikami, w drugim bransoletki z zawieszkami a w trzecim różnej długości naszyjniki. Dziewczyny zaczęły przeglądać zawartości pudełek.
- Ja wezmę te dwie czarne bransoletki i naszyjnik z kotkiem a koleżanka tęczową bransoletkę i naszyjnik z okularami. - powiedziała jedna a druga podała mi odliczoną sumę pieniędzy.
- Dziękuję, do widzenia! - po wiedziałam chowając zapłatę do kasy.
Obie dziewczyny wyszły ze sklepu. Zajrzałam do pudełek z biżuterią by dokładniej pooglądać co w nich jest. Ułożyłam je potem pod szklanym blatem lady by kupujący mogli je widzieć. Przypomniało mi się też o pudełku kolczyków stojącym na stole na zapleczu więc szybko po nie pobiegłam i dołożyłam do reszty. Wtedy do sklepu przyszli kolejni klienci. Była to jakąś para. Pooglądali parę ubrań i wyszli uśmiechając się do mnie. Do południa odwiedziło mnie dość sporo osób. Sprzedałam parę ubrań i kolorowych bransoletek. Zawsze o 12.30 robiłam sobie małą przerwę na kawę i zamykałam sklep. Tym razem też tak zrobiłam. Usiadłam sobie przy stole na zapleczu kiedy usłyszałam, że ktoś wszedł do środka mimo iż wywiesiłam kartkę z napisem "Zaraz wracam!"
- Sklep w tej chwili zamknięty. – krzyknęłam
- Spokojnie Emi! To tylko ja! – usłyszałam
W drzwiach stanął Jake. Wysoki, niebieskooki blondyn o gęstych włosach. Miał na sobie lodowo błękitną koszulkę i dżinsowe spodnie do kolan.
- Witaj Emi! Wiedziałem, że cię tu znajdę. – powiedział uśmiechając się do mnie
- Jak zwykle wiesz kiedy jestem tu ja. Siadaj! - powiedziałam wskazując na krzesło naprzeciw siebie.
Chłopak usiadł na nim.
- Co słychać? Pięknie dziś wyglądasz. Taka radosna i słodka... Wszystko ci się pewnie układa? - powiedział z uśmiechem się we mnie wpatrując.
- Dziękuje! Owszem, układa się. Wszystko idzie super. - powiedziałam.
- Cieszę się. - powiedział poprawiając grzywkę na bok - U mnie chyba też wszystko dobrze.
Uśmiechnęłam się.
- Jak idzie w pracy, no i jak tam twoja 1B? Nadal są tak nieznośni?
Wielka miłość Jake'a do magii nadal w nim jest. Krótko po naszym poznaniu się tak przewidywałam, że będzie chciał zostać nauczycielem magii. Nie myliłam się i mój przyjaciel nim został. Uczy zaklęć w XVI Liceum Magii. W tym roku przypadło mu wychowawstwo klasy 1B, która wyjątkowo daje w kość wszystkim nauczycielom tej szkoły. Jake całkiem dobrze sobie jednak z nimi radzi.
- Moja ukochana klasa, tak? - zaśmiał się - Nadal nie mogę uwierzyć jak w tak krótkim czasie opanowali tyle zaklęć by w jedną przerwę wywrócić szkołę do góry nogami. Dosłownie! Aż czworo z nas musiało walczyć z tym wszystkim do wieczora, by książki wreszcie przestały latać i gryźć ludzi, a stoły w salach odkleiły się od sufitu. Musieliśmy tego dnia lekcje odwołać.
Roześmiałam się.
- Jednak masz zdolną klasę. Jak ich ustawicie mają szanse być najlepszymi w szkole.
- Mają! Na pewno mają. Muszą się tylko uspokoić. Zwłaszcza chłopacy, bo to oni najwięcej rozrabiają. To jest właśnie moje zadanie. Dlatego nie zrezygnowałem gdy dyrektor zaproponował mi, że zatrudnieni specjalnych opiekunów to tej klasy, a mi przydzieli i inną za rok. Radze sobie. Na przykład od jakiegoś czasu chłopacy nie palą papierosów w klasie. Robią postępy.
Uśmiechnęłam się i postawiłam przez przyjacielem pudełko wiśniowych ciastek z czekoladą.
- Chcesz, żebym zrobiła dla ciebie kawę? – spytałam
- Jeśli masz rozpuszczalną waniliową to poproszę. Ostatnio jak u ciebie byłem to miałaś tylko taką i chociaż najpierw nie chciałem próbować zasmakowała mi. - powiedział uśmiechając się do mnie - Wiesz co dobre.
- Oczywiście, że wiem. - zaśmiałam się - Spróbuj tych ciastek. Ja je uwielbiam. - powiedziałam wstając z krzesła.
Wstawiłam wodę a gdy się zagotowała zrobiłam dla Jake'a kawę.
- Proszę! - powiedziałam stawiając przed nim kubek z ciepłym napojem.
- Dzięki Emi! Wiesz, że miałaś racje? Te ciastka naprawdę są pyszne. - powiedział a ja uśmiechnęłam się i usiadłam przy stole.
Dokończyłam swoją kawę i zjadłam kilka ciastek. Teraz trzeba było znów otworzyć sklep.
- Wiesz co? Będę musiała otwierać. Posiedzisz tu sam, czy idziesz ze mną? – spytałam
- Pewnie że idę. – powiedział
Poszłam otworzyć sklep. Przed wejściem stało kilka osób. Była starsza pani z małą dziewczynką, dwóch młodych chłopaków i moja siostra Olivia. Wpuściłam wszystkich do środka i każdy zaczął oglądać różne ubrania.
- Miała by tu pani jakiś ciepły sweter lub kamizelę? W rozmiarze XL! - spytała staruszka
- Kamizelki pewnie nie, ale sweter powinien być. Zaraz go dla pani poszukam. - powiedziałam uśmiechając się i zaczęłam przeglądać ubrania na wieszakach przy ścianie.
- Niech pani przymierzy ten. - powiedziałam wyjmując granatowy sweter i podając jej.
Kobieta sprawdziła czy jej pasuje.
- Bardzo ładny i wygodny. - powiedziała.
Podeszła do kasy i położyła na ladzie pieniądze.
- Babciu? A kupisz mi to? - spytała dziewczynka pokazując za szybą różową bransoletkę.
- No dobrze, kochanie. Niech pani ją poda a ja zapłacę. - powiedziała staruszka.
Zapłaciła, ja podałam jej resztę i razem z wnuczką opuściła sklep. Wtedy podeszło do mnie dwóch chłopaków.
- Miałaby tu pani jakieś paski do spodni? Najlepiej brązowe albo czarne. - spytał jeden.
- Zaraz poszukam. - po wiedziałam uśmiechając się i wyszłam na zaplecze.
Zaczęłam przeglądać pudła przy drzwiach. Kontem oka zobaczyłam jak chłopacy podchodzą do Jake'a.
- To twoja laska? Piękna! - powiedział do niego jeden.
- Przyjaciółka, ale owszem, piękna. - odpowiedział im Jake
- Ma boską figurę. Jest z kimś? - spytał drugi
- O tak! Ma męża i córki bliźniaczki.
- Bliźniaczki? Wow! Jakim cudem ona jeszcze tak wygląda? - zdziwili się.
- Ćwiczyła podczas ciąży i po niej. Chociaż w młodości była jeszcze szczuplejsza.
Uśmiechnęłam się.
- Znów o mnie plotkują... - pomyślałam
- Jak ma na imię? - pytali Jake'a dalej
- Emily! - odpowiedział im
- Da się poderwać? Z kim w ogóle jest?
- Poderwać? Za nic! Sam próbuję i mówię wam. Jest wierna do bólu. Naprawdę.
- Szkoda! Bosko by było taką mieć. - powiedział jeden
- Tak! Jest piękna. - dodał drugi
Patrzyli chwilę na mnie.
- To mów teraz z kim jest. – pytali Jake'a dalej
- Macie może w domu zwierzęta?
- Ja mam psa. Właśnie! Zapomniałbym, że muszę z nim iść dziś do weterynarza. - powiedział drugi
- Świetnie się składa. Do kogo chodzisz?
- Do tego, no... Pana Carvera. Tam jest najlepiej.
- No, to już wiesz z kim jest.
- Serio!? Jak mu się udało wyłapać taką laskę!?
- Nie wiem... Odkąd ją znam jest tylko David i David... Podobno znają się od dziecka.
W końcu udało mi się znaleźć te paski. Wzięłam kilka i wróciłam do nich.
- Któryś z tych wam pasuje? - spytałam.
Wzięli je i obejrzeli. Wybrali sobie po dwa z nich. Podali mi odliczoną sumę pieniędzy.
- Wiesz, mała? Chętnie bym cię nim przetrzepał. Wyglądasz jak modelka. Na pewno i nocą nie jest z tobą nudno. – powiedział jeden z chłopaków do mnie.
Uśmiechnęłam się.
- Jeśli tak cię to ciekawi spytaj mojego męża. Podobno się dzisiaj do niego wybierasz. - odpowiedziałam Oboje spojrzeli na siebie i wyszli. Spojrzałam na Jake'a.
- Po co im o mnie gadałeś? – zaśmiałam się
- Bo pytali. – mrugnął do mnie
- Siostra, ale masz branie. Szkoda, że nie jestem równie piękna. - powiedziała Olivia podchodząc do mnie i Jake'a.
Olivia miała na sobie czerwoną koszulkę i jasne dżinsy. Jej włosy były proste i jasnobrązowe. Miała też grzywkę na bok. Była ładną 17-latką, ale jednak nie przejęła po mamie tej wyjątkowej magicznej urody co ja.
- Cześć Olivciu! - przywitałam siostrę przytulając ją.
- Witaj Emi, cześć Jake!
- Co słychać u ciebie? Dzisiaj nie w szkole?
- Nie! Rano źle się czułam, to nie poszłam. Teraz mi już lepiej. Przeglądałam kosmetyczkę i znalazłam jasnoczerwoną i wiśniową szminkę. Nie wiem która lepsza to tak myślę "Pójdę spytać siostry" no i przyszłam. Na dole ust mam ciemną a na górze jasną. Która lepsza?
Zastanowiłam się i przyjrzałam dokładnie.
- Myślę że ta ciemna. - powiedziałam
- Dla mnie też ciemna. - powiedział Jake.
- Dobrze, to ja spadam. Mam randkę z Jacksonem. - powiedziała i wyszła.
Olivia i Jackson są ze sobą już jakiś czas. Chłopak jest naprawdę fajny.
- Szalona ta twoja siostra! - powiedział Jake uśmiechając się.
- Wiem! - odpowiedziałam i usiadłam za ladą.

--------------------------------------

Jest nowy rozdział ^^ Co sądzicie? Podoba wam się ta książka? Czekam na komentarze <3


Moja Magia 3: Na zawsze razemWhere stories live. Discover now