holidays, so beautiful

4K 266 400
                                    

- Mamo!

Ginny odwróciła się w stronę, z której dochodził głos, a jej zmartwiony wyraz twarzy rozjaśnił szeroki uśmiech. Moment później trzymała w ramionach Albusa. Przypomniało jej się, jak jej syn ledwie kilka miesięcy temu mówił, że jest już za duży na takie pożegnania. Najwyraźniej powitania to co innego.

Po chwili odsunęli się od siebie.

- Doprawdy, straszne tu zamieszanie! – wykrzyknęła z irytacją.

- Zawsze tak było. – stwierdził Harry.

- Tata! – Albus rzucił się w ramiona również ojcu. Nie miał pojęcia jak się stęsknił dopóki nie zobaczył rodziców stojących na peronie.

- No już, już bez tych czułości.

Chłopiec obrócił się rozpoznając głos. Jego brat James. Ostatnimi czasy się zmienił, chociaż nie tak jak chciałby Albus. Wydoroślał. Ale ten błysk w oku został mu jeszcze z dzieciństwa. Nonszalancki krok, niechlujne włosy, dżinsy i luźna kurtka. Na takich leciały dziewczyny.

Zrzucił z ramienia trzymaną torbę by przytulić Ginny i przywitać się z Harry'm. Zmierzwił włosy Albusowi i ręką objął jego szyje, tak jak mają w zwyczaju starsi bracia.

- Co tam mały? – spytał ściągając go coraz bardziej w dół. Albus przewrócił oczami i łokciem wymierzył cios w brzuch Jamesa. Ten skrzywił się i puścił czarnowłosego.

- Co, boli ten wytatuowany brzuszek? - spytał Albus złośliwie.

James zmrużył oczy.

- Wytatuowany?!

- A gdzie jest Lily?

- Albus!

Nagle zrobił się gwar. Podczas gdy Ginny robiła wyrzuty synowi, nie pozwalając mu dojść do słowa, a Harry rozglądał się za córką, Albus szukał w tłumie swojego przyjaciela. Nie miał wątpliwości kto go wołał.

- Albus!

W końcu go dostrzegł. Jak zwykle z uśmiechem na twarzy Scorpius biegł w jego stronę ściskając w dłoni sweter od szkolnego mundurku, których nie chciało im się przebrać podczas jazdy.

- Co się stało? – spytał czarnowłosy.

- Słuchaj... Mój tata się zgodził. - powiedział lekko zdyszany blondyn - I wiesz co, nie mogę w to uwierzyć.

Jego twarz rozjaśnił uśmiech pełen nadziei. Dziwne było to, że Albus nie miał dość tego chłopaka, a blondyn na odwrót. Wydawałoby się, że po roku spędzonym w Hogwarcie, niemal dzień w dzień razem mogą się sobą znudzić, ale tak się nie stało. Dlatego chłopcy już podczas ferii zimowych obmyślali plan na wakacje.

- OK, to nie ma... - zaczął Albus, ale nie skończył.

- Tu jesteś! – od razu rozpoznał Rose. Te dwa słowa zostały przez nią wypowiedziane podczas roku szkolnego co najmniej sześćset razy. Na miesiąc. Albus zastanawiał się czasami nad koszulką z napisem „TU JESTEŚ!" na urodziny, ale że w Hogwarcie rzadko nosi się koszulki, uznał że lepszym wyborem byłby sweter i postanowił, że kupi jej taki na następne święta.

Przytuliła swojego ( wciąż nieoficjalnie ) chłopaka. Scorpius zaskoczony zaczerwienił się i objął dziewczynę. Rose odsunęła się i również cała czerwona spojrzała po zgromadzonych. Wszyscy mięli normalne miny, tylko James wykrzywił wargę w uśmiechu. Krzywym uśmiechu, należy dodać.

Rose z zasady powinna być irytująca. Pojawia się w niespodziewanych momentach i porywa Scorpiusa w niezidentyfikowane miejsca. Ale czarnowłosy tłumaczy sobie, że może gdyby dziewczyna czasami go nie zabierała może naprawdę mógłby się „znudzić". A Scorpius wyglądał na szczęśliwego, więc Albus nic do tego nie miał.

Hogwart's Horror Story   'scorbusDonde viven las historias. Descúbrelo ahora