Rozdział 9

1.8K 169 35
                                    

Wieczór minął mi spokojnie, następnie położyłam się spać. Obudziłam się niewyspana. A co najdziwniejsze obok mojego łóżka znajdowało się krzesło na którym siedział Adrien i wpatrywał się mi.

- Co robisz? - wstałam i podeszłam do szafy

- Przyglądam się mojej ślicznej przyjaciółce - zaśmiałam się w myślach

- Powiadasz.. Ślicznej?

- Mhm.. Ślicznej, pięknej i uroczej - dobra teraz to się nawet zarumieniłam

- Tak?

- Tak.. Warto było Cię komplementować, aby znowu zobaczyć te czerwone policzki

- To teraz ich nie zobaczysz, idę się przebrać, pa

- Nie zapomnij, że dzisiaj ten pokaz! - bla, bla, bla, ja to wiem

***

Przyglądając się mojej sukience którą wcześniej zaprojektowałam, uznałam, że wygląda na mnie idealnie.. No może prawie. Po zrobieniu makijażu chciałam obejrzeć fryzury w które mogłabym się uczesać, jednak nie wzięłam ze sobą telefonu. Nie przejmując się tym próbowałam posłużyć się moją kreatywnością i sama coś wykombinować. Powstał z tej kombinacji ,,rozwalony" kok, który zrobiłam tak jakoś w 5/6 minut. Dokończyłam drobne poprawki i wychodząc z toalety czekała na mnie niespodzianka. Powoli otwierałam drzwi, a przedemną klęczał Adrien w garniturze i z różą w ręku.

- Pff.. Głupi - spławiłam go, a w zamian za to zostałam chwycona za biodra

- Mhm.. My Lady, mogę prosić Cię do tańca? - szybko podbiegł do radia, a następnie włączył stację na której puszczali tylko wolną muzykę

- Adrien, o co Ci chodzi - zaczęłam się śmiać kiedy patrzyłam na jego taniec

- Jak to co? Przecież po pokazie idziemy się zabawić - drwiąco odpowiedział

- A może.. - położył moją prawą rękę na jego lewym ramieniu - Powiedział byś mi o której jest ten Twój pokaz?

- Nie mój kochana, tylko mojego ojca - ja go nie poznaję

- Yyy.. Kochana?

- Kochana Przyjaciółko, tak lepiej? - o wiele, a powiedziałam to w myślach. No już Mari mów coś. Otwórz usta. No nie patrz się już tak na niego. Głowa zaczyna mnie boleć. Okej jak patrzę się w dół to mniej - Mari? Wszystko okej? - widząc zamazującą się sylwetkę Adriena, upadłam.

***

Biała ściana, biały sufit, białe łóżko, biała szafka. Więcej bieli się nie dało. O! Ten facet ma przynajmniej niebieskie spodnie. Zaraz, jaki facet? Gdzie ja jestem? A tam Adrien i.. Isabelle? Co ona tu robi i dlaczego go przytula. Dobra teraz ten facet do nich podchodzi. Może lepiej zamknę oczy?

|U Adriena|

- Możecie do niej podejść, skoro tak bardzo się martwicie - powiedział lekarz Marinette - Tylko ostrożnie

- Oczywiście - podbiegłem do dziewczyny leżącej na łóżku i złapałem jej rękę

- Emm.. Adrien? - zapytała mnie Isabelle

- Tak? - nie spuszczałem wzroku z Marinette

- Co się stało?

- Komu? - nie zrozumiałem tego pytania

- No jak to komu, Marinette..

- A to ja Ci nie opowiadałem? - dziwne

- Nie.. - musiałem być pod stresem widocznie - A Twój ojciec o tym wie?

- Tak, tak.. A co do Mari to rozmawialiśmy o tym pokazie, a ona tak nagle pobladła. Pytałem się jej czy wszystko okej, a ona mi nie odpowiadała. Później kiedy już miałem odwrócić jej głowę żeby się na mnie spojrzała, upadła - to i tak zadziwiające, że pamiętam co tam się stało

- Myślisz, że wyjdzie z tego? - spojrzała się na nią współczującym wzrokiem

- Musi. Nieważny jest już nawet ten pokaz mojego taty, ważne żeby wyzdrowiała - w głębi duszy bardzo mi na tym zależy

|U Marinette|

Przysłuchiwałam się rozmowie dwójki moich przyjaciół i wszystkie sytuacje z wtedy do mnie wróciły. Zemdlałam prawdopodobnie ze stresu, albo dlatego, że jestem wrażliwa. Adrien powiedział do mnie ,,Kochana'' co znaczy dla mnie dosyć dużo. Wiem, że przyjaciele mówią tak do siebie, a nawet i jeszcze bardziej słodko, ale my tak nigdy się do siebie nie zwracaliśmy. A zresztą czym ja się będę przejmować? On pewnie tylko to powiedział dla żartów. Przecież to Adrien, a my to przyjaciele. 

Kiedy zastanowiłam się, że niepotrzebnie trzymam oczy zamknięte, powoli je otworzyłam

- Marinette! - Adrien się do mnie przytulił, tak po prostu

- Adrien, Isabelle.. Co tu robicie? - przecież doskonale wiedziałam gdzie jestem i dlaczego - I.. Gdzie ja jestem? - udawać czasem i tak trzeba

- Jesteśmy tu, bo zemdlałaś, a teraz znajdujemy się w szpitalu. Czujesz się lepiej? 

- Tak, ale po co od razu do szpitala? Nie lepiej było mnie położyć gdzieś na łóżku? - trochę nieprzemyślane były te pytania, on się tylko martwił

- Uwierz, spanikowałem - wierzę mu - Nigdy więcej mi Tego nie rób przyjciółko

- Jasne - postaram się - A kiedy ten pokaz?

- O 21 dopiero - zaśmiał się

- O ty.. A ja już byłam gotowa no.. - trudno Mari, trudno

- Chciałem Cię gdzieś zabrać, ale nie wyszło - spuścił wzrok

- Kocham Cię, przyjacielu - po przyjacielsku jakby co

- Ja Ciebie też, przyjaciółko - słodko

- Czuję, że ja tu niepotrzebna jestem, więc idę - Isabelle się zdenerwowała

- To cześć - Adrien jej pomachał

- Pff.. Liczyłam na jakieś zostań, wcale nie. Ale jeśli tak się bawicie to pa - wyszła

- Wiesz, że się wkurzyła? - zaśmiałam się w stronę Adriena

- Tak, wiem, bo to specjalnie było. A teraz idziemy Cię wypisać i raczej zostaniemy w domu, albo pójdziemy na spacer

- Wybieram opcje z domem i dodatkowo popcorn!


xxx

HEYterki Zapraszam serdecznie na ten profil i do przeczytania opowieści, a także zaobserwowania, jeśli wam się spodoba.

I Love You... Po Polsku ≈ MiraculousWhere stories live. Discover now