Rozdział 30

7.6K 655 233
                                    

  - Jungkookie... - powiedział a po jego policzku spłynęła łza. - Będzie dobrze, obiecuję ci. - powiedział i złapał go za rękę. Nie obchodziło go to, że wszyscy na korytarzu się na niego patrzyli a chłopak dalej był nie przytomny. Liczyło się tylko to, że żył i on był nareszcie przy nim. Dopiero po pewnym czasie dotarł do niego głos Jina. Wyrwał go z jego własnego świata, w którym nie było nikogo więcej niż on i Jungkook.

- Jimin, puść to łóżko, musisz porozmawiać z lekarzem. - powiedział spokojnie i położył dłoń na ramieniu. Młodszy dalej wpatrując się w nastolatka tylko kiwnął głową i powoli wstał na równe nogi. Był jak w amoku. Jin widząc, że chłopak ledwo co kontaktuje ze światem, postanowił towarzyszyć mu w rozmowie z lekarzem. Objął go ramieniem czując się trzęsie. 

- Chodźmy. - powiedział i obaj ruszyli za doktorem. Weszli do pokoju, tam usiedli na krzesłach przy biurku mężczyzny. Jimin bał się tego co usłyszy. Cokolwiek by to było i tak będzie obwiniał swojego byłego chłopaka. Jeśli w ogóle mógłby go tak nazywać. Zamierzał go zniszczyć tak jak on zniszczył jego, a teraz możliwe, że również życie młodego. W sumie też sam się do tego przyczynił ale chciał się zmienić. 

- Kim dla niego jesteście? - zapytał lekarz przeszukując jakieś dokumenty, które leżały na biurku. Jin już miał opowiedzieć kolejne kłamstwo aby dostać informacje o jego stanie ale przerwał mu głos drugiego chłopaka.

- To mój chłopak. 

Jin i lekarz spojrzeli na Jimina. Obaj nie spodziewali się takiej odpowiedzi.

- A to przyjaciel, więc może zostać przy tej rozmowie. - powiedział i blado uśmiechnął się do Jina. Wiedział, że starszy nie jest zły. W końcu skontaktował się z nim parę razy ale nie zdążył pomóc. Współczuł mu tylko, że musi usługiwać temu draniowi. Najgorszemu wrogowi by tego nie życzył.

- Dobrze w takim razie. - odpowiedział mężczyzna. - Jest dobra wiadomość i zła. Od której zacząć?

- Od dobrej. - Jimin głośno przełknął ślinę.

- Życie chłopaka nie jest zagrożone. - powiedział i sztucznie się uśmiechnął. To była ulga dla wszystkich. Czyli Jungkookie będzie żył. - A zła... No cóż, chłopak ma złamaną nogę, zwichniętą rękę, jest cały potłuczony i ma wstrząs mózgu. 

- Wstrząs mózgu? - Jin w tym momencie czuł chęć wpieprzenia Yoongiemu. A taka chęć rzadko się zdarza, był bardzo spokojną osobą i trudno go wytrącić z równowagi. 

- Tak, więcej dowiemy się jak się wybudzi. Będziemy musieli zrobić wtedy jeszcze kilka badań.

- Mogę już do niego iść? - Jimin był już bardzo zniecierpliwiony. - Proszę.

- Tak, ale jeśli się wybudzi proszę go nie przemęczać. - gdy to mówił chłopak już wyszedł z pokoju.

- Przepraszam za niego. - powiedział Jin i wybiegł z pokoju, doganiając chłopaka.

W czasie rozmowy z lekarzem, pielęgniarki zawiozły połamanego chłopaka na salę i podpięły różne kable, kroplówki itp. Yoongi nawet nie spojrzał na nastolatka. Stał przy szybie przy sali i patrzył na jego łóżko. Jednak nie był w stanie spojrzeć na jego twarz a tym bardziej wejść do środka. Chociaż jeśli wszedłby do środka mógłby spróbować go obudzić i porozmawiać. A raczej jakoś przekupić aby zamknąć tą całą sytuację. Mógłby go nawet udusić poduszką ale byłoby wiadome, że to był on. Yoongi uderzył ręką w głowę. Nie wiedział jak nawet mógł o tym pomyśleć. Strach całkowicie wytrącał go z równowagi. Pierwszy raz w życiu czuł się w ten sposób. Dotarł do niego dźwięk zbliżających się kroków. Odwrócił się od szyby i ujrzał wściekłego Jimina a za nim biegnącego Jina. Chłopak szedł prosto w jego stronę, zatrzymał się przed samym nim i złapał za bluzkę. 

- Co ty tu jeszcze robisz? Nie masz prawa wchodzić do niego! - powiedział i puścił go. Nie miał czasu aby teraz zajmować się tym idiotą ale zapewne nie odpuści mu wpierdolu. Otworzył drzwi od sali, w której znajdował się jego malec i wszedł do środka. Na samym wejściu jakaś pielęgniarka zaczęła go denerwować, bo przyczepiła się, że nie powinien teraz do niego wchodzić, że i tak się jeszcze nie obudził. Nie chciało mu się z nią walczyć i tłumaczyć sytuacji, że nie wyjdzie dopóki chłopak nie wyjdzie razem z nim. Ignorując ją podszedł do łóżka chłopaka. Pielęgniarka widząc, że z nim nie wygra poddała się i wyszła z sali, tym samym zostawiając ich samych. Jimin cichutko usiadł na krześle przy łóżku. Wziął do ręki dłoń chłopaka a drugą ręką zaczął głaskać go po głowie. Był bardzo zdenerwowany ale widząc spokojną twarz chłopaka i jego równomiernie opadającą klatkę piersiową uspokoił się. Oddychał. Najważniejsze, że żył. Teraz na pewno wszystko będzie dobrze, miał taka nadzieję. Siedział tak przy nim około 8 godzin. W między czasie tylko zadzwonił do Taehyunga aby go o wszystkim poinformować i poprosił żeby nie przyjeżdżał, bo to nie najlepszy czas. Yoongi i Jin cały czas czekali na korytarzu, Jin kilka razy wszedł do środka lub przynosił Jiminowi jedzenie i picie. Yoongi natomiast nie odważył się tam wejść, wolał nawet nie ryzykować. Jimin siedział cały czas i wpatrywał się w niego. Po pewnym czasie nastolatek zaczął się wybudzać. Powoli i nie do końca otworzył oczy. Jimin widząc to natychmiast zaczął do niego mówić a jego oczy się zaszkliły. Był taki szczęśliwy.

- Jungkookie? Skarbie? W porządku? - nie mógł pohamować łez i uśmiechu. Jungkook powoli przeniósł na niego wzrok. Chwilę się przyglądał, po czym odezwał się bardzo cicho. Nie był w stanie mówić głośno, był zbyt zmęczony.

- Kim ty jesteś? - zapytał dalej mu się przyglądając. 

Sprzedany - JikookWhere stories live. Discover now