rozdział 22

1.3K 165 63
                                    

Amy

Słońce zaczynało świtać, a ja od około godziny nie spałam. Nadal byłam obolała i roztrzęsiona, ale natłok myśli nie dawał mi spać.

"Znajdźcie w magazynie dziecię, a może bliżej wyjścia będziecie."

Próbowałam przypomnieć sobie czy kiedykolwiek w przeciągu tych dni, tygodni, miesięcy widziałam tutaj cokolwiek co mogło by być wskazówką, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Nie było tu nigdy dziecka, nawet zabawek dla dzieci tutaj nie widziałam. Płaczu dziecka też słychać nigdy nie było. Byliśmy w kropce.

Nie dość, że ona nas wykańczała i dawała chore zagadki jeszcze Luke zaczynał mnie denerwować bardziej niż zazwyczaj. Chyba przez to, że tak długo tu siedzimy zaczynał mieć jakieś większe problemy i postanowił czepiać się wszystkiego, zadawać głupie pytania i zgrywać bohatera. Nie zaprzeczam, że doceniam to co dla mnie robił, ale wciąż był Hemmingsem. Ja wciąż byłam sobą i my wciąż nie przepadaliśmy za swoim towarzystwem. Kiedy nie masz z kim rozmawiać akceptujesz nawet tych, których normalnie nienawidzisz, ale teraz mam inną osobę do rozmów i denerwujący Luke myślę, że jestem najlepszy Hemmings mógłby dać sobie spokój.

Michael był milszy od Luke'a i mieliśmy więcej wspólnych tematów, chociaż znaliśmy się kilka dni. Luke od pierwszego spotkania zrobił na mnie złe wrażenie, a to pierwsze wrażenie jest właśnie najważniejsze.

Przekręciłam się na lewy bok i przetarłam dłonią nadal zaspane oczy. Rozejrzałam się po pokoju. Luke siedział na swoim łóżku wpatrując się w swoje dłonie, a Michaela nie było w pomieszczeniu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na blondyna. On też podniósł głowę i spojrzał na mnie. Wyglądał na smutnego lub przygnębionego, a może po prostu był zmęczony.

- Dzień dobry Amy - lekko się uśmiechnął, co równie delikatnie odwzajemniłam.

- Cześć... Gdzie Michael?

Chłopak wzruszył ramionami i wstał z łóżka aby podejść po stojące na podłodzę radio. Włączył je i ponownie usiadł na tym samym miejscu co wcześniej. Podgłośnił muzykę, która leciała i przymknął oczy, a ja wstałam i wyszłam z pokoju.

Na korytarzu rozejrzałam się na wszystkie strony, ale nie widziałam nigdzie chłopaka, więc ruszyłam schodami w górę z nadzieją, że może przypadkiem gdzieś go znajdę. Chodząc po ostatnim piętrze zauważyłam, że wejście na dach jest otwarte i swoi przy nim drabina.

Pamiętam jak M.L. zamknęła mnie tam z Hemmingsem, więc miałam opory aby tam wejść, ale nim zdążyłam podjąc decyzję Michael zszedł po drabinie i chwile później stał naprzeciwko mnie.

- Co tam robiłeś? - zapytałam patrząc na chłopaka i poprawiając moję już którkie i krzywo obcięte włosy.

- Siedziałem, nie mogłem spać a towarzystwo Luke'a mi nie odpowiada.

- Nie tylko tobie Mike - westchnęłam.

Chłopak zaproponował abyśmy usiedli na schodach i po prostu porozmawiali. Zgodziłam się. Tematy zaczęły się znowu na początku od bardzo błahych ale skończyliśmy na zagadce, którą dała nam kobieta. Clifford siedział tutaj krótko więc nie wiedział wiele o magazynie, a ja sama również nie miałam pomysłu. Zamilkliśmy i siedzieliśmy na schodach bez słowa patrząc się w ściane po przeciwnej stronie korytarza.

- Czemu nie lubisz Luke'a? Bo czemu ja go nie lubię to wiem, ale ty znasz go kilka dni... - spojrzałam na chłopaka zadając pytanie, które zastanawiało mnie od kiedy siedzieliśmy zamknięci w tamtym pokoju.

- Bo on wygląda jakby lubił ciebie i wiem, że to brzmi oklepanie i typowo jak tani film dla nastolatek, albo beznadziejna książka, ale tak mi się wydaję. To dziwne, że tak bardzo zaczęłaś go interesować bez powodu Amy.

WAREHOUSE (hemmings x gomez)Where stories live. Discover now